Jednym z typów uzbrojenia, jakie Polska przekazuje Siłom Zbrojnym Ukrainy są karabinki szturmowe GROT. Uzbrojenie to otrzymują do dziś, choć już nowsze modele, np. nowo utworzone Brygady SZU, ale także Siły Operacji Specjalnych. Podczas pobytu w Donbasie, dziennikarze PostPravda.Info razem z instruktorami wojskowymi, na poligonie sprawdzili, jak pracują dwa egzemplarze pierwszej serii GROT, które są na wyposażeniu 31. Brygady SZU walczącej pod Pokrowskiem.
Karabinek GROT – krótka historia
Karabinek GROT to polska broń, która kilkukrotnie była już obiektem kontrowersyjnych doniesień medialnych, a nawet później spraw sądowych i śledztw prokuratorskich wobec redakcji i dziennikarzy. Przypomnijmy pokrótce chronologię wydarzeń.
Zima 2021. Polscy tzw. blogerzy wojskowi zaczynają przeprowadzać testy karabinków GROT. Były żołnierz Sił Operacji Specjalnych Pavel Moszner znalazł rzekomo 22 defekty w tym karabinie szturmowym (jak zauważono, była to pierwsza testowana wersja tejże broni).
Wśród głównych problemów GROT wymieniono wówczas m.in. korozję, słabą jakość materiałów, niepoprawne działanie w przypadku zabrudzenia i słabą odporność na wstrząsy.
Na falę krytyki zareagowała Polska Grupa Zbrojeniowa, która produkuje GROTy. Przedstawiciele przedsiębiorstwa rozpoznali błąd i stwierdzili, że naprawili problemy. Od tej pory firma strannie broni się przed jakąkolwiek próbą powrotu do tematu, a doniesień o innych usterkach brak.
Test strzelania różnymi technikami
Od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie, Polska aktywnie przekazuje karabinki szturmowe GROT jednostkom Sił Obronnych Ukrainy. Broń tę otrzymują głównie nowo utworzone brygady, a także siły specjalne.
Z informacji przekazywanych przez jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy wynika, że na Ukrainę dotarły także pierwsze wersje karabinków szturmowych GROT.
Dziennikarze PostPravda.Info udali się pod Pokrowsk, do obwodu donieckiego, gdzie spotkali się z jedną z brygad Sił Zbrojnych Ukrainy, która jest wyposażona w polską broń GROT.
– Większość naszych bojowników jest uzbrojona w AK (karabiny szturmowe Kałasznikowa), ale niektórzy już otrzymali nowoczesne, polskie GROTy. Karabinek sam w sobie jest dobry, ale nie używaliśmy go jeszcze do skomplikowanych misji – mówił w lipcu 2024 roku oficer o pseudonimie „Mali”. Wtedy dopiero zaczynało być powoli jasne, że Rosjanie będą chcieli atakować Pokrowsk i najprawdopodobniej zdołają to zrobić. Ukraińska armia dozbrajała się przed rosyjską ofensywą. Czekała na dostawy, a jednocześnie planowała atak na obwód kurski.

Razem z nim i kilkoma innymi żołnierzami zabieramy karabinki na poligon, gdzie ćwiczą jednostki walczące na pierwszej linii frontu. Chcemy sprawdzić karabinki GROT pod kątem 22 punktów, które w poprzednich publikacjach uznano za problematyczne. Jeśli czas pozwoli. Niedaleko stąd trwają aktywne działania wojenne i przebiega linia frontu.
Zaczynamy więc na strzelnicy. To próba strzelania pojedynczymi strzałami i seriami. Żołnierz ładuje karabin, a następnie na komendę otwiera ogień. Nasz test szybko się kończy. GROT się zacina, bo w lufie utknęła łuska naboju. Najprawdopodobniej jest to jednak spowodowane błędem ludzkim, a nie sprawnością broni. Za chwilę to sprawdzimy.
– Gdyby coś takiego wydarzyło się na polu bitwy, byłaby to kompletna… porażka. Winny byłby tu sam żołnierz, bo wydaje się, że to kwestia złego złożenia broni przez właściciela – komentuje jeden z oficerów podczas naszego eksperymentu.
Karbinek nr 1 trzeba w tym stanie na razie odstawić. Wrócimy do niego później. Teraz wojsko kontynuuje próbę z inną bronią.
Brud i piasek
Nasz drugi karabinek GROT radzi sobie ze strzelaniem wzorowo. Wojskowy biegnie pomiędzy przeszkodami i bez problemu strzela do wyznaczonych celów.
– Tutaj wszystko jest jasne i bez problemów, strzela się wygodnie – opisuje żołnierz.
Ale co stało się z pierwszą testowaną bronią?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, wojsko zabiera oba karabinki i udaje się w inne miejsce, gdzie rozbiorą broń i sprawdzą jej stan techniczny. Przyjrzymy się podejmowanej w przeszłości kwestii możliwej korozji metalu oraz tego, jak polskie karabinki sprawdzają się w krytycznych warunkach.
Lokacja testu nr 2 to okopy. Tu oba karabinki są sprawdzane pod kątem odporności na zanieczyszczenia, ponieważ w rzeczywistych warunkach bojowych broń często ma styczność z pyłem i brudem, a nawet błotem. Żołnierze umieszczają broń w ziemiance, a następnie jeden z nich obficie posypuje wierzch broni mokrą ziemią i piaskiem. Stworzone warunki są więc bardzo niekorzystne.
– Teraz zrobimy tak, jak to często bywa na pierwszej linii frontu. Na przykład, gdy napotykamy na ostrzał. Kiedy dojdzie do eksplozji w okopie, to karabiny maszynowe w ciągu sekundy zabrudzają się czymkolwiek, co akurat wzbiło się w powietrze. A w tym samym momencie może rozpocząć się strzelanina i trzeba szybko zabrać ze sobą broń by działać. W tym przypadku najważniejsze jest, aby broń po zabrudzeniu nadal strzelała. Jeśli karabiny się zatną na polu walki, to może nas to wiele kosztować. W tym życie nasze lub kolegów – wyjaśnia żołnierz o pseudonimie „Mali”.
Po posypaniu karabinków maszynowych piaskiem, żołnierze biorą broń i próbują oddać kilka strzałów. W tym teście oba testowane egzemplarze GROT działają bardzo dobrze. Strzelają bez zarzutów, nawet po tak przeprowadzonym teście przez ukraińskich instruktorów.
Dlaczego jeden z testowanych karabinków nie zadziałał?
Ostatnim testem broni, który udaje nam się przeprowadzić jest czyszczenie i inspekcja. odpowiemy zaraz na pytanie przypadkowo postawione na początku artykułu: dlaczego GROT nr 1 nie zadziałał na poligonie testowym? Instruktorzy demontują oba karabinki. Następnie dokładnie sprawdzają każdy szczegół. Przy okazji czyszczą broń.
– GROTy mają jedną cechę. Trzeba umieć je poprawnie złożyć. To broń nowoczesna, dla żołnierzy o nieco wyższej kulturze postępowania ze sprzętem. Trzeba niekiedy mieć specjalne przyrządy, do jej pełnego rozłożenia. System ten nie jest taki sam jak w AK (karabin szturmowy Kałasznikowa), do którego większość naszej piechoty jest po prostu przyzwyczajona. Ale krótko mówiąc, w tym przypadku mieliśmy do czynienia z brakiem doświadczenia i umiejętności użytkownika broni. Właściciel źle ją złożył, przez co nie strzelała poprawnie. To nie był więc problem techniczny broni, a po prostu czynnik ludzki. Jeśli jednak mówimy szczerze o zaletach i wadach, to widzimy tu lekką korozję. Rzeczywiście tu nawet ją widać, bo to bardzo delikatna broń, ale to także może być w jakimś stopniu sprawa właściciela, aby dobrze ją czyścił po misjach i konserwował – podsumowuje „Mali”.
O wybór na froncie pytamy innych obecnych na poligonie żołnierzy. – Ja wybrałbym idąc na „Zero” (front w żargonie ukraińskiej armii – red.) jednak AK. Z praktycznych powodów. Na Ukrainie jest do tej broni więcej amunicji. Jeśli chodzi o karabinki GROT to uważam, że lepiej je oddać wojsku, które stoi na drugiej linii. Na przykład Gwardia Narodowa Ukrainy czy policja, która świetnie wykorzystałaby tę broń np. na punktach kontrolnych – dodaje.
– Chodzi np. o miejsca, gdzie potrzebna jest broń, do której można zamontować współczesny asortyment dodatków. Nie takie, gdzie walka może być długa i ciągła. To bardziej misje Sił Specjalnych, niż bitwy piechoty. Ale oprócz tego są jeszcze ciche podejścia do wroga, walki z dywersantami i wiele innych, bardziej delikatnych misji wojennych – tłumaczy instruktor.
Braki w zaopatrzeniu w amunicję
Według ukraińskiego wojska, głównym problemem związanym z polską bronią GROT są braki w zaopatrzeniu w dedykowaną dla niej amunicję kalibru 5.56 mm. Dlatego np. piechota, która czasami przebywa w strefie zerowej przez kilka dni i prowadzi ciągły ogień, chętniej wybiera karabin szturmowy Kałasznikowa.
Po naszym teście okazuje się bez wątpliwości, że sprawdzone przez nas dwa karabinki działają poprawnie.
Z naszego testu wynika, że jeden z testowanych egzemplarzy nie zadziałał ze względu na błąd ludzki. Mogliśmy ponadto zauważyć, że nawet wadliwie złożona broń przez żołnierza, oddawała pojedyncze strzały, co świadczy na plus o konstrukcji karabinku.
Po tych kilku testach, eksperyment musieliśmy zakończyć, ponieważ w okolicy zaczął się intensywny ostrzał rakietowy. Ryzykiem było więc gromadzenie się na otwartej i znanej wrogowi przestrzeni. Bezpiecznie opuściliśmy poligon. Rosjanie w następnych dniach zdołali zająć wieś Progess i ruszyć dalej w stronę Pokrowska. Obecnie trwają intensywne walki w pobliżu tego miasta w Donbasie.
Zarząd Fabryki Broni „Łucznik” – Radom w nawiązaniu do publikacji portalu PostPravda.Info wydał specjalne Oświadczenie. Całą jego treść można znaleźć tutaj.
Zarząd Fabryki Broni „Łucznik” – Radom zwrócił się do nas z prośbą o sprostowanie treści naszego artykułu. W związku z tą prośbą zdecydowaliśmy o zmianie tytułów zamieszczonych treści oraz o dodaniu kilku fragmentów, uściślających wydarzenia z lipca 2024 roku, kiedy wspólnie z żołnierzami 31. Brygady Sił Zbrojnych Ukrainy przeprowadziliśmy eksperyment na dwóch karabinkach GROT. Eksperyment, nazywany w artykule testem, odbył się w lipcu 2024 roku, na poligonie żołnierzy z pierwszej linii frontu, niedaleko Pokrowska w obwodzie Donieckim w Ukrainie, w obecności profesjonalnych instruktorów, przeszkolonych z korzystania z polskiej broni.
PEŁNĄ TREŚĆ PROŚBY O SPROSTOWANIE MOŻNA ZNALEŹĆ TUTAJ.
SPROSTOWANIE RED. NACZELNEGO POSTPRAVDA.INFO
19 września 2024 roku w PostPravda.Info ukazał się materiał dot. polskich karabinków GROT. Nagraliśmy go w lipcu 2024 roku na froncie pod Pokrowskiem, z żołnierzami jednej z tamtejszych brygad, w dzień, kiedy dowiedzieli się o okrążeniu pod wsią Progress. W związku z tą publikacją Zarząd Fabryki Broni „Łucznik” – Radom sp. z o.o. zwrócił się do nas z prośbą o sprostowanie niektórych aspektów poruszonych w opublikowanym filmie.
Na wstępnie chcieliśmy zaznaczyć, że w sfilmowanych przez nas scenach uczestniczyli doświadczeni ukraińscy żołnierze, którzy walczyli przez pół roku o Bachmut, a następnie przez kilka miesięcy kończyli zagraniczne kursy instruktorskie, by dziś szkolić innych. Ich wiedza z pola walki oraz praktyka trenerska, a także dodatkowo lata współpracy z żołnierzami tej jednostki, były dla nas wystarczającą rekomendacją do przeprowadzenia wspólnych testów karabinków GROT.
Jest nam bardzo przykro, że materiał został odebrany przez Producenta w negatywny sposób. Nie to było naszą intencją i celem. Wręcz przeciwnie. Pomysł na nakręcenie wideo pod Pokrowskiem zrodził się spontanicznie, kiedy żołnierze oznajmili nam, że posługują się polską bronią GROT i są z niej zadowoleni. Postanowiliśmy więc nakręcić materiał odwracający optykę dotychczasowych narracji wobec polskiej broni służącej w Ukrainie. Tym bardziej, że do sfilmowania mieliśmy pierwsze wersje GROT-ów, które aktywnie uczestniczą w walkach o Pokrowsk, a informacje o nich mogliśmy zdobyć bezpośrednio od praktyków.
Krótką, najbardziej sporną część materiału poświęciliśmy wymienieniu niektórych z zarzutów kierowanych w poprzednich latach wobec GROT. Pech chciał, że podczas kręcenia filmu, jeden z testowanych karabinków, co słusznie zauważa Producent w przesłanych do nas dokumentach, był źle złożony, z przeznaczeniem dla leworęcznego strzelca i stąd wynikały problemy z jego użyciem. Wyraźnie zostało to zaznaczone już w 2 minucie 9 minutowego materiału wideo i poprawnie zdiagnozowane przez instruktora w ciągu pierwszych kilkudziesięciu sekund od strzału.
Pragniemy zwrócić uwagę, że ten aspekt, który pokazaliśmy w pierwszej części nagrania (do ok. 3 minuty) był też puentą całego materiału. Po rozebraniu karabinka potwierdziły się przypuszczenia profesjonalnego instruktora z początku nagrania, co wyraźnie podkreślono w filmie, że winę za nieprawidłowe korzystanie z broni ponosi w tym konkretnym wypadku WYŁĄCZNIE użytkownik, czyli żołnierz piechoty, do którego należał ten egzemplarz.
Zgadzamy się niniejszym z tym punktem przesłanego do nas pisma. Trzeba jednak w tym momencie nadmienić, że nie ukrywaliśmy tego faktu podczas montażu. Wręcz przeciwnie. Wyraźnie to podkreślaliśmy. Gdybyśmy chcieli go ukryć, to w ogóle nie wykorzystalibyśmy go podczas montażu, a po prostu pokazali moment zacięcia.
I właśnie taki był cel takiego, a nie innego montażu. Pokazać, że karabinki GROT zadziałały w przypadku naszych (czasem bardzo wymagających) eksperymentów poprawnie, a zarzut można kierować wyłącznie do użytkownika broni.
Przykro nam, że mimo wspólnych z Producentem, dobrych intencji, uwaga kierowanych zarzutów wobec naszego wideo, skupia się na niewielkim urywku materiału, zamiast na jego ogólnym wydźwięku, jakim jest pozytywna generalna ocena karabinka GROT przez zawodowych ukraińskich żołnierzy oraz instruktorów.
Ważne jest rozwinięcie, znalezienie błędu (co pokazujemy właśnie w filmie) i wniosek: karabinek strzela. I właśnie ten strzał był odpowiedzią na przewrotny nagłówek tekstu, który zgodnie z prośbą Producenta zdecydowaliśmy się zmienić.
Po naszym eksperymencie, mimo że przeprowadzonym w ciężkich warunkach przyfrontowych, okazało się, że sprawdzone przez nas dwa karabinki działają poprawnie. GROT dał radę.
Pragniemy podkreślić, że jedyny wniosek, jaki można wysnuć z naszego wideo jest taki, że jeden z testowanych egzemplarzy nie zadziałał ze względu na błąd ludzki. Taki zresztą padał i komentarz ze strony strzelającego na poligonie żołnierza już pod koniec 2 minuty materiału. Taka więc była intencja montażysty, aby ten fragment właśnie pokazać i obnażyć rzeczywisty powód awarii.
Tym samym dementujemy, iż podaliśmy jakiekolwiek nieprawdziwe informacje, jedyne co możemy stwierdzić na pewno, iż doszło do błędnej interpretacji i odbioru naszego materiału przez Zarząd Fabryki Broni Łucznik.
Nasze stanowisko wobec GROT prezentują m.in. filmy, które jeden z redaktorów PostPravdy już wielokrotnie publikował: