Zagraniczni najemnicy byli zawsze obecni w historii wojen. Od tysięcy lat ich rola ewoluowała, ale do dziś budzą kontrowersje i stanowią wyzwanie dla prawa międzynarodowego. Podczas wojny Rosji z Ukrainą, ten problem jeszcze zyskał na sile, bo Kreml zaczął oskarżać o bycie najemnikiem wielu ludzi, luźno bądź wcale nie związanych z wojskiem tj. wolontariuszy, czy medyków. Rosjanie stworzyli nawet specjalny kanał w Telegramie TrackaMerc. Tam publikowane są wrażliwe dane np. zagranicznych medyków lub osób zaangażowanych w przekazywanie pomocy humanitarnej dla Ukrainy. PostPravda.Info porozmawiała z kilkoma osobami, których wizerunki i dane pojawiły się w rosyjskim spisie. Jest wśród nich co najmniej kilkoro Polaków, Amerykanie, Francuzi, Niemcy, Szkoci, Brytyjczycy, Australijczycy i wielu innych.
- Rosjanie od początku pełnoskalowej wojny przeciwko Ukrainie prowadzą kanał w Telegramie o nazwie TrackaMerc (pol. wytrop najemnika), w którym umieszczają informacje dotyczące osób zaangażowanych w pomoc dla Ukrainy.
- Wszystkim opisanym tam ludziom zarzuca się bycie najemnikami, mimo że niektórzy z nich pracowała na froncie np. jako medycy.
- Kanał tworzy bazę danych zdjęć ich wizerunków, które rzekomo mają sugerować, że dana osoba jest najemnikiem. Dodatkowo, na podstawie social mediów lub innych źródeł kreowany jest tekst z imieniem i nazwiskiem oraz innymi wrażliwymi danymi.
- Rozmówcami PostPravda.Info jest dwóch wolontariuszy – Polak Damian Duda i Brytyjczyk George Dyson.
“Byłem przerażony po zobaczeniu wpisu o sobie na kanale TrackaMerc”
Organizacje humanitarne odgrywają niezwykle ważną rolę w czasie współczesnych konfliktów zbrojnych. To właśnie one dostarczają niezbędną pomoc, taką jak bezpieczne schronienie, jedzenie, wodę czy opiekę medyczną lub psychologiczną. Ich działalność jest zróżnicowana i zależy od konkretnej sytuacji.
George Dyson wspomina, że pojawił się w Ukrainie przez przypadek. Po zobaczeniu na własne oczy dramatu ludności cywilnej, postanowił pozostać i pomagać. – Pojechałem pierwszy raz, bo poproszono mnie o pomoc w przewiezieniu auta z pomocą humanitarną z Anglii do Ukrainy. Pojechałem ja, ponieważ osoba, którą do tego wyznaczono akurat zachorowała.
– W Ukrainie byłem z wieloma innymi międzynarodowymi wolontariuszami, wyłącznie w celu niesienia pomocy humanitarnej narodowi ukraińskiemu. Najpierw pojechałem na polską granicę do Medyki. Było tam już wtedy setki tysięcy uchodźców, którzy uciekali przed inwazją i agresją Rosjan. Dosłownie 6 dni po rozpoczęciu wojny, tysiące ochotników przybyło i pomagało ukraińskim uchodźcom w ucieczce – opowiada George Dyson.
– Razem ze znajomymi z Anglii rozbiliśmy swój obóz w pobliżu. Czasami 5-6 razy dziennie przekraczaliśmy granicę, ratując uchodźców i pomagając im przedostać się do Polski. Spotkałem wielu ludzi z całego świata, którzy też przyjechali, aby pomóc Ukraińcom. Byłem zaskoczony, jak duży był to zryw.
Na kanale TrackaMerc George Dyson pojawił się pod koniec października 2022 roku. – Przyznam, że kiedy zobaczyłem swoją twarz i dane w tym kanale, to zacząłem się poważnie martwić o swoje bezpieczeństwo – przyznaje. Opis profilu Brytyjczyka skupiał się głównie na informacji skąd pochodzi oraz drwieniu z jego orientacji seksualnej. Na kanale opublikowano kilka zdjęć z jego twarzą a w przedostatnim akapicie napisano, że wolontariusz ewidentnie „zarobił jakieś pieniądze w Ukrainie”.
– Ten wpis był główną przyczyną mojego wyjazdu z Ukrainy. Nikt wtedy nie wiedział, jak ocenić powagę tego kanału i zagrożenie, jakie mogą wywołać treści na nim wypuszczone. Informacje, które przeczytałem o sobie były całkowicie niewiarygodne i nieprawdziwe. Nie pojechałem tam, żeby walczyć, czy wstąpić do ukraińskiego lub międzynarodowego wojska. Byłem tam, bo poproszono mnie o pomoc w przewiezieniu pojazdu z pomocą humanitarną z Anglii do Ukrainy.
George Dyson wrócił do Anglii krótko po umieszczeniu jego danych na kanale TrackaMerc. Jak sam przyznaje, bał się o swoje życie, a pogróżki pochodzące prosto z rosyjskiej propagandy tylko utwierdziły go w tym przekonaniu.
– Już dłuższy czas jestem w domu w Anglii. Opuściłem Ukrainę tylko dlatego, że wiele organizacji pozarządowych było atakowanych przez żołnierzy z grupy Wagnera i morderców z rosyjskiej armii. Poza tym, jeden z moich dobrych przyjaciół, który był medykiem batalionu Siczy Karpackiej, został napadnięty i zamordowany. Nazywał się Craig Mackintosh. Prawdziwy bohater, który oddał swoje życie za naród ukraiński – mówi Dyson.
Swój pobyt w Ukrainie Brytyjczyk określa jako traumatyczny. Nadal wspiera walczącą Ukrainę, jednak już z Wielkiej Brytanii.
– Na ten moment, bez obecności wielkich organizacji, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc ludziom. Sceny, których byliśmy świadkami były przerażające i dla mnie głęboko traumatyczne. Czas na granicy polsko-ukraińskiej spędziłem pomagając wielu uchodźcom. Wierzę, że tym pomogłem ocalić setki ludzkich istnień.
„Jeżeli rosyjska propaganda bierze Cię na cel, to znaczy, że jesteś jej wrogiem”
Medyk pola walki to osoba wyszkolona w udzielaniu pierwszej pomocy w warunkach bojowych. Jego zadania są niezwykle istotne i wymagają zarówno wiedzy medycznej, jak i umiejętności działania pod presją, często w ekstremalnych warunkach. – Na froncie zajmujemy ewakuacją rannych bezpośrednio z pola walki. Jesteśmy medykami bojowymi. Stabilizujemy poszkodowanego i wywozimy go do bezpieczniejszego miejsca. Naszym zadaniem jest zaopatrzyć główne urazy tak, aby ranny żywy trafił do punktu stabilizacyjnego lub szpitala – opowiada o swojej pracy Damian Duda, polski medyk obecny w Ukrainie od 2014 roku.
Szef Fundacji „W Międzyczasie” twierdzi, że TrackaMerc to tylko i wyłącznie kolejny serwis, który przedrukował informacje po części wyszukane w polskich portalach, a po części przeklejone z propagandowych portali. – Z chwilą, kiedy zauważyłem, że informacje na mój temat się tam pojawiły, to tylko w jakiś sposób poczułem się nobilitowany. Bardziej to wywołało uśmiech. Co zabawne, z drugiej strony, otrzymałem duże uznanie u moich ukraińskich kolegów, bo jeżeli propaganda rosyjska bierze cię na cel, to znaczy, że jesteś jej widocznym wrogiem.
Damian Duda na stronę TrackaMerc trafił w kwietniu 2023 roku. W treści posta można przeczytać kilkukrotnie, że jest to „bandyta i polski najemnik w ukraińskiej armii”. Dodatkowo, twórcy kanału podali miejsce jego zamieszkania w Polsce i rzekome wcześniejsze doświadczenie z pola walki.
– Nie jest to pierwszy raz, kiedy rosyjska propaganda bierze mnie na celownik. Ja na Ukrainie jako medyk pola walki działam od końca 2014 roku. Dlatego też, już wielokrotnie się przewijałem albo przez rosyjskie źródła albo źródła prorosyjskich separatystów. Nawet przez polskojęzyczne, rosyjskie portale propagandowe. Już do tego przywykłem – śmieje się Damian Duda.
Niektóre fake newsy o nim, są umieszczane w jego social mediach. – Najistotniejszym źródłem propagandowym, który się pojawił na nasz temat był film, jak ewakuuję rannego żołnierza z Sołedaru. Grupa Wagnera w swoich mediach społecznościowych wypuściła dezinformację, że jestem polskim najemnikiem, który wywozi rannych, ukraińskich żołnierzy na zachód i sprzedaje ich organy. To jest też propaganda, która pojawia się bardzo często w retoryce trolli. Polskich trolli na usługach Rosjan. Często pod postami w moich mediach społecznościowych pytają mnie, ile osób już sprzedałem na organy.
Duda zapewnia, że takie opowieści wcale go nie zniechęcają. Z medykami z grupy „W Międzyczasie” przygotowują się do kolejnego wyjazdu. – Jeden z naszych medyków został ranny w lipcu, także teraz odbudowujemy gotowość i za niedługo znowu wyjeżdżamy na front. Powinniśmy dotrzeć na wschód Ukrainy jesienią – dodaje Polak.
“Rosyjska propaganda będzie chciała Cię zniszczyć na wiele sposobów”
Rosyjska propaganda ma kształtować opinię publiczną zgodnie z interesami politycznymi Kremla. Ich cele często są wielopoziomowe. Mogą służyć jako wytłumaczenie i usprawiedliwienie działań Putina (takich jak aneksja Krymu lub inwazja na Ukrainę w ogóle), czy też budować obraz Rosji jako silnego i niezależnego państwa, które może przewodzić nowemu porządkowi świata.
– Rosyjska propaganda w 90 procentach przypadków zawiera dezinformacje – twierdzi George Dyson. – Rosjanom nie można wierzyć w ani jedno słowo, bo oni zawsze kłamią – dodaje brytyjski wolontariusz.
Damian Duda mówi z kolei, że rosyjska propaganda to rzeczywiście bardzo skuteczna broń, ale nie wywołuje na nim już tak wielkich emocji jak kiedyś. – Teraz tylko potwierdza się moja teza, że jeżeli robisz coś przeciwko Rosji, to Rosja będzie chciała zwalczyć cię na wszelkie możliwe sposoby, także poprzez propagandę.
Polski medyk bojowy przyznaje, że początkowo sam powielał zupełnie nieświadomie rosyjską propagandę. – Pierwszy raz w Ukrainie pojawiłem się pod koniec 2014 roku jako obserwator międzynarodowy jednej z polskich fundacji. Widziałem dużo informacji na temat tego, co działo się wtedy w Ukrainie. Informacje do których ja sięgałem były m.in. z portalu kresy.pl. Wybierałem takie strony z tego tytułu, że byłem zdeklarowany bardziej w prawą strony polityki, jednak coś mi w pewnym momencie przestało pasować – opowiada. Kresy.pl rzeczywiście oskarżały Damiana Dudę o wspieranie ukraińskiej jednostki Azow, którą określały jako nazistowską.
– Wiele informacji, które były przekazywane przez niektóre portale mówiły o banderowskiej, neonazistowskiej rewolucji. Byłem bardzo ciekaw, czy rzeczywiście tak jest. Przez 10 ostatnich lat przekonałem się, że przez polskie portale prawicowe i patriotyczne przemawiali tak naprawdę Rosjanie. Potem ja sam często stawałem się jej ofiarą. Dlatego teraz, nie tylko ratuję życie na froncie, ale też pokazuję, jak ta wojna wygląda naprawdę. Kto jest tym dobrym, a kto złym.