Ofensywa rebeliantów w Syrii była dla większości obserwatorów zaskoczeniem. Jednak najbardziej zaskakujący jest szybki upadek armii Assada. Żołnierze dyktatora porzucili swoje bazy i nie bronili reżimu, który rządził Syrią przez ponad 50 lat. Czy to koniec rządów, które dopuściły do śmierci ponad pół miliona ludzi?
Armia Assada u władzy
Dynastia al-Assadów ma swój początek oficjalnie w 1971 roku, gdy w Syrii prezydentem zostaje Hafez al-Assad. Po jego śmierci w 2000 roku, władzę objął Baszszar, syn Hafeza. Nie bez powodu jego rządy nazywa się reżimem – w 2011 roku brutalnie stłumił początkowo pokojowe powstanie, tym samym wywołując wojnę domową, w wyniku której zginęło ponad pół milion ludzi. Ponadto, jego rządy doprowadziły do masowej emigracji. W celu utrzymania władzy, reżim stosował wobec swoich przeciwników brutalne metody, takie jak tortury, aresztowania i egzekucje.
Konflikt w Syrii spowodował jedną z największych katastrof humanitarnych XXI wieku. Miliony Syryjczyków zostało zmuszonych do ucieczki z kraju, a ci, którzy pozostali, borykali się z brakiem dostępu do podstawowych usług, takich jak woda, żywność i opieka medyczna. W 2020 roku ONZ szacowało, że 83 proc. Syryjczyków żyje poniżej progu ubóstwa, a według wyliczeń Banku Światowego dług publiczny wzrósł z 30 do 150 proc. PKB.
Z pomocą sojuszników (Rosji i Iranu), Assad wygrał wojnę domową i przejął kontrolę nad większością kraju. Wszystko uległo zmianie pod koniec listopada 2024 roku, kiedy to w ciągu zaledwie kilku dni zjednoczona zbrojna opozycja maszerowała z północy na południe, zdobywając po drodze największe miasta. Syryjska armia rządowa nie stawiała znaczącego oporu, a po Aleppo, Hamie i Homs upadł Damaszek. Rosja i Iran nie interweniowały, a Assad stracił władzę.
Sojusz rebeliantów pozwolił na rozpoczęcie ofensywy
Od 2020 roku wydawało się, że wojna domowa w Syrii faktycznie się zakończyła. Rząd Assada odzyskał kontrolę nad znaczną częścią Syrii z pomocą Rosji, Iranu i bojówkarzy z Hezbollahu. Prawie wszystkie linie frontu zostały pokonane, oprócz sporego terytorium na granicy z Turcją. To właśnie tam, w północnej części prowincji Idlib i Aleppo, dominowali rebelianci: grupa zbrojna o profilu islamistycznym Hajat Tahrir asz-Szam i proturecka Syryjska Armia Narodowa.
27 listopada rebelianci rozpoczęli ofensywę. W ciągu zaledwie trzech dni zdobyli Aleppo – drugie co do wielkości miasto w Syrii. Zbrojna opozycja twierdzi, że nie napotkała znaczącego oporu. Następnie rebelianci udali się dalej na południe. Rząd Assada twierdził, że armia utrzymuje obronę Homs, ale miasto to upadło równie szybko jak Aleppo. Zacięte walki odnotowano jedynie podczas ataku na Hamę, miasto położone pomiędzy Aleppo, a Homs. 8 grudnia rebelianci przejęli już kontrolę nad Damaszkiem, a rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że Assad przebywa w Moskwie.
Na początku 2024 roku eksperci szacowali liczebność Syryjskich Sił Zbrojnych (rządowych sił zbrojnych) na około 170 tys. ludzi. Armia posiadała tysiące pojazdów opancerzonych, systemów artyleryjskich i rakietowych, a także rozbudowane siły powietrzne. Przed wojną domową, która rozpoczęła się w 2011 roku, armia syryjska uważana była za jedną z najpotężniejszych w państwach arabskich. Wszystko zmieniło się po wojnie domowej, która znacznie osłabiła wojska rodziny al-Assad.
W grudniu 2019 roku, prezydent USA zdecydował się podpisać tzw. Akt Cezara, który miał na celu „stosowanie dyplomatycznych i gospodarczych środków, które pozwolą zmusić rząd Baszszara al-Assada do wstrzymania morderczych ataków na Syryjczyków i wyrażenia zgody na stworzenie rządu szanującego prawo, prawa człowieka i pokojowe współżycie z sąsiadami”. Sankcje faktycznie doprowadziły do zubożenia narodu syryjskiego. Pojawiły się również doniesienia, że kluczowi oficerowie oraz żołnierze armii Assada nie otrzymują pieniędzy.
W ubiegłą środę media poinformowały o dekrecie Assada nakazującym podniesienie pensji żołnierzy o 50%. Zabieg ten miał na celu podniesienie morale żołnierzy. Wygląda jednak na to, że Assad zdecydował się na ten krok za późno.
Armia Assada była uzależniona od pomocy sojuszników
Rosja i Iran odgrywały kluczową rolę w utrzymaniu przy władzy reżimu Baszszara al-Assada w Syrii. Wielu ekspertów zarzucało Assadowi, że za bardzo polega na swym militarnym wsparciu. Baszszar al-Assad zaniedbywał znaczenie własnej armii, przez co poziom wyszkolenia wojska znacznie się pogorszył, podobnie jak cechy przywódcze oficerów. – „Kiedy jednostki syryjskiej armii arabskiej stanęły w obliczu bojówek Hajat Tahrir asz-Szam, wielu oficerów najwyraźniej wycofało się, a niektórzy uciekli. A jeśli oficerowie uciekają, to nic dziwnego, że żołnierze robią to samo” – powiedział BBC Ukraine brytyjski ekspert wojskowy Michael Clark.
Teheran stracił także wielu oficerów i doradców wojskowych w wyniku izraelskich ataków, a bezpośrednie wsparcie Iranu było niemożliwe ze względu na ciągłą kontrolę ruchu lądowego oraz powietrznego przez USA i Izrael. Dlatego też największe nadzieje pokładano w proirańskich oddziałach milicji z Libanu i Iraku.
Hezbollah z kolei został zmuszony do wycofania swoich sił z Syrii po tym, jak Izrael skutecznie pozbył się przywództwa organizacji i wkroczył do Libanu. Od 2022 roku Rosja skupiła się na wojnie z Ukrainą i wycofała znaczną część swojego lotnictwa ze swoich baz na wybrzeżu Morza Śródziemnego. – „Zaprzestanie wsparcia wojskowego, organizacyjnego i kierowniczego ze strony Iranu, Hezbollahu i Rosji było jedną z podstawowych przyczyn, które doprowadziły do tak szybkiego oddania syryjskich miast przez wojska rządowe” – twierdzi Fawaz Gerges z Uniwersytetu Londyńskiego.
Wsparcie militarne, polityczne i ekonomiczne Rosji oraz Iranu znacząco wpłynęło na przebieg wojny domowej i sytuację w Syrii. Nie dziwi więc, że to właśnie w Rosji Baszszar al-Assad znalazł schronienie. Prezydent Putin zdecydował się dać mu azyl, po tym jak pojawiły się informacje, że samolot z rodziną syryjskiego dyktatora zaginął. Okazało się, że nadajnik został specjalnie wyłączony, by bezpiecznie wlecieć na terytorium rosyjskie.
Niewątpliwie najważniejszą przyczyną upadku armii syryjskiej jest dobra organizacja rebeliantów. Członkom organizacji Hajat Tahrir asz-Szam i protureckim żołnierzom Syryjskiej Armii Narodowej udało się zjednoczyć i stworzyć wspólne centrum dowodzenia, które zaplanowało całą operację.
Co dalej?
Szybko pojawiła się postać wybijająca się przed szereg – Abu Muhammad Dżulani (przywódca Hajat Tahri asz-Szam), który dotychczas był premierem tzw. Rządu Ocalenia Narodowego. Frakcje pro-tureckie posiadają swój własny rząd pod szyldem Syryjskiego Rządu Tymczasowego. Dżulani już ogłosił amnestię dla tych, którzy walczyli po stronie Assada, jednak tyczy się to tylko poborowych. Co ciekawe, organizacja Hajat Tahrir asz-Szam widnieje na listach organizacji terrorystycznych USA oraz Wielkiej Brytanii. Amerykanie oferują 10 mln dolarów nagrody za informacje na temat miejsca pobytu Dżulaniego. Mimo to, już pojawiły się spekulacje, czy obostrzenia dotyczące zarówno Hajat Tahrir asz-Szam, jak i samego Dżulaniego, nie zostaną zniesione.
Do utworzenia nowego rządu Dżulani powołał 42-letniego Muhammada Baszira, zarządzającego wcześniej prowincją Idlib, który od razu ogłosił, że niektóre ministerstwa przejmą dotychczasowi członkowie tzw. Rządu Ocalenia Narodowego. Wynika z tego, że stworzony przez Dżulaniego, Rząd Ocalenia Narodowego na terenie Idlib, obejmie teraz władzę nad całą Syrią. Rząd w teorii ma być tymczasowy i władać tylko do 1 marca 2025.
Fot. ummid.com