Estonia stwierdza, że nie boi się już Rosji. Ten niewielki, europejski kraj podjął szereg działań, aby zmniejszyć zagrożenie ze strony sąsiada i zwiększyć swoje bezpieczeństwo. Estonia m.in. mocno podniosła swoje wydatki na obronność i modernizuje swoje siły zbrojne.
Mała Estonia kontra wielka Rosja
Och, jak upadli najpoteżniejsi!
Władimir Putin zwykł nazywać armię rosyjską drugą najpotężniejszą siłą bojową na świecie. Ale jego wojna z Ukrainą wyraźnie pokazała, jak Ukraińcy lubią żartować, że armia rosyjska jest teraz drugą najpotężniejszą siłą bojową w Ukrainie.
Przywódca Rosji w rzeczywistości zdołał przenieść komedię Petera Sellersa z 1959 r. „Mysz, która ryczała” do przestrzeni postsowieckiej, zamieniając armię rosyjską w żart.
Sellers zagrał przywódcę małego kraju z problemami finansowymi. Podsumowuje, że skoro przegrana wojna z USA gwarantuje amerykańskie wsparcie finansowe dla przegranego, sensowne byłoby, aby jego mała armia dokonała inwazji na Amerykę, poddała się i „poniosła” konsekwencje.
Ponieważ historia Rosji nie w pełni naśladuje sztukę, wersja powyższego filmu w wykonaniu Putina, przekształca jednego z najmniejszych sąsiadów Rosji w potencjalnego najeźdźcę terytorium Rosji. Mówię oczywiście o Estonii, kraju liczącym 1,37 miliona obywateli i około 45 339 km² terytorium. Rosja ma odpowiednio 146 milionów obywateli i 17 100 000 km² terytorium.
Oto krótki fragment wywiadu estońskiego dziennika z generałem dywizji Vahurem Karusem, szefem Sztabu Generalnego Sił Obronnych.
Dziennikarz mówi: „Nasz plan obronny NATO zakładał, że przez określoną liczbę dni, przykładowo 10 dni, będziemy musieli stawiać czoła Rosjanom sami… nowy plan zakłada, że musimy być w stanie zmiażdżyć Rosjan, gdyby zaatakowali Estonię, na ich własnym terytorium, gdzie stacjonują wojska, które mają zaatakować Estonię. To ogromna zmiana”.
A oto odpowiedź Karusa: „Tak, absolutnie, ale to było spowodowane zmianą, jaką przyniosła wojna w Ukrainie wielu sojusznikom NATO. Nie możemy już dłużej czekać, aż ktoś uderzy nas młotem w głowę. Musimy być tymi, którzy są w stanie zrobić pewne rzeczy jako pierwsi”.
Innymi słowy, Estonia planuje prewencyjną inwazję na Rosję, jeśli stosunki między tymi dwoma krajami osiągną punkt wrzenia.
Estonia jest gotowa na działanie
Aby docenić, jak ogromna jest to zmiana, weźmy pod uwagę, że RAND Corporation argumentowała w 2016 r., że Rosji zajęłoby zaledwie trzy dni, aby zaatakować wszystkie trzy państwa bałtyckie (Łotwę, Litwę i Estonię). Teraz, dzięki fatalnym wynikom armii rosyjskiej w wojnie z Ukrainą i ogromnych stratach w ludziach oraz sprzęcie, nawet mała estońska mysz myśli, że może ryczeć na rosyjskiego niedźwiedzia i uniknąć kary.
Według Wall Street Journal straty rosyjskie w wojnie wynoszą około 200 000 zabitych i 400 000 rannych. Źródła ukraińskie szacują, że Rosja straciła 8705 czołgów, 17093 opancerzonych pojazdów bojowych, 18177 systemów artyleryjskich, 369 samolotów i 328 śmigłowców. Ponadto Ukraina zepchnęła Flotę Czarnomorską w narożnik tego morza i zniszczyła wiele rafinerii oraz składów amunicji. Mając takie wyniki, nie dziwi opinia generałów Estonii, którzy uważają, że mogą zrobić coś więcej niż tylko powstrzymać rosyjski atak przez 10 dni. Powinni być w stanie przenieść wojnę do właściwej Rosji.
Jeśli Estonia myśli, że ma zdolność do ryku, można założyć, że Łotwa, Litwa, Azerbejdżan, Kazachstan i Uzbekistan — a prawdopodobnie także kilka innych byłych republik radzieckich — czują to samo.
Krótko mówiąc, Putinowi udało się nie tylko zdegradować Rosję do roli drugo- lub trzeciorzędnego mocarstwa, ale także otoczyć ją potencjalnymi wrogami. Potrzeba geniuszu, aby przekształcić regionalną potęgę i niemal superpotęgę w kraj, którego nie boją się miniaturowe państwa graniczne.
Putin może winić tylko siebie
Putin nie ma nikogo, kogo mógłby winić za ten haniebny stan rzeczy, oprócz siebie samego. Rozważmy liczbę ofiar: biorąc pod uwagę współczesną medycynę pola walki, na każdego martwego Rosjanina powinno przypadać trzech do czterech rannych. Ale zamiast stosunku 1:3 lub 1:4, Rosja ma stosunek 1:2 (200 000 zabitych i 400 000 rannych), co oznacza, że rosyjscy generałowie, tacy jak Putin, są obojętni na masowe zgony w bitwach i udzielanie rannym żołnierzom terminowej pomocy medycznej. To nie jest sposób na wygranie wojny.
Z kolei według Journal, Ukraina poniosła 80 000 ofiar śmiertelnych i 400 000 rannych. Ten stosunek 1:5 sugeruje, że Ukraińcy dokładają wszelkich starań, aby ratować życie. (Prezydent Wołodymyr Zełenski twierdzi, że liczba 80 000 to „kłamstwo”, a rzeczywista liczba jest „znacznie” niższa).
Estończycy są w pełni świadomi absurdalnego podejścia Putina do wojny. Ich siły zbrojne są niewielkie — planowana wielkość wojny to 60 000 — ale mogłyby być w zupełności wystarczające, aby dokonać inwazji na Rosję, wytrącić jej armię z równowagi i dokonać czegoś na miarę ukraińskiej inwazji na Kursk. Jeśli Estonia z sojusznikami NATO udzielą pomocy wojskowej — co jest dużym „jeśli”, być może — mysz, która ryknęła, może po prostu wygrać bitwę i całą wojnę.
Fot. valitsus.ee
Tekst open source był pierwotnie opublikowany w The Hill.
O autorze: Profesor Aleksander J. Motyl
Prof. Alexander Motyl jest profesorem nauk politycznych w Rutgers-Newark. Specjalistą od Ukrainy, Rosji i ZSRR, a także w zakresie teorii nacjonalizmu, rewolucji i imperiów. Jest autorem 10 książek popularnonaukowych oraz kilkudziesięciu artykułów w czasopismach akademickich i politycznych, na łamach gazet i czasopism. Prowadzi cotygodniowy blog „Orange Blues Ukrainy”.