Na Litwie tzw. scenariusz węgierski jest niemożliwy – społeczeństwo nie zaakceptuje prorosyjskich rządów. Istnieją jednak subtelne niuanse, które niezauważone przez opinię publiczną, mogą zostać wykorzystane na korzyść Kremla.
Litwa zobowiązała się, że jej roczna pomoc dla Ukrainy wyniesie co najmniej 0,25% PKB. W działania te zaangażowane jest zarówno państwo, jak i litewskie społeczeństwo, które odgrywa kluczową rolę w udzielaniu wsparcia.
- Na samym początku wojny w Ukrainie wszyscy sądzili, że Łotwa jest zjednoczona i wspiera Ukrainę. Jako mieszkanka Dyneburga rozumiałam, że to nie do końca prawda – mówi z rozmowie z PostPravda Inna Plavoka, redaktorka naczelna portalu Chaika.lv, który od samego początku wbrew prorosyjskiej narracji lokalnego społeczeństwa postawił na wartości zachodnie.
Kremlowska propaganda podaje, że w Estonii ludzie chodzą z karabinami, po ulicach jeżdżą natowskie czołgi, a żołnierze NATO znęcają się nad rosyjskojęzycznymi mieszkańcami tego kraju. To nie ma nic wspólnego z prawdą