Udane operacje wojskowe – „Pajęczyna”, przeprowadzona przez Ukrainę przeciwko rosyjskiemu lotnictwu strategicznemu, oraz „Powstający Lew”, zrealizowana przez Izrael przeciwko wojskowym obiektom irańskiego programu jądrowego – skłaniają do ponownego zastanowienia się nad tym, w jakim stopniu rozwój technologii wojskowych może zmienić układ sił na arenie międzynarodowej. Rewolucja wojskowo-techniczna zmienia charakter wojny rosyjsko-ukraińskiej, a wszystkie błędy lub opóźnienia dowództwa wojskowo-politycznego są opłacane życiem ludzi. Rosja i Ukraina prowadzą śmiertelny wyścig we wdrażaniu nowych technologii, a walka dronów na polu bitwy przypomina naturalną selekcję w przyrodzie. Czołgi i okręty wojenne coraz bardziej przypominają dinozaury, które przegrały konkurencję z małymi ssakami. W przeciwieństwie do ewolucji naturalnej, państwa mogą skalować skuteczne rozwiązania militarne – ale mogą też spóźniać się z ich wdrożeniem, co prowadzi do dużych strat.
Rewolucja wojskowo-techniczna i gwałtowne starzenie się najsilniejszych armii świata
Udany atak Ukrainy 1 czerwca 2025 roku na rosyjskie lotnictwo strategiczne rodzi zagrożenie, że nawet ten najbardziej groźny rodzaj wojsk może wkrótce się zestarzeć i okazać się bezbronny wobec tanich dronów. Dziś nie trzeba już zwyciężać armii na polu bitwy – wystarczy poczekać kilka lat, aż stanie się ona na tyle przestarzała, że nie będzie zdolna do prowadzenia nowego typu wojny.
Kiedy zachodni przywódcy polityczni twierdzą, że Rosja będzie potrzebowała kilku lat na przygotowanie ataku na Polskę i kraje bałtyckie, mają na myśli zwykłą wojnę z czołgami i lotnictwem. Tymczasem Rosja już opracowała nową taktykę, łączącą archaiczne i nowoczesne podejścia: bezlitosne wykorzystywanie mas żołnierskich, których jej nie brakuje, oraz zastosowanie nowoczesnych dronów. Do takiej wojny przeciwko Europie jest już przygotowana.
Generałowie, którzy nie mają doświadczenia w prowadzeniu współczesnej wojny, nadal będą przygotowywać się do wojen z przeszłości. Jak poinformowała agencja Yonhap, Korea Południowa jest bliska podpisania umowy o wartości około 6 miliardów dolarów na dostawę 180 czołgów K2 dla Polski. Tymczasem już dziś drony poważnie ograniczają skuteczność czołgów na polu walki, a w niedalekiej przyszłości ich użycie może okazać się całkowicie niemożliwe. Instynkt samozachowawczy przywódców autorytarnych skłania ich do szybkiego zapożyczania doświadczeń z nowoczesnej wojny. Sądzę, że właśnie z tego powodu Kim Dzong Un wysłał jednostki wojskowe do udziału w walkach przeciwko Ukrainie – wcale nie dlatego, że chciał pomóc Rosji, której rzekomo brakowało żołnierzy, jak twierdziło wielu analityków.
Rewolucja wojskowo-techniczna a przyszłość Chin
Chiny stoją na rozdrożu: albo militarizacja, albo postawienie na rozwój robotyki i sztucznej inteligencji. Jeszcze niedawno wydawało się niejasne, jak Tajwan mógłby oprzeć się ogromnej flocie, którą Chiny budują w celu zajęcia wyspy. Tymczasem Ukraina, rozwijając technologię morskich dronów, zdołała zneutralizować całą rosyjską Flotę Czarnomorską. To jednak oznacza, że morskie floty wszystkich krajów świata stają się przestarzałą bronią. Jeśli Tajwan skorzysta z ukraińskiego doświadczenia, będzie mógł równie skutecznie unieszkodliwić chińską flotę. To okoliczność, która zmniejsza prawdopodobieństwo wybuchu wojny i kieruje Chiny na pokojową ścieżkę rozwoju. Oczywiście Chiny mają kolosalne możliwości skalowania wszelkich innowacji w dziedzinie robotów bojowych, jednak państwo zawsze będzie opóźniać się względem postępu technologicznego, dlatego – moim zdaniem – w dziedzinie nowych technologii wojskowych opartych na sztucznej inteligencji Tajwan będzie wyprzedzał Chiny.
Moc i wysoka technologia czy prostota i praktyczność?
Sukces izraelskiej operacji wojskowej w dniach od 13 do 23 czerwca 2025 roku, wymierzonej w zapobieżenie stworzeniu przez Iran broni jądrowej, został osiągnięty dzięki absolutnej przewadze technicznej. Izrael przeprowadzał skoordynowane ataki z powietrza przy użyciu lotnictwa i dronów, oczyszczając przestrzeń powietrzną. Pozwoliło to Stanom Zjednoczonym 22 czerwca na użycie superciężkich bomb, które dopełniły zniszczenia kluczowych obiektów irańskiego programu jądrowego. Mimo osiągnięcia zamierzonych celów – zniszczenia dużych obiektów wojskowych – przewaga techniczna nie pozwoliła na likwidację samego zbrodniczego i nienawistnego wobec ludzi reżimu Iranu. Co więcej, posiadając tę samą przewagę, Izrael już od półtora roku zmuszony jest prowadzić wyczerpującą wojnę przeciwko organizacji terrorystycznej Hamas, znajdującej się na jeszcze niższym poziomie technologicznym niż Iran.
Najważniejsze nie jest to, jak potężna i nowoczesna jest broń, ale na ile jest celowa i dostosowana do konkretnych warunków. Tego nie rozumie wielu, nawet w najlepszych armiach świata. W październiku 2024 roku izraelski publicysta Siergiej Auslender w swoim wideoblogu na YouTube opowiadał, że izraelska armia nie potrafi skutecznie walczyć z dronami, ponieważ stawia na kosztowne, wysoko zaawansowane technologicznie uzbrojenie – takie jak „Żelazna Kopuła” czy lotnictwo – podczas gdy do zwalczania dronów potrzebne są stosunkowo proste systemy przeciwlotnicze. Jak powiedział, armia używa elektronicznego mikroskopu tam, gdzie wystarczyłby zwykły młotek.
Czasami rozwiązanie techniczne może być prymitywne, ale skuteczne w konkretnej sytuacji. W 2022 roku Rosja zastosowała przeciwko Ukrainie taktykę ognia artyleryjskiego zaporowego, a w latach 2023–2024 – masowe ataki piechoty. Masowe użycie takich przestarzałych i prymitywnych środków dawało Rosji przewagę na polu walki. 26 stycznia 2025 roku Mychajło Drapaty przejął dowództwo operacyjno-strategicznej grupy wojsk „Chortycia” i zorganizował pod Pokrowskiem system obrony z uwzględnieniem nowych możliwości technicznych dronów, który zatrzymał Rosjan. W ten sposób przewaga na polu walki, którą dawała Rosji prymitywna broń i przestarzała taktyka ataków piechoty, szybko zanika we współczesnej wojnie wraz z rozwojem technologii dronów. Choć Ukrainie wciąż brakuje zasobów, by rozpowszechnić udane doświadczenia spod Pokrowska na inne odcinki frontu, istnieje nadzieja, że w przyszłości sytuacja się poprawi. Oczywiście Rosja ma większe możliwości skalowania produkcji dronów, jednak dalszy przebieg wojny zależeć będzie od tego, kto szybciej wdroży innowacje techniczne na polu walki.
Produkcja przemysłowa i rzemieślnicza dronów
We wszystkich państwach za produkcję broni odpowiada państwo. Nawet jeśli opracowywana jest przez firmy prywatne, odbywa się to na licencji i z zamówienia rządowego. Jednak wojna rosyjsko-ukraińska pokazała, że państwo nie nadąża za innowacjami w dziedzinie dronów. Właśnie tu pojawił się nowy czynnik – ukraińskie społeczeństwo obywatelskie, które poprzez sieci wolontariuszy zaczęło zaopatrywać armię w drony.
Atutem Rosji jest zdolność do szybkiego skalowania skutecznych rozwiązań wojskowych. Rosja potrafi uruchomić taśmową produkcję dronów, ale nie będzie ona nadążać za dynamicznymi innowacjami technicznymi. Atutem Ukrainy jest inicjatywa techniczna oparta na horyzontalnych więziach społecznych. Pozwala to na masową produkcję nowych modeli dronów, dzięki czemu udaje się utrzymać linię frontu. Kto poza Ukrainą byłby w stanie w przypadku wojny odtworzyć podobny model masowej produkcji dronów na skalę rzemieślniczą?
Zdaniem architekta IT i adiunkta Politechniki Kijowskiej Eugenia Kowalenki, konieczność przestrzegania ustalonych procedur państwowych uniemożliwi krajom Unii Europejskiej szybkie zwiększenie i modernizację floty bojowych dronów w celu skutecznego przeciwdziałania rosyjskiej agresji. Tymczasem w Indiach i Pakistanie poziom kreatywności technicznej i uniwersalności pracowników małych warsztatów jest tak wysoki, że w przypadku wojny mogliby oni zapewnić nie tylko masową, rzemieślniczą produkcję dronów, ale też dynamiczny rozwój technologii ich wytwarzania.
Czytaj także na PostPravda.Info: Drony bojowe z AI. Czy wojna robotów czeka nas jesienią 2025 roku? [ROZMOWA]
Uważam, że w przypadku wojny między Indiami a Pakistanem – której całkiem niedawno ledwo udało się uniknąć – największym zagrożeniem nie byłoby posiadanie broni jądrowej przez obie strony, lecz możliwość zmobilizowania niezliczonych prywatnych warsztatów do niemal nieograniczonej produkcji coraz to nowych modeli bojowych dronów. Mogłoby to doprowadzić do utraty kontroli nie tylko nad produkcją, ale i nad ich rozpowszechnianiem. Przed oczami staje apokaliptyczny obraz, w którym na czarny rynek całego świata trafiają coraz to nowe modele śmiercionośnych dronów z systemami sztucznej inteligencji. Na szczęście, jak dotąd, udało się uniknąć takiego rozwoju wydarzeń.
Możliwości Ukrainy w zakresie masowej, rzemieślniczej produkcji bojowych dronów są dziesiątki razy mniejsze niż możliwości Indii, i tu naturalnie nasuwa się pytanie: czy już teraz, w czasie wojny, ukraińscy wolontariusze mogliby nawiązać współpracę z prywatnymi warsztatami w Pakistanie lub Indiach, aby zaopatrywać armię w drony?
Indolożka, ekspertka Narodowego Instytutu Badań Strategicznych, Olena Bordiłowska odpowiedziała dla PostPravda.info na to pytanie:
– To nie jest takie proste – bez udziału państwa raczej się nie obejdzie. W Pakistanie o czymś takim nie można nawet marzyć, ponieważ jest to w zasadzie reżim półwojskowy i wszystko znajduje się pod ścisłą kontrolą. W Indiach jest łatwiej, to jednak demokracja. W obu krajach istnieje duże zainteresowanie Ukrainą – jeśli chodzi o technologie dronów. Już to pokazują, dają sygnały. Ale żebyśmy mogli nawiązać takie kontakty po prostu „po znajomości” – w to mocno wątpię, ponieważ technologie wojskowe znajdują się pod kontrolą państwa, szczególnie w czasie wojny. Jeśli chodzi o prostsze, mniej ważne technologie, w tym dronowe – to może być możliwe. Prywatne firmy będą chętne do współpracy. Już teraz pojawia się zainteresowanie naszymi dronami używanymi w rolnictwie. Ale przecież wiemy, że istnieją technologie podwójnego zastosowania. Dlatego powiedziałabym, że to bardzo wrażliwy temat. Na razie nie budowałabym planów, chociaż w przyszłości to bez wątpienia bardzo, bardzo obiecująca dziedzina, która już teraz interesuje wszystkich.
Co może zrobić Estonia w obliczu zagrożenia rosyjską inwazją?
W wywiadzie dla PostPravda.info Eugene Kowalenko stwierdził, że aby przygotować się na ewentualny atak Rosji, kraje Unii Europejskiej powinny przynajmniej uprościć procedury biurokratyczne regulujące działalność organizacji społecznych zajmujących się dronami. Ważne jest również wspieranie zaangażowania obywateli w takie inicjatywy oraz ułatwianie korzystania z doświadczenia ukraińskich specjalistów. Wyobraźmy sobie jednak skrajny scenariusz: armia rosyjska, której liczebność przewyższa całą męską populację Estonii, napada na ten kraj. W jakich warunkach Estonia miałaby szansę się obronić?
Sądzę, że tylko wtedy, gdyby w ramach powszechnej obrony cywilnej całe społeczeństwo było szkolone w zakresie obsługi dronów, których produkcja byłaby wspierana na każdym poziomie – zarówno w formie przemysłowej, jak i rzemieślniczej. W proces ten zaangażowano by ukraińskich specjalistów oraz zawierano umowy z zagranicznymi fabrykami i warsztatami. Wówczas kilkadziesiąt tysięcy operatorów, korzystając z milionów dronów, mogłoby utworzyć wzdłuż granicy nieprzekraczalną „strefę śmierci”, jednocześnie atakując lotniska i wyrzutnie rakiet przeciwnika.
Na razie brzmi to jak fantastyka, ale Estonia już podejmuje kroki w tym kierunku i już jest jednym z pierwszych krajów UE, które zintegrowały cyfrowy system obiegu dokumentów w obronności. Estońskie Ministerstwo Obrony przygotowało projekty aktów wykonawczych do Ustawy o broni, co ma wnieść większą przejrzystość w sektorze obronnym i dać wielu przedsiębiorcom pewność przy inwestowaniu w ten obszar.
Ograniczenie biurokracji w sektorze obronnym to kwestia przetrwania
Estoński publicysta Andriej Kuziczkin powiedział dla PostPravda.info:
– Już dawno uświadomiliśmy sobie zagrożenie atakiem ze strony Rosji. Zwiększamy wydatki na obronność do 5% PKB, zakupiliśmy systemy HIMARS, budujemy nowe zakłady zbrojeniowe i poligony, kupujemy morskie drony. Estonię nazywa się e-riik – państwem elektronicznym. Nasza czołowa uczelnia, TalTech (Talliński Uniwersytet Techniczny), opracowuje wszystkie najnowocześniejsze technologie, w tym wykorzystanie sztucznej inteligencji w obronności. Od dawna produkujemy drony i roboty bojowe. Przedsiębiorstwa państwowe praktycznie nie istnieją – 90% sektora obronnego stanowi biznes prywatny. Od 1 września w szkołach zostanie wprowadzony przedmiot „Operator dronów”. Estonia jest znana z tego, że oprócz Kaitsevägi (Sił Zbrojnych), mamy Kaitseliit (Związek Obrony) – organizację administrowaną przez Ministerstwo Obrony, ale posiadającą własną strukturę zarządzania. W jej skład wchodzą rezerwiści i ochotnicy. Istnieje również Naiskodukaitse („Kobieca Ochotnicza Organizacja Obronna”) oraz młodzieżowa organizacja Noored Kotkad („Młode Orły”). De facto są to paramilitarne formacje obrony cywilnej. W każdej mojej klasie są uczniowie – członkowie Związku Obrony, – powiedział Andriej Kuziczkin.
Od 1 stycznia 2025 roku weszły w życie poprawki do estońskiej Ustawy o broni, mające na celu uproszczenie i przyspieszenie regulacji w sferze obronności oraz eliminację zbędnych barier dla prywatnych producentów. Obecnie nie jest już wymagana licencja na kadłub drona, jeśli nie jest on uzbrojony. Zezwolono na udział przedsiębiorstw z zaprzyjaźnionych państw trzecich (Japonii, Izraela, Korei Południowej, Singapuru i innych) za zgodą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Obrony. Do końca 2025 roku planowane jest przeniesienie wszystkich procedur licencyjnych i sprawozdawczości do formatu elektronicznego. Planowane jest również uproszczenie procedury licencjonowania prywatnych projektów oraz rozszerzenie listy wyjątków od ogólnych zasad licencyjnych dla rzemieślniczych warsztatów montażowych działających w ramach organizacji wolontariackich i społecznych.
Zdaniem specjalnego doradcy estońskiego Ministerstwa Obrony, Indreka Sirpa, sektor obronny kraju jest nadmiernie zbiurokratyzowany, a wymagania dotyczące naprawy broni – wyjątkowo skomplikowane. Ministerstwo Obrony przygotowało nowe przepisy wykonawcze do Ustawy o broni, które skrócą czas potrzebny na spełnienie wymogów formalnych. „Można będzie również wytworzyć zaczep do mocowania materiałów wybuchowych i w przyszłości nie będzie już potrzebne na to specjalne zezwolenie. Zezwolenie będzie wymagane tylko w przypadku dodania głowicy bojowej do drona” – wyjaśnił Indrek Sirp.
Jeśli Estonia będzie nadal podążać w tym kierunku, może stać się przykładem dla krajów Unii Europejskiej, jak ustalać priorytety i stymulować wolontariackie inicjatywy techniczne w dziedzinie obronności.
Czytaj także na PostPravda.Info: Wojna jako cel sam w sobie: dlaczego Rosji nie zabraknie ochotników do umierania w Ukrainie? [OPINIA]
