„Foczki” i Bułgaria, czyli rosyjska dezinformacja. Jak powstał mit o „ukraińskich turystach” [ŚLEDZTWO]

Przeglądając prokremlowskie media trafiam na materiały o ukraińskich uchodźcach, którzy jakoby nie chcą opuścić bułgarskich luksusowych kurortów nad Morzem Czarnym i odkrywam, że podobne teksty (o ukraińskich uchodźcach w kurortach nad Bałtykiem) pojawiają się w Polsce, głównie w sieciach społecznościowych i nacjonalistycznych pisemkach. W „Myśli Polskiej” znajduję na przykład przeklejkę z tekstu ze szczującego na uchodźców materiału w rosyjskim REN TV.

Zaraz potem widzę, że na Messengera spływają kolejne zaproszenia i rady z grupy „Ukraińcy w Bułgarii”. Logowałem się na nią ostatnio zaraz przed wyjazdem nad Morze Czarne, podczas którego szukałem wissarionowców, a trafiłem głównie na tych, którzy uciekli przed wojną. Teraz odkrywam, że jeszcze przed moją podróżą ukraińscy użytkownicy namawiali mnie, by zamiast nad morze jechać w góry, w Rodopy. „Dopiero tam zrozumiecie, że teksty o kurortach to nie jest tylko propaganda. Poczytajcie o protestach w Płowdiw. Odezwijcie się do Natalii Ellis”. „Jak chcecie zrozumieć co się dzieje, jedźcie do Płowdiw, do Natalii”.

Po chwili odzywa się do mnie na grupie sama Natalia Ellis, która prowadzi centrum pomocy uchodźcom. Pisze ostro, potwierdza: „To nie tylko wymysł Rosjan, w Płowdiw były naprawdę protesty uchodźców, wyszły na nie foczki, no jak mam ich inaczej nazwać? Foczki chciałyby lepszych warunków, narzekają na jedzenie, do pracy nie pójdą. No tak było, mówię wam. Ale większość z nich już wyjechała. Bo w Bułgarii był milion uchodźców, a tych naprawdę potrzebujących pomocy jest 45 tysięcy i to są uchodźcy prawdziwi a nie turyści. Przyjedźcie zresztą, wszystko wam pokażę na miejscu”.

Jadę od razu na dworzec i kupuję bilet na poranny pociąg do Płowdiw. Bilety są tak tanie, że decyduję się dopłacić dwa lewa i biorę pierwszą klasę.

Bułgaria z bliska: dworce, banica i ślady rosyjskich haseł w metrze

Brudnoczerwony wschód słońca rozświetla napis Sofia World Trade Center na kilkunastopiętrowym szklanym klocu obok rosyjskiej ambasady. Bułgarskie metro jest umorusane maleńkimi napisami „Ukraina pod sąd”. Część z nich zamazano, część skreślono. Docieram na dworzec i snuję się po podziemiach stacji, brudząc za grubą kurtkę serem i tłuszczem z zawijańca banicy. Patrzę na rozliczne korytarze, dziedzińce, najntisowe krużganki i patia, obsadzone agawą i kuleczkami niskich latarń, potłuczonymi tak pięknie, że chciałoby się stłuc kolejne, zgnieść je jak owoce śnieguliczki. Przemierzam obłożone klinkierową imitacją tunele, przegrodzone pustymi, szklanymi kioskami, nigdy nie otwartymi sklepami, kuszące odnogami, wiodącymi do otwartych zawsze salonów gier. A potem dojadam banicę, wypalam sobranije, docieram na dwunasty peron i dostrzegam na samiutkim jego krańcu mój dalekobieżny skład, wysmarowany farbą od schodków aż po dach. A jeszcze potem biegam od początku do krańca składu, znów na początek, i kraniec i początek po raz trzeci… Szukam wagonu pierwszej klasy. Koniec końców konduktor lituje się nade mną, uśmiecha łagodnie: „No have first class. Sit where seat”.

Czytaj także: Bułgaria: wojna jest na drugim brzegu

Bułgaria
Na zdj. pamiątki z Putinem i symboliką ZSRR, fot. Jędrzej Morawiecki

Suniemy czterdziestką. Na mijanych drezynach i skrzaczałych łąkach błyszczy szron. Wkoło dębowe lasy. Mijamy wioseczki, zawalone miękkim dymem oraz miasteczka, okryte wełną słodkiego smogu. Konduktorka pali na każdej stacji jedną fajkę za drugą. W wagonie cichutko jak makiem. Słychać tylko stukot kół. Stajemy. Kostelec. Małe domki, wymalowane na zielono, czerwono i żółto. Przez pustą halę dworcową przeświecają białe góry, roztopione w mlecznej spalinie z ciepłowni. A potem znowu ruszamy powoli, zostawiając za sobą kiosk z kawą i sandwiczami oraz graffiti „Dildo 2020”. Ponownie stukot, wyraźny i miękki, zupełnie jak w porządnym archiwalnym słuchowisku radiowym.

Stukot, cisza, stukot, cisza, stuk-puk, cisza jak obsiał. Warczy iphone. Pisze Natalia Ellis. Spóźni się. Dotrze dopiero na 13.30, wcześniej po ośrodku oprowadzi mnie administrator Oleksandr. A więc jednak się zobaczymy… Trzeba będzie znowu rozmawiać. Poważnie. Długo. Zapewne bardzo długo. Marzyłem, by zmieścić się w czterdziestu pięciu minutach. Krócej nie wolno, krócej byłoby niesmacznie. Ale już takie trzy kwadranse załatwiłyby sprawę. A potem mógłbym znów się gdzieś zaszyć, znaleźć autobus, przykimać, przebudzić się, spojrzeć za szybę, pomyśleć, że ładnie, że widoczek, góra, rzeczka, słońce na śniegu. Byłby autokar, byłby delikatny zapach ropy, miękkie stare siedzenia, garstka pasażerów, tylko tylu, żeby zrobić o nich kilka notatek do dyktafonu. A potem znów spać. Bez żadnych snów, bez żadnych słów, żadnych spotkań, żadnych poszukiwań, żadnych oślizłych prasówek z Kremla. Pozbyć się tych wszystkich rozmów, nagrań i wspomnień, wypluć co było, rozmazać te dramaty i rozdarcia, zatrzeć, roztopić się, zapomnieć, nie myśleć, nie pisać. Niebyć.

Prawdziwi uchodźcy i ci, których nazwano „foczkami”

A jednak jesteś… Wiesz, że Bułgarię uważano za szesnastą republikę Związku Radzieckiego? Pewnie dlatego te budynki są takie sowieckie, no zobacz sam, koszmarki. No ale nic, z tym też da się coś zrobić. Skoro ten szpital udało się wyremontować to wszystko się da. Chodź, pokażę ci nasze Centrum Buforowe, zobaczysz wszystko, zanim przyjedzie Natalia. Ja sam też mieszkam w tym budynku, to znaczy w Centrum. A wiesz, że wcześniej leczyli tutaj gruźlików? Potem oddali to Natalii – na pomoc uchodźcom właśnie. No więc zamieszkałem tu, zacząłem Natalii Ellis pomagać jako administrator i tak już zostało.

To znaczy w sumie to my byśmy pewnie wrócili do siebie, ale mamy małe dzieci, a tam latają rakiety, pękają szyby w oknach, no nie są to najlepsze warunki do dorastania, ja zresztą i tak nie wiem, jak nasze dzieci to w sobie przetrawią, co z nimi będzie… O patrz, tutaj jest bawialnia, nasze córeczki namalowały te obrazki. UNICEF dał nam trochę pieniędzy, niedługo zatrudnimy wychowawcę. A tam sala gimnastyczna. Dalej studio fotograficzne, już je odmalowaliśmy… O, jest i Natalia, przyjechała, mówiłem właśnie o dzieciach, pokazywałem Centrum, witajcie, Natalio Władimirowno. Chodźcie, skontrolujecie wszystko, żeby ludzie wiedzieli, że pilnujecie…

Daj spokój, Oleksandr, nie o to przecież chodzi…

No niby nie o to, ale kontrolować trzeba. Nie istnieje taki człowiek, którego nie należałoby kontrolować. Mnie na przykład należy pilnować.

Czytaj również: Wszystkie gruzińskie zamachy stanu

Bułgaria
Na zdj. graffiti w przejściu podziemnym w stolicy Bułgarii Sofi. Fot. Jędrzej Morawiecki.

O, ciebie, to na pewno. No dobra, żarty takie, chodźmy dalej, zobaczcie, tu jest kuchnia po szpitalu. Kiedy ją wyremontujemy, to ja tu ściągnę kucharza od Michelina. Poważnie! Będziemy robić transmisje kulinarne, w które zaangażujemy nasze kobiety, będą pierożki, czebureki, kiszona kapusta, pielmieni, bieliasze, będzie wszystko. No zobacz, to jest ogromna kuchnia, może tu pracować dwóch rozgarniętych kucharzy i dwóch pomocników. Do tego jeszcze pracownik IT, który ogarnie światło, zdjęcia, nagrywanie i transmisję online. No, ale to wszystko po remoncie. Na razie zorganizujemy tu za tydzień obchody Nowego Roku.

Chodźcie wyżej, na piętrze mamy taras, to znaczy będzie taras, musimy tam tylko wybić wyjście i zrobimy kawiarniany ogródek. No a co do ogrodów: ja chcę posadzić w parku przed Centrum milion krokusów. Do tej pory udało wysadzić 10 tysięcy. Ale to całkiem realny plan, ten park przed centrum dla uchodźców powinien być znany w całej Europie. Krokusy, tulipany… Może jak to wszystko posadzimy, to nam tego terenu nie odbiorą, chociaż deweloperzy ostrzą sobie zęby na nasz park. Sęk w tym, że jeśli oni przejmą teren przed Centrum i zaczną budowę, to dla uchodźców rozpęta się piekło. Bo dzieci, które uciekły przed wojną, bardzo źle reagują na hałas, uderzenia, łomoty. Jak wyszły niedawno pobawić się na ulicy i ktoś z bułgarskich kolegów odpalił petardę, to wszystkie momentalnie rozpłaszczyły się na asfalcie.

Nie zabrzmi to może zbyt wytwornie, ale u nas ośmio- dziewięciolatki sikają w majtki, muszą spać w pampersach. Psycholog nie jest w stanie ich z tego wyciągnąć. Wiecie, one przyjechały tu bez rodziców, śpią po cztery-pięć godzin na dobę, a jak nie śpią, to ciągle czytają wiadomości i przeżywają, co dzieje się z mamą i tatą. A dorośli tutaj również są pokaleczeni, nie może być inaczej, skoro przybyli tu z Chersonia, z obwodu zaporoskiego, z Nikołajewa, przyjechali z jedną walizką, ich przeszłość w strzępach, ich przyszłość jak magma, na razie muszą skupić się na tym co teraz: zjeść coś, spróbować zasnąć, ogrzać się i dopiero wtedy rozejrzeć wokół siebie: poszukać pracy, pomyśleć o przekwalifikowaniu, nauczyć się bułgarskiego… Centrum ma im w tym pomóc i to się nam udaje: ktoś otworzył maleńką firmę, ktoś knajpkę, ktoś zakład fryzjerski…

Morze Czarne i obozy filtracyjne, czyli pozbyć się uchodźców

Inaczej jest nad morzem, pisałam już wam o tym, tam nie tak kolorowo. Byliście na wybrzeżu? Nie wiem na kogo trafiliście, ale nad morzem jest dziwnie, najechała tam masa przeróżnych postaci: są prawdziwi uchodźcy, ale prócz nich przybyli również letnicy z rodzinami, w tym tacy, którzy mieli już wcześniej kupione mieszkania w Bułgarii, ale i tak postanowili pomieszkać za darmo przy plaży. Bułgarzy zobaczyli niestety te wszystkie ogłoszenia na FB i Telegramie: bezpłatne wczasy w Warnie, jedzenie gratis, płacicie tylko za przejazd. Zamieszczali je przewoźnicy, bo oni zbili na wojnie majątek, dorobili się kosztem bułgarskiego budżetu. No więc w końcu się to wszystko wydało, rząd zamówił ekspertyzy i okazało się, że na przykład w Warnie do przedszkola chodzi tylko 26 ukraińskich dzieci, do szkoły też mało które zostało zapisane, języka się nie uczą, integracja leży, 220 milionów lewa z budżetu kryzysowego jak krew w piach. Do tego część uchodźców przeniosła się do Grecji, cześć do Turcji, pomieszkali tam trochę, znów do nas wrócili, miotają się pomiędzy krajami, a przewoźnicy namawiają ich do tych chaotycznych przeprowadzek, bo na tym zarabiają.

Teraz kuszą wyjazdami do Rumunii, bo Rumunia nie zaostrzyła jeszcze kryteriów. To wszystko rujnuje ideę prawdziwej pomocy dla uchodźców, bo jak tylko próbujemy coś zrobić, to urzędnicy wyciągają nam te statystyki, pokazują zrzuty ekranu, sama pamiętam do tej pory wpis jednej z dziewczyn, która z Bułgarii wyskoczyła do Dubaju i zrobiła fotosesję: „tydzień foczki”. No więc ja nazywam od tej pory takie jak ona fokami, bułgarscy dziennikarze już to wiedzą i mnie cytują. Sami pomyślcie: żyje taka jako uchodźczyni na koszt Bułgarii, potem lata sobie do Emiratów, a potem prosi o darmową pościel i ma pretensje, że bułgarska żywność ją rozczarowuje, bo przewoźnicy pokazywali na zdjęciach bardziej wykwintne potrawy. No a przewoźnicy rozkładają ręce, współczują i jeszcze zachęcają uchodźców do protestów.

I rzeczywiście: były protesty i nad morzem i nawet u nas w Płowdiw. Idea niby słuszna, bo prawo staje się dla uciekinierów okrutne, ale to zaostrzenie z czegoś wynika, z roszczeniowości między innymi, bo foczki powtarzają, że te pieniądze, co dostają to i tak były niczyje, ‘one nie są bułgarskie tylko unijne’ – mówią. A że Bułgaria płaci składki na UE – tego już pojmują.

No i koniec końców wszystko to doprowadziło do fatalnej wręcz sytuacji, bo teraz wszyscy uchodźcy mają trafiać najpierw do obozu filtracyjnego w Ełchowie, a tam warunki są koszmarne: nieogrzewane baraki, toaleta na dworze, brak transportu, brak opieki medycznej… W piątek dowożą żywność i wodę. W sobotę kończy się ta woda, w niedzielę kończy się jedzenie, potem radź sobie sama. Młody jeszcze to jakoś wytrzyma, ale słabsi, chorzy nie dadzą rady. Próbowaliśmy tam przybić chociaż jakąś rączkę w ubikacji, żeby inwalidzi i starsi nie musieli pełzać, bo naprawdę widziałam, że babcie tam się dosłownie czołgały, a toaleta stoi po drugiej stronie drogi… Ełchowo to umieralnia. 

No więc tak to wygląda: z jednej strony foczki, a z drugiej nowy rząd, który postanowił pozbyć się wszystkich uchodźców jak leci, wykończyć ich.

No nic, trzeba robić swoje. Ja wierzę, że nasze Centrum Buforowe jest tym bardziej ważne, bo ono daje nadzieję i pozwala wyrwać się z marazmu, przywrócić ludzi światu. Żeby to się jednak stało, kobiety, które do nas trafiają, muszą zrozumieć, że ich dawny świat się skończył. Ja to piszę na FB otwarcie, że ‘wojna potrwa latami’. Ale wtedy wszyscy wpadają w szał, nie macie nawet pojęcia, jakie na mnie lecą obelgi. Mimo to ja nadal powtarzam: Rosja ma rezerwy ludzi, nie liczy się ze stratami, zwiększa budżet wojenny, zbroi się, to będzie trwać naprawdę długo, gospodarka rosyjska rozsypie się dopiero za dekadę. No więc co te kobiety, które uciekły, zamierzają robić przez 10 lat? Siedzieć na plaży w Warnie? Upadać i pozwalać patrzeć dzieciom na degradację mamy? One nie dopuszczają ciągle do świadomości faktu, że ich życia już nie ma.

Bułgaria
W pociągu do Warny, fot. Jędrzej Morawiecki

Ja też musiałam to zrozumieć: że życie skończyło się o szóstej rano, kiedy zadzwoniła do mnie mama i powiedziała: ‘Natasza, mamy wojnę’. Inna rzecz, że ja się tej wojny spodziewałam już wcześniej. Bo ja zajmuję się kwiatami, ogrodnictwem i zrozumiałam, że skoro Ukraina wstrzymuje dostawy wody na Krym to oni w końcu przyjdą po tę wodę. Dlatego my już osiem lat temu przewieźliśmy z Odessy do Bułgarii moje rośliny, moją największą w kraju kolekcję sukulentów, moje 100 tysięcy kaktusów, przenieśliśmy z mężem biznes IT, zaczęliśmy budować struktury wolontariackie… A jak wracałam czasem do Ukrainy to ciągle wszystkim powtarzałam: szykujcie się, będzie wojna. Nikt mi nie wierzył. Foczki nadal nie wierzą.

To jest zresztą z punktu widzenia psychologii i psychiatrii oczywiste. One pozawijały się w kokony, zdziecinniały, a ściślej mówiąc: nigdy nie dorosły, one są na poziomie trzynastolatków, ich dzieci są dojrzalsze od nich, one ze swoimi dziećmi zaczynają konkurować o uwagę, dzieci to czują i cierpią jeszcze bardziej. A potem te dzieci będą traumy swoich mam, ich ograniczenia, ich rozchwianie i infantylizm przenosić dalej, do czwartego pokolenia. To samo działo się z kobietami podczas II wojny światowej. A teraz wojna wróciła. Ona zostanie z nami na resztę życia. To straszne, ale musimy się z tym pogodzić.

Jędrzej Morawiecki – polski reporter, pisarz, tłumacz i dokumentalista, doktor habilitowany nauk o kulturze i religii, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizuje się w tematyce postsowieckiej. Autor licznych reportaży i książek, m.in. Krasnojarsk Zero, Szuga. Krajobraz po imperium, a także Szykuj sanie latem. Był reporterem Tygodnika Powszechnego i Agencji Reuters. Laureat Nagrody im Beaty Pawlak. Jest współzałożycielem portalu PostPravda.Info.

PostPravda, PostPrawda, Post Prawda, Post Pravda, slajd, reklama

W tym tygodniu

SimRus – Symulator Ruskiego Miru

SimRus - Symulator Ruskiego Miru, czyli jak wygląda życie w Rosji. Tekst stworzony na podstawie prawdziwych historii.

Musk kupił Twittera z pomocą funduszu 8VC, który zatrudnia synów rosyjskich oligarchów

Sąd w Kalifornii nakazał firmie X ujawnić dane swoich inwestorów. Wśród nich znalazł się fundusz 8VC, który obecnie zatrudnia synów rosyjskich oligarchów.

Ukraińscy żołnierze szukają zemsty na siłach Putina w Kursku

Ukraińcy szukają zemsty na swój sposób i chcą napierać na terytorium wroga - relacjonuje z Ukrainy Askold Krushelnycky.

Partia Umarłych przeciwko putinowskiej Rosji

Partia Umarłych rozpoczęła swą działalność jako projekt artystyczny i polityczny w 2017 roku w Petersburgu i stała się znana ze swoich akcji, występów i innych wydarzeń w Rosji. Władze Kremla uznały ją za zagrożenie i zaczęły prześladować jej członków. Wielu działaczy partii zostało zmuszonych do emigracji i obecnie organizują podobne akcje na całym świecie.

O papieżu i Bogu w czasie wojny: Paweł Gonczaruk, biskup, który został w Charkowie [WIDEO]

Biskup diecezji charkowsko-zaporoskiej Paweł Gonczaruk nie opuścił miasta, leżącego bardzo blisko linii frontu przez całą inwazję Rosji na Ukrainę.

Rosja chce wejść do zarządu generalnego UNESCO. Rywalami Moskwy są Rumunia, Mołdawia i Ukraina

Podczas 43. sesji generalnej UNESCO wybiera nowego dyrektora oraz kraje, które wejdą w skład zarządu organizacji podlegającej ONZ. Swoją kandydaturę do tego elitarnego grona złożyła Federacja Rosyjska.

Mit polityczny Kremla. To nie tylko fake newsy i dezinformacja [LISTA]

Agresywny mit polityczny, którym usprawiedliwia się wojnę nie tylko przeciwko Ukrainie, lecz także przeciwko całej cywilizacji zachodniej, sięga znacznie głębiej w świadomość masową niż kremlowska propaganda, dezinformacja i fake newsy.

Leszek Miller i Grzegorz Braun. Czy partia rosyjska w Polsce to political fiction?

Czy w Polsce ma szanse istnieć partia rosyjska? Czy tylko paranoicznie wszędzie widzimy rosyjskie wpływy, a może to właśnie brak czujności sprawia, że nie widzimy ich wcale?

Niemcy chcą powrotu młodych Ukraińców do kraju, a także cięć pomocy socjalnej. Zaszkodziła fala młodych uchodźców [SONDAŻ]

Niemcy sprzeciwiają się fali młodych uchodźców. Liczba młodych Ukraińców w kategorii wiekowej 18-22 wzrosła z 19 tygodniowo w sierpniu 2025 do nawet 1800 w październiku.

Czym ideologia współczesnej Rosji różni się od sowieckiej? Jak Putin łączy cara i Lenina? [SŁOWNIK WOJNY]

Jeśli ideologia sowiecka była monolityczna, to współczesna ideologia rosyjskich władz wydaje się niejednorodna, łącząc ze sobą, wydawałoby się, sprzeczne elementy – na przykład pielęgnowanie sowieckiej przeszłości i idealizację carskiej Rosji. Mimo to rosyjska propaganda odnosi zauważalne sukcesy, przyciągając do siebie bardzo różne siły polityczne, czasem nawet wrogie do siebie nawzajem. Pokazuje to, że współczesna ideologia rosyjska funkcjonuje inaczej niż sowiecka.

Francja nie wysyła żołnierzy na front w Ukrainie. To fejk rosyjskiego wywiadu [UJAWNIAMY]

Urzędnicy Kremla twierdzą, że Francja chce wysłać swoich żołnierzy do walki na froncie i już przygotowuje kontyngent 2000 mundurowych. Jak jest naprawdę?

Pokrowsk i inne twierdze Donbasu. Czego chce Putin do końca 2026 roku? [ANALIZA]

Putin miał wydać rozkaz swoim wojskom by zajęły Pokrowsk na Donbasie do połowy listopada. Siły rosyjskie zdobywają kolejne kilometry terenu i niszczą doszczętnie miasto za miastem. Zrujnowane są już pobliskie Dobropole i Myrnohrad, do którego 28 października 2025 roku zdołali się przedrzeć żołnierze Kremla.

Rosja w 3 lata zabiła 135 dziennikarzy. Publikujemy pełną listę

Dla Rosjan dziennikarz to cel. Od 2022 roku moskiewskie wojska zabiły już conajmniej 135 przedstawicieli mediów, informują międzynarodowe organizacje dziennikarskie. Większość z nich to Ukraińcy, ale wśród ofiar Kremla są także Amerykanie, Litwini, Brytyjczycy czy Francuzi.

Powiązate tematy