Pomimo niedawnego wyroku sądu w Nowym Jorku, skazującego Donalda Trumpa za przestępstwo, a może właśnie z jego powodu, wszystkie sondaże w Stanach Zjednoczonych wskazują, że to właśnie prawdopodobnie on wygra zbliżające się listopadowe wybory prezydenckie. Sytuacja może się zmienić w ciągu najbliższych kilku miesięcy, ale decydenci na całym świecie powinni przygotować się na drugą administrację Donalda Trumpa.
Autor: prof. Alexander J. Motyl, Rutgers University w Newark.
Tłum. i red. na podst. mat. autora: Piotr Kaszuwara.
- Nieprzewidywalność Donalda Trumpa prawdopodobnie jeszcze wzrośnie podczas drugiej kadencji, częściowo ze względu na wiek, a częściowo dlatego, że wie, że będzie to dla niego ostatnia szansa na udowodnienie własnego, politycznego geniuszu.
- Jeśli chodzi o kontekst międzynarodowy, to jest prawie pewne, że Donald Trump utrzyma swoje twarde stanowisko wobec NATO i sojuszników Ameryki.
- Trump bliski jest temperamentem politycznym do izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu i prawdopodobnie stanie po stronie Izraela w wojnie przeciwko Palestyńczykom. Nie mamy wątpliwości, że taki ruch nie spodoba się Iranowi i Rosji.
Donald Trump nie pozwoli Europie na swobodę
Jaka będzie wewnętrzna i zewnętrzna polityka Trumpa? Jest to niemal niemożliwa do przewidzenia z jakąkolwiek precyzją. Zbyt duża jest liczba niewiadomych i zmiennych, a także systemowych zawirowań, które z pewnością dotkną Amerykę po zwycięstwie kandydata partii Republikańskiej. Podobnie jest także z pytaniem o stosunki USA-Rosja, po ewentualnym zwycięstwie Donalda Trumpa. Aby choć w części spróbować cokolwiek przewidzieć, możemy przeanalizować to, co wiadome. Pola na jakich nowy prezydent USA, ktokolwiek by nim ostatecznie nie został, i tak będzie musiał działać.
Możemy być pewni, że wewnętrznie Ameryka będzie nadal głęboko spolaryzowana, a stosunki pomiędzy Demokratami i Republikanami pozostaną wrogie. Jest bardzo prawdopodobne, że Trump i jego sojusznicy najpierw będą szukać zemsty, czyszcząc państwo bardzo „głęboko” i ścigając oponontów z partii Demokratycznej. Być może przełoży się to na ograniczenia wobec niektórych mediów.
Nie można wykluczyć, że dojdzie do sporów i konfliktów w samym społeczeństwie amerykańskim. Polityka konsensusu stanie się czymś wyjątkowym, a nie regułą. Być może niektóre stany będą próbowały wyrwać się z tego politycznego układu, a rządzenie np. Waszyngtonem może stać się niemożliwe.
Jeśli chodzi o kontekst międzynarodowy, to jest prawie pewne, że Donald Trump utrzyma swoje twarde stanowisko wobec NATO i sojuszników Ameryki. Będzie robił wszystko, by zmusić ich do ponoszenia większych kosztów związanych z utrzymaniem ciężaru przemysłu obronnego. Jednocześnie jest mało prawdopodobne, aby dał Europejczykom większą swobodę w polityce, denerwując ich w ten sposób.
Wsparcie dla Izraela i Javelliny dla Kijowa
Dużo mniej pewny jest jego stosunek do innych krajów i regionów. Biorąc pod uwagę politykę prowadzoną przez niego w trakcie pierwszej administracji, prawdopodobnym wydaje się jego twarde stanowisko wobec Chin. Trump bliski jest temperamentem politycznym do izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu i prawdopodobnie stanie po stronie Izraela w wojnie przeciwko Palestyńczykom. Nie mamy wątpliwości, że taki ruch nie spodoba się Iranowi i Rosji.
Można przewidzieć również, że kwestia temperamentu politycznego Donalda Trumpa będzie szczególnie istotna w sferze polityki zagranicznej. Wszyscy zgodzimy się, że Trump jest nieprzewidywalny. No, bo to by w ogóle mógł sobie sobie wyobrazić, że to właśnie on będzie prowadził rozmowy z Koreą Północną, zainicjuje Porozumienia Abrahamowe, zaopatrzy Ukrainę w wyrzutnie przeciwpancerne typu Javelin – a wszystko to będzie się działo razem z przenoszeniem ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, z jednoczesnym okazywaniem podziwu dla Władimira Putina?
Jego nieprzewidywalność prawdopodobnie jeszcze wzrośnie podczas drugiej kadencji, częściowo ze względu na wiek, a częściowo dlatego, że wie, że będzie to dla niego ostatnia szansa na udowodnienie własnego, politycznego geniuszu.
Trump, Rosja i Ukraina bez dolarów
Czego można oczekiwać od ewentualnego prezydenta Donalda Trumpa wobec Rosji i Ukrainy? Możliwe, że – jak niedawno powiedział premier Węgier Victor Orban – nie da Ukrainie ani centa, skazując ją tym samym na porażkę. Ale możliwe jest też, jak powiedział sam Trump, że kiedy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę w 2022 roku, to on zbombardowałby Moskwę. Wreszcie możliwe jest, że zgodnie ze składanymi wcześniej obietnicami będzie próbował zakończyć tę wojnę w ciągu 24 godzin. Nastąpić to może prawdopodobnie w wyniku maratonu negocjacyjnego z Putinem i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim.
Biorąc pod uwagę zmienną osobowość Trumpa i brak u niego jakiejś spójnej wizji strategicznej, w jego przypadku możliwe do wyobrażenia są trzy scenariusze. Racjonalnie myślący i neutralny obserwator mógłby łatwo i słusznie zresztą dojść do wniosku, że żadna z tych opcji nie służyłaby ani światu, ani Stanom Zjednoczonym. Bo porzucenie walczącej Ukrainy zdestabilizowałoby Europę, zbombardowanie Moskwy groziłoby kolejną wojną światową, a 24 godziny prawdopodobnie nie wystarczą na znalezienie dobrego rozwiązania dla wojny w Ukrainie.
Spróbujmy się więc zastanowić jaki kierunek działania mógłby wybrać Trump. Są szanse, że będzie najbardziej skłonny do tej opcji, która najlepiej przysłuży się jego własnemu ego. Opuszczenie Ukrainy sprawiłoby, że wyglądałby na tchórza, eskalacja konfliktu umożliwiłaby mu odgrywanie roli twardziela, a negocjacje wiązałyby się z ryzykiem niepowodzenia. Gdyby patrzeć na przyszłe działania ewentualnego przyszłego prezydenta USA przez ten pryzmat, to wydaje się, że przeciwstawienie się Putinowi zrobiłoby najwięcej dla poczucia własnej wartości Trumpa. I być może byłoby to również najlepsze dla ostatecznego zakończenia wojny w Ukrainie na zachodnich warunkach.
Nie możemy ignorować innego ważnego czynnika, jakim jest sam Putin. Prezydent Federacji Rosyjskiej oczywiście wolałby opcję porzucenia Ukrainy przez Amerykę niż dwa pozostałe warianty. Jest jednak mało prawdopodobne aby tak się wydarzyło. Dla Putina, ta wspominana przez Trumpa, 24-godzinna obietnica zakończenia konfliktu na wschodzie Europy, mogłaby rzeczywiście być dla niego korzystna, ale tylko w wypadku gdyby była realnie możliwa do wykonania. Biorąc pod uwagę bezkompromisowość moskiewskiego przywódcy, to ta opcja jest prawdopodobnie niezbyt rzeczywista. To sprawia, że swoista eskalacja tego konfliktu przez USA staje się tą, która zyskuje na prawdopodobieństwie. A to byłaby jednocześnie na pewno najmniej ciekawa opcja dla Putina. Bo więcej niż pewne, że taki rozwój wypadków spowodowałby kolejne sankcje i drylowanie kremlowskich kas, a tym samym osłabienie rosyjskiego rezimu.
Będą starcia na linii Kreml-Waszyngton
Przeprowadzona przez nas analiza zdaje się więc wskazywać na możliwe pogorszenie relacji USA-Rosja pod rządami drugiej administracji Trumpa. Stanie się tak jednak tylko pod warunkiem urealnienia się ograniczonego zestawu jednych czynników i „zamrożenia” pozostałych.
Ale co w wypadku, jeśli polityka wewnętrzna w USA będzie kolidowała z polityką zagraniczną Trumpa? Jest wielce prawdopodobne, że to nastąpi, a wtedy ściganie Joe Bidena stanie się jego priorytetem. To równie dobrze może skutkować dalszym finansowaniem Ukrainy lub całkowitym jego odcięciem. Trump i Republikanie mogą też sprawić, że Ameryką nie będzie się dało rządzić, bo ich ruchy wywołają lub będą conajmniej podżegały do konfliktu domowego w USA. Jeśli tak by się stało, to Rosja może się okazać najmniej palącym zmartwieniem Ameryki. Niewykluczone, że dobiegający do osiemdziesiątki Trump, który nie za bardzo dba o swoje zdrowie, może, podobnie jak Putin, niebawem rozstać się z tym światem. Wtedy wszelkie przewidywania zostaną automatycznie wykluczone.
America First
Podsumowując. Tak naprawdę nie wiemy, jaki będzie wpływ Donalda Trumpa na stosunki amerykańsko-rosyjskie. Jest mało prawdopodobne, że się poprawią, ale mogą się znacznie pogorszyć. Z drugiej strony mogą stać się całkowicie nieistotne dla zwolenników powiedzenia America First (red. Ameryka ponad wszystko, Ameryka pierwsza).
Morał dla świata? Inne kraje będą musiały wziąć poprawkę na szeroki zakres ewentualności podczas rządów Donalda Trumpa. Jednocześnie przygotować się na najgorsze, mając nadzieję na najlepsze. No i nigdy nie zakładać, że to, co wydaje się dziś trwałe i stabilne na zawsze takim pozostanie.
Alexander J. Motyl jest profesorem nauk politycznych na Uniwersytecie Rutgers w Newark. W latach 1992-1998 pełnił funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Harrimana na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Jest specjalistą ds. Ukrainy, Rosji i ZSRR, autorem sześciu książek akademickich oraz redaktorem lub współredaktorem ponad piętnastu tomów m.in. The Encyclopedia of Nationalism i The Hołodomor Reader.
Fot. wygenerowana za pomocą AI Adobe Photoshop.
Czytaj więcej w PostPravda.Info:
Trwa dekolonizacja Ukrainy. Jeśli Kijów wygra, napisze własną historię
Wojna w Ukrainie: Po czyjej stronie stoi czas?