Jeśli chcemy by wojna w Ukrainie się zakończyła, to jedno jest pewne – Władimir Putin musi odejść. Mówiąc dalej, ludobójcza wojna Rosji przeciwko Ukrainie nie może się zakończyć i nie zakończy się, dopóki u władzy i życiu pozostanie kremlowski dyktator i prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin – pisze prof. Alexander J. Motyl w PostPravda.Info. Rozmowy z Rosjanami nic nie pomogą, nie pomoże też straszenie obywateli Rosji, bo pokój nie zależy od nich.
Autor: prof. Alexander J. Motyl
Tłumaczenie i redakcja: Piotr Kaszuwara
- Badania opinii publicznej przeprowadzone w Federacji Rosyjskiej pokazują, że większość Rosjan wydaje się być zadowolona z obecnych warunków życia w kraju. To źle wróży.
- Podobnie jak Kim Dzong Un, Władimir Putin również nie przejmuje się względami ludzi, których twierdzi, że jest orędownikiem. Podobnie jak Kim, chce, aby społeczeństwo było uporządkowane na wojskową modłę. Z synchronicznie podniesionymi ramionami, powiewającymi flagami i szerokimi uśmiechami na szczęśliwych twarzach. Ich życie i ta sceniczność, zawsze ma być wyrazem wielkiej miłości radosnych ludzi do najwyższego przywódcy.
- Podpisana przez nich Umowa o Wszechstronnym Partnerstwie Strategicznym „przewiduje zapewnienie wzajemnej pomocy w przypadku agresji na jedną ze stron tego porozumienia”.
Istnieją cztery główne cechy ponurego, rosyjskiego przywódcy Putina.
Po pierwsze. W nic co mówi, nie można wierzyć. Putin jest tak obleczony płaszczem kłamstwa, że nie da się faktycznie ustalić, czy cokolwiek z tego co mówi to prawda. Kiedyś prezydent Ronald Reagan zalecił Amerykanom, aby wobec Sowietów stosować metodę „ufaj, ale weryfikuj”. W przypadku Putina, nawet to jest bez sensu. W żadnym wypadku nie można mu ufać i z pewnością też można go uznać za winnego rosyjskiej strategii przyjętej wobec Zachodu. Objawiającej się zweryfikowanymi próbami manipulacji, przekupstwa, dezinformacji, czy wreszcie różnego rodzaju aktami przemocy lub wręcz terroru.
Wiemy, że Putin jest zdeterminowany, aby odbudować imperium rosyjskie, przechodząc po ukraińskich trupach i zostawiając za sobą niewiele ponad zniszczenie. Trzeba przyznać, że pomimo swoich nieustannych kłamstw, że jest inaczej, to skutecznie realizuje te cele. Mimo twardych faktów, niektórzy zachodni uczeni i analitycy nadal uważają, że to chęć i odległa perspektywa przystąpienia Ukrainy do NATO zmusiła biednego Putina do odpowiedzi krwawą wojną i ludobójstwem. A w rzeczywistości reimperializacja Rosji była w programie Kremla od samego początku upadku imperium sowieckiego w pod koniec lat 80 XX wieku.
Putin i Jelcyn. Na imię im wojna
Prezydent Borys Jelcyn, poprzednik Putina nie miał takiego rozmachu jak ma jego następca i skupił swoje wysiłki „jedynie” na wojnie z Czeczenią, rozpoczęciu okupacji Naddniestrza w Mołdawii (które Rosja okupuje do dziś), czy promocji Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) i wykorzystania mniejszości rosyjskiej, zamieszkującej państwa nierosyjskie, jako swojego rodzaju koni trojańskich. Co zresztą robiła już caryca Katarzyna Wielka.
Zastępując na stanowisku prezydenta Borysa Jelcyna, Putin natychmiast podniósł stawkę. Od razu po dojściu do władzy dopuścił się ludobójstwa, do którego doszło podczas drugiej wojny czeczeńskiej. Następnie najechał Gruzję w 2008 r., rozpoczął okupację Krymu i Donbasu w 2014 r., aż wreszcie rozpoczął inwazję i wojnę przeciwko Ukrainie w 2022 r. Schemat jest bardzo jasny. Ludobójcza i antyukraińska retoryka zarówno Putina, jak i jego towarzyszy oraz propagandystów, czyli jednym słowem całego jego reżimu jest również bardzo wyraźna.
Kolejną cechą rządów Putina jest jego niechęć do poważnych negocjacji. Dotyczy to jego całkowitej samoidentyfikacji z prowadzoną wojną. Przywódca Rosji doskonale rozumie, że jego fizyczne i polityczne przetrwanie w pełni zależy od prowadzenia wojny. Putin od momentu jej rozpoczęcia stał się jej zakładnikiem. Jeśli wszystko idzie dobrze, to wygląda na silnego. Jeśli idzie źle, to na słabego. Putin zdaje sobie sprawę, że historia Rosji pełna jest pouczających przykładów niefortunnych wypadków, jakie na przestrzeni wieków przytrafiały się słabym przywódcom.
Dlatego Putin nie może sobie pozwolić na inne żądania niż pełna kapitulacja Ukrainy. Cokolwiek innego wywołałoby wśród elit i mas pytania o koszt i zasadność zniszczenia gospodarki kraju, utraty miliona żołnierzy i odizolowania Matki Rosji od jej ulubionych wodopojów na Zachodzie. I to w imię niezdatnego do zamieszkania, kawałka terytorium Ukrainy.
Jaką Putin ma samoocenę?
W zestawieniu z tym, co dotychczas powiedzieliśmy, zastanawiające, jak Putin postrzega sam siebie? Właśnie zakończona wizyta prezydenta Federacji Rosyjskiej w Korei Północnej pokazała, że Putin powoli staje się Kim Dzong Unem, a Rosja pod jego rządami jest na najlepszej drodze, by stać się Koreą Północną. Można sobie tylko wyobrazić, że rosyjski oligarchowie, którzy patrzą na obrany wiatr, coraz bardziej czują chłód Imperium Pustelników, niż ciepły powiew francuskiej riwiery.
Skąd taki ostry wniosek? Tylko spójrzmy. Podobnie jak Kim, Putin również nie przejmuje się względami ludzi, których twierdzi, że jest orędownikiem. Podobnie jak Kim, chce, aby społeczeństwo było uporządkowane na wojskową modłę. Z synchronicznie podniesionymi ramionami, powiewającymi flagami i szerokimi uśmiechami na szczęśliwych twarzach. Ich życie i ta sceniczność, zawsze ma być wyrazem wielkiej miłości radosnych ludzi do najwyższego przywódcy. Sądzę, że Putin był zachwycony widokiem gigantycznych portretów siebie i Kima, w drodze do Pjongjangu i na wzdłuż całej trasy orszaku.
Umowa Rosji z Koreą Północną jest niebezpieczna dla regionu
Podpisana przez nich Umowa o Wszechstronnym Partnerstwie Strategicznym, która „przewiduje zapewnienie wzajemnej pomocy w przypadku agresji na jedną ze stron tego porozumienia” jest istotna z dwóch powodów.
Po pierwsze zwiastuje formalne zaangażowanie się Korei Północnej w ludobójczą wojnę Rosji przeciwko Ukrainie i stwarza możliwość, że gdyby hipotetycznie Kim Dzong Un i jego świta zorganizowali prowokację przeciwko Korei Południowej, to mógłby z chęci rozpętania konfliktu twierdzić propagandowo, że to Południe zaatakowało jako pierwsze. W takim wypadku, zgodnie z obecnie podpisanymi porozumieniami, Rosja byłaby zmuszona zaangażować się bezpośrednio w walkę.
Zapewne pierwszy punkt jest dla Putina istotniejszy, a do drugiego może być mniej entuzjastycznie nastawiony. Choć biorąc pod uwagę jego skłonność do strategicznych błędów, może i tym razem zły plan pójdzie nie tak.
Rosja atakująca Ukrainę staje się Koreą Północną jeszcze z innego powodu. Tak jak Kim jest niezdolny od urodzenia i z wychowania do jakichkolwiek negocjacji w Koreą Południową, tak i Putin z racji miejsca, z którego pochodzi, niezdolny do postępowania w dobrej wierze w związku z Ukrainą.
Aby więc pokój był choć możliwy do pomyślenia, Putin musi odejść. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że do głosu kiedyś dojdzie sprzeciw wobec obranego przez rosyjskiego dyktatora kierunku. Czy tę metamorfozę uda się zatrzymać, pewności nie ma.
Badania opinii publicznej przeprowadzone w Federacji Rosyjskiej pokazują, że większość Rosjan wydaje się być zadowolona z obecnych warunków życia w kraju. To źle wróży. Wciąż jednak nadzieja w tym, że elity rosyjskie, które już nie raz skosztowały zakazanego owocu Zachodu, wiedzą, że Korea Północna nie jest rozwiązaniem ani dla nich, ani ich dzieci. Po prostu źle brzmi perspektywa, że twój syn, czy córka będą mogły studiować na północnokoreańskich uniwersytetach,
Pytanie tylko brzmi: kiedy rosyjskie elity zrobią coś w sprawie Korei Północnej pełzającej ku Rosji? Kiedy zdecydują, że przetrwanie Putina jest nie do pogodzenia z ich własnym przetrwaniem? Kto będzie następnym Jewgienijem Prigożynem, Włodzimierzem Leninem, czy Fanny Kaplan?
O autorze: prof. Aleksander J. Motyl
Prof. Alexander Motyl jest profesorem nauk politycznych w Rutgers-Newark. Specjalistą od Ukrainy, Rosji i ZSRR, a także w zakresie teorii nacjonalizmu, rewolucji i imperiów. Jest autorem 10 książek popularnonaukowych oraz kilkudziesięciu artykułów w czasopismach akademickich i politycznych, na łamach gazet i czasopism. Prowadzi cotygodniowy blog „Orange Blues Ukrainy”.