Donieckie i rosyjskie, propagandowe media donoszą o zaginięciu amerykańskiego obywatela na terenie tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. – „Rosyjscy oficerowie prasowi przedstawiają go jako dziennikarza” – pisze Piotr Kaszuwara w swoim felietonie.
Felieton Piotra Kaszuwary
„Amerykański korespondent wojskowy Russell Bentley zaginął w Doniecku. (…) Poszedł w nieustalonym kierunku, a jego miejsce pobytu jest nadal nieznane” – podaje m.in. MK.
Tak się akurat składa, że ja pamiętam tego teksańskiego kowboja z 2016 roku. Mieszkał wtedy już jakiś czas w Doniecku. Słyszałem o nim i widziałem go na fotografiach, kiedy odwiedzałem Donbas. Przedstawiano go jako amerykańskiego ochotnika i w tym tonie również malowała go ówczesna pseudo-prasa z tzw. DRL: „Amerykanin walczy za wolność Donbasu” – pisano.
Kim stali się zachodni najemnicy Rosji po podpisaniu porozumień mińskich?
Wielu z zagranicznych, prorosyjskich partyzantów, którzy brali udział w walkach po stronie separatystów w Donbasie, kiedy działania zbrojne ucichły, stało się „korespondentami wojennymi”. Blogerami i influencerami na usługach pracujących dla Kremla Finów: Janusa Putkonena i Johana Backmana. Opisywanych przez Jessikkę Aro w książce „Trolle Putina”, jako twórców jednej z największych rosyjskich farm trolli z nastawieniem na Europę, z siedzibą w okupowanym Doniecku. Backman swojego czasu miał być prawą ręką Putina w zakresie propagandy na Zachód – pisze Jessikka Aro.
Okoliczności więc sprzyjały i tacy obcokrajowcy jak „korespondent” Russell Bentley osiedli w Doniecku lub w jego okolicach. Znaleźli dziewczyny lub żony, niektórzy mieli dzieci.
Dostali pracę w „Doni Press”. Ich zadaniem było oprócz pisania newsów do DRL-owskich tytułów, także publikowanie informacji o wojnie w Ukrainie w serwisach społecznościowych takich jak YouTube, FB, czy Instagram.
Russell Bentley i jemu podobni
Przez wiele lat w ten sposób siali rosyjską propagandę. Z łatwością przedostając się do zachodnich mediów i odbiorców, jako „ci, którzy są na miejscu i widzą prawdę”. Zapominano, że wypadałoby dodatkowo też zwracać uwagę na to gdzie „w Donbasie” mieszkają dani pseudo-dziennikarze, od których czerpiemy dane.
Niemniej przez niewiedzę, ignorancję, czy też click bajty, rosyjska propaganda płynęła tym szlakiem jak czysta woda do mediów w Europie, także do największych tytułów w Polsce, które bez wahania cytowały np. ogólnodostępne w niemal każdym europejskim kraju serwisy Sputnik News. Sumienia naszych mediów tłumaczyła chęć „obiektywnego przedstawienia dwóch stron”. Aha… tak jest. Dwie strony. Wtedy jeszcze wojna nie była wszechobecna. Nie było milionów uchodźców na ulicach Wrocławia, Warszawy, Gdańska, czy Krakowa. Niemal bez zakłóceń, wraz z informacją płynął też węgiel z Donbasu, o czym najlepiej wie Karolina @BacaPogorzelska. Zasilał tym samym kasy separatystów z Doniecka.
Tak i bocznym torem „korespondenci” z Donbasu zdobywali rzesze fanów. Niejednokrotnie do dziś mają setki tysięcy obserwujących w swoich krajach np. w Polsce, Francji, Włoszech, czy w USA.
#PostPravda #PostPravДa #D #Д @PostPravdaInfo
Czytaj w PostPravda:
Chiny: oto jak budują lobby i światowe wpływy
OSW: Propaganda a rosyjskie społeczeństwo
Polak na usługach Kremla. Dawid Hudziec od 10 lat mieszka w Doniecku