– Naprawdę nie możesz zostać na święta? – spytał Dima. Nie mogę. A czy gdybym mogła, to bym została? Nie wiem. Ale ja mam wybór, a oni nie. Wielu z nich spędzi święta w okopach, niektórzy na bazie. Nieliczni może z rodziną. Ukraińscy żołnierze już po raz trzeci nie ubiorą z dziećmi choinki. A niektórzy nie ubiorą jej już nigdy – pisze w kartce ze swojego frontowego pamiętnika Karolina Kuzema, polska wolontariuszka, która pomaga od 2022 roku ukraińskiej armii.
Karolina Kuzema i Boże Narodzenie na froncie po raz trzeci
Pojechałam do obwodu sumskiego do chłopaków z mojej ekipy (103. Brygada SZU) tuż przed świętami. Z czekoladą i kawą, bo mojego św. Mikołaja chwilowo nie było stać na więcej. Jest jakoś inaczej, może dlatego, że wszyscy mieszkają daleko od siebie, a nie po sąsiedzku, jak przez półtora roku w rejonie kupiańskim, gdzie spędzaliśmy Boże Narodzenie w 2023 i 2022 roku. A może dlatego, że tak dużej części ekipy już nie ma?
Wojna wykańcza ludzi, wykrusza nawet najsilniejsze komandy i zdecydowanie osłabia nastrój, nawet tych wyjątkowych przecież świąt. Rok i dwa lata temu, mam wrażenie, tliła się nadzieja, że TO się wreszcie skończy, że przecież „Bóg się rodzi, moc truchleje”, więc Putin w końcu też struchleje. A teraz ta nadzieja wydaje się „mizerna, cicha” i licha, jak ta stajenka z kolędy.
Zamiast śniegu błoto, zamiast choinki megafon krzyczący o kolejnym alarmie z powietrza, a o 9 rano przypominający o minucie ciszy ku pamięci poległych. To nie tak, że świąt nie będzie, ale wydaje mi się, że chłopcy mają do tego coraz mniej głowy. Dopijam kawę, Kot jedną ręką ogarnia grafik kolejnych zmian, drugą bierze komputery, które przywieźliśmy dla drończyków.
– To robimy to wideo z podziękowaniami, nie? – tak, robimy, choć na dworze coś walnęło, a potem znowu zaczęły wyć syreny. Dima z pytaniem, czy mogę zostać na święta żartował i nie. Do naszej ekipy ma daleko, być może zostanie wtedy całkiem sam, bo tak się ułoży grafik. On na pozycje nie jedzie. Wiele miesięcy temu, jeszcze w rejonie kupiańskim, trafił jako jedyny ze swojego oddziału do ruskich, wylądował w okrążeniu i tylko cudem bez niczyjej pomocy z niego wyszedł. Po leczeniu został w wojsku, ale zajmuje się sprawami biurowymi.
Sasza pojechał do domu na przepustkę i wszyscy mu zazdroszczą, Witalij, gdy pytam o święta, patrzy na mnie, jakbym z byka spadła. Jedynie Wołodia zastanawia się, co chłopakom przygotować. Jestem spokojna o to, że w tym akurat wypadku zostaną świetnie zaopiekowani. No i wszyscy deklarują obchodzenie Bożego Narodzenia teraz, w grudniu, choć lata przywiązania do świętowania w styczniu zrobiły swoje.
– Ale teraz nie będzie już po moskalsku, tylko po europejsku – śmieje się Bohdan. On połowę świąt spędzi na bazie, połowę na pozycjach. Wzrusza ramionami, gdy pytam, czy trochę nie smutno. A ja dobrze wiem, że smutno jest i jemu, i innym, nie tylko w naszej ekipie. Bo święta to jednak święta, czy ktoś w Boga wierzy, czy nie, to jednak to jedyny taki czas w roku.
Żywa choinka i Boże Narodzenie
W ubiegłym roku już na początku grudnia jechaliśmy po choinkę. Do pobliskiego lasu, bo w zasadzie w nim mieszkaliśmy w Kolisnykiwce, zabitej dechami wsi w rejonie kupiańskim, gdzieś między Kiwszariwką a Borową, o którą trwa teraz zaciekły bój między Ukraińcami a agresorami. Ta za mała, ta za gruba, ta za wysoka – po trzech godzinach, gdy zaczynał się ostrzał, przytwierdziliśmy drzewko do bagażnika. Przejeżdżaliśmy przez sztab i miny ówczesnego dowódcy roty, Ihora, nie zapomnę chyba do końca życia. Na pewno pomyślał jedno – wariaci.
Choinkę zabraliśmy do ogródka koło naszej chaty i „posadziliśmy” w ziemi nasypanej do kilku starych opon. Udekorowana absolutnie bezgustownie okropnymi ozdobami znalezionymi w garażu, była obiektem zazdrości wszystkich sąsiadów i ulubionym miejscem 17 kotów, które mieszkały na naszym podwórku i nagle przypomniały sobie, że jednak nie są dzikie i może wcale nie boją się ludzi.
Rok wcześniej chłopcy obchodzili święta jeszcze po staremu, w styczniu. Wychodzi więc na to, że Boże Narodzenie w 2023 roku mieli dwa razy. 6 stycznia pojechaliśmy do Mariczki, naszej głównej medyczki, zdaje się, że oprócz świąt były to też jej imieniny. Obrusem na stole był koc termiczny w kolorze złotym, bombkami na maleńkiej choince nadmuchane rękawice lateksowe, a ona i tak skupiała się na moim kaszlu twierdząc, że mam zapalenie płuc (badanie osłuchowe i RTG potwierdziły, że miała rację).
Ich na Wigilii nie będzie
Nigdy już nie spędzę świąt z Mariczką, nie usłyszę jej „Karolka, dzięki za karetkę, bracia i siostry”. Pantera, kapitan Marija Dychtjar, która brała udział m.in. w operacji kurskiej, na początku września zginęła w obwodzie sumskim. Jej syn spędzi nie pierwsze święta bez mamy, ale pierwsze ze świadomością, że żadnych kolejnych z nią już nigdy nie będzie.
Podobnie będzie z rodziną Rybaka. On zginął pod koniec sierpnia w obwodzie kurskim. Na szczęście udało się zabrać ciało (ewakuację zresztą prowadził mój mąż, bo była to jego ekipa) – wiele rodzin żołnierzy poległych w operacji kurskiej (ale oczywiście nie tylko) nie miało możliwości pożegnać się z najbliższymi. I jak w tej sytuacji myśleć o świętach?
W przeddzień świąt wyjechałam z obwodu sumskiego z takim dziwnym uczuciem, którego nie potrafię opisać. Pisząc to siedzę koło choinki w teoretycznie bezpiecznym zakątku Ukrainy, a nie na froncie i czuję się z tym nieco dziwnie. To trochę przerażające, że normalność wydaje się nienormalna, ale na wojnie, po tak długim czasie, naprawdę trochę tak jest.
Ukraińskie życzenia na święta: spokojnego nieba
Wydzwoniłam chłopaków i dziewczyny z innych jednostek, żeby życzyć im spokojnych świąt (wesołe chyba nigdy w życiu mi przez gardło nie przejdą) i cichego nieba. Z tym ostatnim będzie problem, bo po ukraińskich atakach w Kazaniu w Tatarstanie (jakieś 700 km na wschód od Moskwy) Putin, i to osobiście, zapowiedział odwet. W Ukrainie na święta obowiązuje podwyższona czujność i gotowość.
Artur z 46. Brygady spędzi święta w szpitalu – ponad tydzień temu odłamki poharatały mu nogę, na szczęście operacja się udała. Misza ze 123. Brygady napisał ostatnio, że pogadamy, jak wyjedzie z wysp (nie, bynajmniej nie Bahama, tych atakowanych przez ruskich na Dnieprze, pod Chersoniem). Sasza ze 107. Brygady siedzi jeszcze na rotacji na zachodzie kraju, choć tuż przed świętami mieli już jechać na Donbas, ale sytuacja, jak wiadomo, zmienną jest. Szerszeń z 40. Brygady artylerii spędzi święta bijąc ruskich w rejonie kupiańskim, jak sam mówi.
Damian Duda, polski medyk bojowy z fundacji „W międzyczasie” święta spędzi w okopach na Donbasie ratując życie innych. W mediach społecznościowych napisał tak: „Kiedy w domach ludzie ubierają choinki i śpiewają świąteczne piosenki, u nas choinek nie ma, bo spłonęły w ogniu artylerii”.
Z kolei Kuba Jaworski z 1. Batalionu Da Vinci będzie szykował do lotu kolejne drony na Donbasie ze świątecznym pozdrowieniem dla Putina. Wciąż natomiast nie mogę się dodzwonić do Kamila z Legionu Międzynarodowego, który jest na pozycjach od 27 listopada. Długo, ale bywa i tak.
Nie mogę natomiast zadzwonić do Mahury, bojowej medyczki 120. Brygady, bo jest uznawana za zaginioną od 18 listopada. Nigdy nie zadzwonię też już z życzeniami do Janka Szeremety z Legionu Międzynarodowego, który zginął 4 grudnia 2022 r. ani do Maćka Bednarskiego z 53. Brygady, który odszedł 3 listopada 2023 r. Takie to właśnie będą nasze święta Bożego Narodzenia Anno Domini 𝑀𝑀𝑋𝑋𝐼𝑉.