Do ukraińskich danych o ofiarach trzeba podchodzić z rezerwą

Mignęła mi ostatnio informacja o tym, że według władz w Kijowie na froncie po stronie ukraińskiej zginęło ok. 30 tys. żołnierzy od początku pełnoskalowej agresji Rosji w Ukrainie. Podchodzę do tych danych z dużą rezerwą i zaraz wyjaśnię, dlaczego. W Ukrainie takiej narracji chyba nikt już nie kupuje. – Mają nas w Kijowie za idiotów – komentują walczący na froncie żołnierze.

Karolina Baca

„Nie można wierzyć w ukraińskie dane”

Wielokrotnie mijam czy odwiedzam miejsca pamięci poległych na froncie. W każdym mieście takie są. Zazwyczaj w centrum, na jakimś placu. Są tam zdjęcia wszystkich żołnierzy z danego miasta, czasem okolic, którym wojna zabrała życie. Z drugiej strony przejeżdżając całą Ukrainę wszędzie widać nowe wojskowe groby. Po czym poznać, że wojskowe? Po fladze państwowej, często proporcu jednostki no i oczywiście zdjęciu Bohatera Ukrainy, którego już nie ma. Czasem to obrazki przerażające. Na mnie wrażenie zawsze robi cmentarz między Czerwonohradem a Sokalem, praktycznie w lesie, gdzie liczba flag zatrważająco się zwiększa, bo – co za tym idzie – zwiększa się liczba nowych grobów. A na tym cmentarzu chowają żołnierzy włącznie z Czerwonohradu, który liczy ok. 60 tys. ludzi, a grobów z ostatnich dwóch lat jest tam już ponad sto.

Jeszcze większe wrażenie robi Pole Marsowe koło Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie, gdzie od kwietnia 2022 r do teraz pochowano ok. 800 wojskowych. Do kwietnia chowano ich jeszcze na terenie samej historycznej nekropolii, ale po ataku na poligonie w Jaworowie 13 kwietnia 2022 r. zaczęło już brakować miejsca (żołnierze, którzy zginęli na początku pełnoskalowej wojny byli chowani w tej części cmentarza, gdzie pochowani są wojskowi walczący w ATO na Donbasie od 2014 r. i nowych grobów z lutego, marca i kwietnia jest może tylko dwa razy mniej niż wszystkich z lat 2014 – 2022). Jeśli więc weźmiemy Łyczaków i Pole Marsowe mamy ok. 1000 mogił. A to tylko jedno miejsce i tylko we Lwowie. – Nie wiem, gdzie pochowali chłopaków z Jaworowa, bo na Łyczakowie leży tylko kilku. Wielu za granicą, bo przecież wtedy tworzył się tam Legion Międzynarodowy i pewnie oddali ciała – mówi w rozmowie z PostPravda.Info jeden z żołnierzy, który przeżył rakietowy nalot na poligonie niedaleko polskiej granicy. – Ale w oficjalne dane wierzyć nie można, bo raportowanie zatrzymano na kilkudziesięciu osobach, a było ich naprawdę mnóstwo, ciała były wszędzie. Na początku siedzieliśmy w schronach, gdy ogłoszono alarm, ale gdy nic się nie działo, wyszliśmy. Ktoś musiał zdać pozycje – opowiada wojskowy. Te słowa potwierdzają to, co dwa lata temu opowiadał mi ś.p. Janusz Szeremeta, Polak, który wtedy też był w Jaworowie, potem walczył w Legionie Międzynarodowym, zginął na początku grudnia 2022 r. w walkach o Nowoseliwśke w obwodzie ługańskim. Rosjanie mówili o 180 ofiarach w Jaworowie, Ukraińcy zawsze zaprzeczali.

Nieznana jest dokładna liczba ofiar

Podobne historie z ośrodków treningowych opowiadali m.in. żołnierze z Desny. To wojskowy ośrodek szkoleniowy zaatakowany przez Rosjan 17 maja 2022 r. Zginęło tam w sumie niemal 90 osób. Jednak ukraińskie władze przemilczały, że byli to głównie wojskowi. Ale coś powiedzieć musieli, bo tak potężnego ataku ukryć się nie dało. – Mieliśmy milczeć i tyle – ucina rozmowę z nami Iwan, mój znajomy, który był wtedy w tej miejscowości w obwodzie Czernihowskim. Krytyka na władze ukraińskie posypała się także po ataku rakietowym na Czasiw Jar 9 lipca 2022 r. Zginęło 48 osób, 9 zostało rannych. Tu bilans wydaje się prawdziwy, informacje podawano, bo wśród ofiar były dzieci i to miało uwiarygodnić przekaz. Sęk w tym, że w tym budynku najprawdopowodniej – bo nie udało się tego potwierdzić – mieszkało też bardzo dużo wojskowych. Byłam na miejscu zdarzenia kilka dni później i wiele wskazuje, że tak było. I gdy pytałam o to ratowników DSNS realizując wówczas materiał dla „Wprost”, ucinali rozmowę.

Na miejscu ubiegłotygodniowej tragedii spotkaliśmy się z szefem miejscowej straży pożarnej (76. jednostka) Hryhorij Roweński opowiadał mi wtedy o kulisach akcji (cytat za „Wprost”). 

– Około godziny 22 przyleciały trzy rakiety. Od razu udaliśmy się na miejsce zdarzenia. Po przyjeździe zobaczyliśmy, że w ten dom trafiły dwie rakiety, a w ten jedna – wskazuje zniszczone bloki. – Większość ludzi była tutaj, w tym miejscu. Przez cztery i pół dnia pracy wydostaliśmy z pod gruzów 48 zabitych i 9 ocalałych, uratowanych, z obrażeniami o różnym stopniu ciężkości – mówił. Wiele prac wykonywanych było ręcznie, przerzucić jednak trzeba było ok. 400 ton gruzu. Kiedy wiedzieli, że pod gruzami nie ma już nikogo? – Jest takie pojęcie, nazywane „minuta ciszy”, kiedy cały sprzęt jest wyłączany, wszyscy milkną, a dwie lub trzy osoby po prostu chodzą i wołają ludzi. Już pierwszego dnia przeprowadzaliśmy takie akcje i wiedzieliśmy i słyszeliśmy, że tu mniej więcej, tu i tu są żywi ludzie. W związku z tym zajmowaliśmy się przede wszystkim ich uratowaniem – mówił. Kto tu mieszkał? Na pewno dziewięciolatek i jego matka. – Nie przeprowadzamy identyfikacji, przeprowadza ją policja, naszym zadaniem jest wydostanie ludzi i przekazanie lekarzom – uciął szef miejscowej straży pożarnej. 

Charków. Drugie co do wielkości miasto Ukrainy. Cmentarz nr 18, gigantyczny. Od kilku miesięcy ma nowe pole. W Alei Sławy groby wojskowych nie są liczone już w setkach, a tysiącach. Powierzchnia tego kwartału nekropolii jest kilkakrotnie większa od Pola Marsowego, a mogiły są bardzo ciasno umiejscowione. W Ukrainie są 24 obwody, z czego ługański niemal pod całkowitą kontrolą okupantów. W każdym obwodzie jest kilka miast, gdzie jest przynajmniej jeden cmentarz z grobami wojskowych (o wsiach już nawet nie wspominam). Wystarczy tylko trochę pojeździć po kraju, by zrozumieć, że jakby Kijów nie chciał zaklinać rzeczywistości, to naprawdę ciężko będzie mu znaleźć człowieka, który uwierzy w 40 tys. poległych na froncie przy podawaniu, że straty wroga w tym czasie przekroczyły już pół miliona ludzi. Dodać trzeba, że we wspomnianych przeze mnie miejscach pamięci nie ma w ogóle wliczonych żołnierzy ze statutem „przepadł bez wieści”. Oczywiście, może to być ktoś w niewoli, o kim wiedzy nie ma, ale bardzo często są to ciała zabitych ukraińskich wojskowych, których koledzy nie mogli zabrać, głównie ze względów bezpieczeństwa. – X i Y zostali, nie mogliśmy ich zabrać, nie widzieliśmy ciał, więc wierzyliśmy do końca, że żyją. Po 2 latach nadal nic nie wiemy, ale widzieliśmy, co tam się działo. Niemniej jednak możemy się tylko domyślać – mówi PostPravda.Info Misza.

Do ukraińskich danych o ofiarach trzeba podchodzić z rezerwą
Pole Marsowe we Lwowie. Fot. Marcin Rogoziński

„Ofiar jest o wiele więcej”

Podobną sytuację miał 63. Batalion 103. Brygady w rejonie kupiańskim, po styczniowym szturmie wroga. Z kontrataku nie udało się zabrać ciał pięciu martwych kolegów (przez co nie są uwzględniani w oficjalnych statystykach poległych). – Mieliśmy nawet plan wystawić białą flagę i wymienić się „200” z nimi, ale tak sobie myślę, że skoro ja bym chyba nie dał rady przyjąć ich białej flagi i ich nie zastrzelić, to pewnie i oni mieli by takie same myśli – opowiada mi Rusłan. Faktem jest, że w tym rosyjskim ataku straty wroga były o wiele większe niż ukraińskie, ale próba udowodnienia, że rosyjskie są ponad 12 razy większe trochę godzi w inteligencję każdego człowieka. 

– Dane naszych oficjeli to kłamstwa. Zwyczajne kłamstwa. Ofiar jest o wiele więcej – mówi nam żołnierz walczący na odcinku Pokrowskim. I dodaje, że trudno powiedzieć, czemu rządzący Ukrainą przyjęli taktykę informacji niezrozumiałą zarówno dla cywilów, jak i dla wojskowych.

Może i na początku wojny zatajanie tych strat miało sens, by nie wywoływać paniki, tak teraz ludzi chcą po prostu prawdy. Znów odwołam się do rejonu kupiańskiego, bo po wielu miesiącach można mówić, jak było naprawę. W sierpniu 2023 r. do jednaj z tamtejszych wsi przyleciały dwa KAB-y 500, czyli kierowane bomby lotnicze, każda o wadze pół tony. Uderzyły bardzo precyzyjnie w spory budynek. Opinia publiczna dowiedziała się wtedy, że zniszczona została lokalna stacja krwiodawstwa i zginęło kilkanaście osób. Jakoś nikogo nie dziwiło, że w późniejszych kondolencjach pojawił się kardiolog czy neurochirurg. W tym budynku zginęło kilkadziesiąt osób, bo był to wojskowy szpital, a jego koordynaty zostały sprzedane przez lokalnych, prorosyjskich żdunów. 

Czy taka strategia opłaci się Zełenskiemu i Szmyhalowi? Zdaje się, że nie tylko ja w to wątpię. 

Fot: Marcin Rogoziński

W tym tygodniu

SimRus – Symulator Ruskiego Miru

SimRus - Symulator Ruskiego Miru, czyli jak wygląda życie w Rosji. Tekst stworzony na podstawie prawdziwych historii.

SPROSTOWANIE RED. NACZELNEGO POSTPRAVDA.INFO DOT. KARABINKÓW GROT

19 września 2024 roku w PostPravda.Info ukazał się materiał...

Musk kupił Twittera z pomocą funduszu 8VC, który zatrudnia synów rosyjskich oligarchów

Sąd w Kalifornii nakazał firmie X ujawnić dane swoich inwestorów. Wśród nich znalazł się fundusz 8VC, który obecnie zatrudnia synów rosyjskich oligarchów.

Ukraińscy żołnierze szukają zemsty na siłach Putina w Kursku

Ukraińcy szukają zemsty na swój sposób i chcą napierać na terytorium wroga - relacjonuje z Ukrainy Askold Krushelnycky.

Partia Umarłych przeciwko putinowskiej Rosji

Partia Umarłych rozpoczęła swą działalność jako projekt artystyczny i polityczny w 2017 roku w Petersburgu i stała się znana ze swoich akcji, występów i innych wydarzeń w Rosji. Władze Kremla uznały ją za zagrożenie i zaczęły prześladować jej członków. Wielu działaczy partii zostało zmuszonych do emigracji i obecnie organizują podobne akcje na całym świecie.

Czy Wołyń jest wyłącznie sprawą historyków? Odpowiedzialność jest bezwarunkowa [OPINIA]

Wołyń nadal dzieli nasze dwa narody, mimo że Ukraina i Polska są obecnie naturalnymi sojusznikami. Czy jest szansa na zamknięcie tego tematu raz na zawsze dla obu narodów? Analiza dr Yulii Fil z Ukraińskiej Akademii Nauk.

Tajna wojna Rosji przeciwko Europie [RAPORT]

W ciągu ostatnich trzech lat Rosjanie zaczęli uciekać się do coraz śmielszych działań dywersyjnych i dezinformacyjnych wobec europejskich sojuszników Ukrainy. To dopiero początek.

Szpiegowali znanych wolontariuszy w Ukrainie. Szajka szpiegów rozbita

Siatka rosyjskich szpiegów rozbita w Ukrainie. Współpracujący z FSB ludzie mieli za zadanie obserwować i raportować o ruchach znanych międzynarodowych wolontariuszy i pracowników organizacji pomocowych.

Rosja przygotowuje się do wojny z NATO. To atuty Kremla i Zachodu [ANALIZA]

Przyszła wojna z NATO to projekt już oficjalnie zaakceptowany przez rosyjski rząd. Poziom wydatków na armię wynosi prawie jedną trzecią budżetu federalnego. Takie wydatki sugerują, że kraj rzeczywiście mobilizuje się do długiej wojny.

Boże Narodzenie na froncie. Sasza pojechał do domu i wszyscy mu zazdroszczą [PAMIĘTNIK WOJENNY]

Boże Narodzenie w Ukrainie to stan podwyższonej gotowości. Prezentów na święta swoim dzieciom nie da Janusz, Mariczka, Rybak i wielu innych - pisze Karolina Kuzema.

Rosyjscy hakerzy zaatakowali ukraińskie dane w Polsce [PEŁNA LISTA ZAATAKOWANYCH INSTYTUCJI]

Rosyjscy hakerzy przeprowadzili największy we współczesnej historii wojny w Ukrainie cyber atak m.in. na serwery ukraińskiego Ministerstwa Sprawiedliwości.

Kreml indoktrynuje dzieci w szkołach. Takie ma plany na edukację w 2025 roku

Kreml ustanowił 2025 rok „Rokiem Obrońcy Ojczyzny” i w związku z tym rozszerza sieć programów edukacyjnych wojskowo-patriotycznych dla młodzieży

Powiązate tematy