– W ostatnim czasie Rosja wystrzeliła w stronę Ukrainy ponad 3000 dronów Shahed. W analogicznym okresie ubiegłego roku ta liczba sięgała 700. Widzimy więc, jak bardzo zaostrzyła się sytuacja w kraju. Co więcej, Rosja nie jest już uzależniona od Iranu jeśli chodzi o produkcję tych bojowych dronów, ponieważ pozyskała technologię i może sama się zaopatrywać. Drony Shahed przeszły wiele modyfikacji. Mają dziś inny kolor, wbudowaną sztuczną inteligencję, potrafią się ze sobą komunikować i nawzajem nawigować, jeśli zakłócany jest system GPS. Mają też o blisko dwa razy większe ładunki wybuchowe – mówi w rozmowie z PostPravda.Info Tomasz Darmoliński, prezes Fundacji Żelazny oraz pilot dronów, który doświadczenie zdobył między innymi podczas wojny w Ukrainie.
W czym wojsku ukraińskiemu pomagają informacje wywiadowcze od zagranicznych partnerów? Dlaczego sytuacja w obwodzie kurskim tak bardzo się pogorszyła? Czy Ukraina bez wsparcia z USA może się skutecznie bronić? Jaki wpływ na sytuację na froncie ma wojna technologiczna i drony?
– Rosja jest w stanie produkować obecnie między 40 a 60 tysięcy dronów FPV miesięcznie. One nigdy nie zastąpią w pełni artylerii, ale są wielkim wzmocnieniem. Moskwa wyprzedza w tym Ukrainę, bo jej strategia wielokrotnie ewoluowała. Przede wszystkim koszt takiego drona jest o wiele niższy niż koszt pocisków, a zniszczenia, które powoduje i straty w ludziach są znaczące. Na jeden pojazd zazwyczaj potrzeba około pięciu dronów FPV. Filmiki, które widzimy w internecie nie do końca mają wiele wspólnego z rzeczywistością – przyznaje Tomasz Darmoliński.
Jak do współczesnej wojny przygotowana jest polska armia?
– Przed nami jeszcze długa droga. Nie wykorzystaliśmy dobrze ostatnich lat, by uczyć się nowego pola walki. Wyobraźmy sobie, że Rosja rzeczywiście atakuje i nagle nad nami pojawia się rój dronów FPV. Prawie nikt nie wie, jak się przed nimi obronić, jak uciekać, jak się zachować. Co więcej, nawet kiedy konflikt się zakończy, a my zaczniemy dopiero wtedy kupować technologię od Ukrainy, to będzie ona już przestarzała, bo system walki zmienia się nawet kilka razy w tygodniu. Dlatego Ukraina angażuje w dużej mierze do produkcji systemów antydronowych, czy samych dronów prywatne przedsiębiorstwa, które są w stanie szybciej reagować na zmiany i dostosowywać swoje produkty – dodaje specjalista.
Jego zdaniem piloci dronów, którzy dziś walczą na Ukrainie powinni być po wojnie w jakiś sposób zagospodarowani przez rynek, ponieważ mają unikalne umiejętności. – Pół biedy, jeśli znajdą pracę na Ukrainie. Gorzej, gdy trafią za granicę do grup przestępczych. To, co potrafią pokazali np. w Syrii, która była nieprzygotowana na tego rodzaju walkę w powietrzu – tłumaczy Darmoliński.
Jak współczesna armia może wykorzystać technologię sztucznej inteligencji, internet, satelity i inne nowinki? – Samo urzędzenie typu Starlink, czy zwykły dron nie wystarczy. Po pierwsze potrzebne jest skrupulatne szkolenie, bo aby z takiego sprzętu korzystać na froncie, trzeba wiedzieć, jak budować mosty retransmisyjne, jak chronić się przed zagłuszaniem, jak samemu zagłuszać i wyszukiwać drony. Wiele z tych systemów jest bowiem zawodnych i wypada znać ich słabości. Dziś niewiele chroni nas w pełni przed tego typu atakami. Bo Rosjanie zaczęli masowo wykorzystywać np. drony na światłowodach. Dzięki temu nie potrzebują już sieci i nie da się ich zagłuszyć. Dolatują do celu i już nie wracają. Takie mają zadanie. Zabić – wyjaśnia nasz rozmówca.
Najważniejsze punkty rozmowy:
- Czy Starlink Elona Muska od SpaceX jest naprawdę kluczem do przetrwania Ukrainy? „Są inne możliwości”.
- Opis drona Shahed i jego zabójczych technologii. Czym jest i jak działa ta broń?
- Mobilne zespoły obrony przeciwlotnicze na pick-upach. Genialny wynalazek Ukraińców.
- Drony FPV na współczesnym polu walki to zabójcza broń.
- Prywatne firmy zbrojeniowe to klucz do rozwoju armii?
- Gdzie w wyścigu zbrojeń jest Polska? Czy zmarnowaliśmy czas na przygotowania i pozyskanie wiedzy? „Przespaliśmy ważny moment”.