W ciągu ostatnich trzech lat Rosjanie zaczęli uciekać się do coraz śmielszych działań dywersyjnych i dezinformacyjnych wobec europejskich sojuszników Ukrainy – wnioskują dziennikarze amerykańskiego wydania „Foreign Policy” na podstawie raportu przygotowanego przez naukowców z Uniwersytetu w Lejdzie w Holandii. Od 2022 do 2024 roku Moskwa aż siedmiokrotnie zwiększyła liczbę aktów tzw. tajnej wojny, np. dokonując zamachów na życie europejskich biznesmenów, czy ataków na europejskie obiekty infrastrukturalne, a nawet na cywilne samoloty w Wielkiej Brytanii. Co jeszcze robi Kreml o czym nie wiemy i jaki ma w tym cel?
Tajna wojna już otwarcie
Członek rosyjskiej Dumy Państwowej Oleksandr Kazakow powiedział w ubiegłym tygodniu, że ostatnia dywersja na Morzu Bałtyckim była częścią operacji wojskowej mającej na celu zirytowanie krajów NATO i rozszerzenie rosyjskiej kontroli w regionie.
Chociaż wydarzenia takie jak przecięte kable podmorskie przyciągają uwagę mediów, to jednak nie podejmuje się systematycznych wysiłków, aby ocenić pełny zakres i charakter rosyjskich działań przeciwko Europie, uważa prof. Bart Schurman, specjalista ds. terroryzmu i przemocy politycznej na Uniwersytecie w Lejdzie w Holandii.
Uczelnia przeanalizowała jak Rosjanie chcą osłabić kraje europejskie, aby odizolować Ukrainę od niezbędnej pomocy. Ich badania dają unikalne spojrzenie na potencjał rosyjskich działań na dystansie znacznie mniejszym od ataku nuklearnego. Według naukowców podkreśla to potrzebę skoordynowanej i zdecydowanej reakcji Europy, której jak dotąd brakuje.
Zdaniem komentatorów BBC staje się to tym ważniejsze, że wkrótce USA nie będą już tak skłonne do gwarantowania bezpieczeństwa Europie i udzielania pomocy wojskowej Ukrainie. Kraje Starego Kontynentu będą musiały odpierać nasilające się rosyjskie ataki, opierając się jedynie na własnej sile militarnej – czytamy w analizie.
Rosyjskie metody dywersji
Z badania Uniwersytetu w Lejdzie wynika, że o ile wcześniej Moskwa skupiała się przede wszystkim na szpiegostwie i cyberatakach, to obecnie zakres jej działań wywrotowych znacznie się rozszerzył. Naukowcy obliczyli hipotetycznie, bo takie dane nie są dostępne, że jeśli w 2022 r. takich operacji byłoby sześć, to w 2023 r. liczba ta wzrośnie do 13, a w 2024 r. – do 44.
Cele tych operacji są różne – od uszkodzenia lub zniszczenia krytycznej podwodnej infrastruktury energetycznej i komunikacyjnej na Morzu Bałtyckim i Północnym po ataki na bazy wojskowe, magazyny, a nawet fabryki broni.
Inną powszechną taktyką Rosji są operacje wywierania wpływu na polityków europejskich, mające na celu podważenie politycznego poparcia dla Ukrainy zarówno na szczeblu europejskim, jak i krajowym. Najnowszym przykładem jest skandal wokół Głosu Europy (Voice of Europe), radykalnie prorosyjskich mediów, które nie tylko szerzyły kremlowską propagandę, ale także przekazywały pieniądze prorosyjskim politykom w różnych krajach Europy.
Zamachy, rekrutacja w sieciach społecznościowych, bomby
Istnieją również mniej wyrafinowane metody, takie jak liczne akty wandalizmu mające na celu sianie chaosu i zakłócanie codziennego życia Europejczyków. W operacjach tych uczestniczy podwójny krąg wykonawców: element przestępczy, zwykle rekrutowany na platformach społecznościowych takich jak Telegram, którego mocodawcami są państwowe agencje wywiadowcze, takie jak rosyjskie GRU.
W 2024 roku znacząco wzrosła częstotliwość i zakres tych rosyjskich operacji. Mówimy tu o morderstwie zbiegłego rosyjskiego pilota w Hiszpanii, zamachu na niemieckiego producenta broni Rheinmetall i próbie wciągnięcia Polaka w zamach na prezydenta Zełenskiego. Do tego podkładanie materiałów wybuchowych w samolotach DHL, co mogło doprowadzić do katastrofy, gdyby doszło do eksplozji w powietrzu. „Na szczęście” do detonacji doszło na ziemi – w magazynach w Wielkiej Brytanii i Niemczech.
Zdaniem części zachodnich ekspertów ds. bezpieczeństwa próby ataków na samoloty to wyraz działań, których ostatecznym celem są Stany Zjednoczone. Niemniej oznacza to, że Rosja przechodzi konsekwentnie do dokonywania aktów terroryzmu przeciwko innemu państwu. Możemy zaobserwować np. awarie GPS w pobliżu zachodnich granic Rosji, czy nawet ataki dronów na lotniska cywilne.
O okrutnym lekceważeniu życia ludzkiego przez Moskwę świadczą także ataki na cywilne samoloty – od malezyjskiego Boeinga w 2014 roku po zestrzelenie samolotu Azerbaijan Airlines w grudniu 2024 roku. Pokazało to, że istnieje realne zagrożenie dla ruchu lotniczego w Europie.
Autor artykułu w „Foreign Policy” uważa, że aby w pełni zrozumieć i zakwalifikować eskalację rosyjskich operacji przeciwko Europie w 2024 roku, należy spojrzeć na zjawisko jeszcze szerzej. Jako przykład badacz podaje falę ponad tysiąca anonimowych ostrzeżeń o bombach w szkołach w Czechach i na Słowacji, w związku z czym zajęcia tam musiały zostać zawieszone na kilka dni. Wymienia też zakłócenia w systemie zaopatrzenia w wodę – w odróżnieniu od zwykłych ataków na kable komunikacyjne, ataki takie stanowią bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia fizycznego i życia Europejczyków.
![Tajna wojna Rosji przeciwko Europie [RAPORT] 1 tajna wojna](https://postpravda.info/wp-content/uploads/2025/01/rzady-i-media-w-coraz-wiekszym-stopniu-musza-wyjasniac-gdzie-i-ktore-obiekty-infrastrukturalne-na-morzu-baltyckim-i-polnocnym-ulegly-zniszczeniu-fot.-getty-images.webp)
Tajna wojna Rosji i jej cele
Wszystko to razem wskazuje na nową, niebezpieczną fazę rosyjskich działań przeciwko Europie, która bezpośrednio zagraża życiu Europejczyków.
Jak wynika z analizy przedstawionej na łamach Foregin Policy – Rosja ma dwa cele. Po pierwsze chce podważyć gotowość europejskich polityków i obywateli do udzielenia Ukrainie pomocy wojskowej. Po drugie, pokazać, jak daleko mogą się posunąć w dążeniu do celu.
Do tej pory działania Rosji budziły obawy, ale zarówno konsekwencje działań Moskwy, jak i reakcja na te działania były dość ograniczone. Większe niebezpieczeństwo leży natomiast w tym, do czego Kreml jest skłonny się posunąć w przyszłości.
Dotychczas dyskutując o ilości i jakości pomocy dla Ukrainy, która dla Rosjan stanowiłaby „czerwoną linię”, poruszano przede wszystkim kwestię zagrożenia użycia broni nuklearnej. Wyniki analiz Uniwersytetu w Lejdzie pokazują, że w rzeczywistości wszystko może się dziać na innym poziomie. W grę mogą wchodzić więc coraz częstsze ataki na cywilne samoloty, sabotaże na infrastrukturze podwodnej, która pozostawi dużą część Europy bez prądu czy Internetu, a także zabójstwa szefów wiodących przedsiębiorstw przemysłowych lub nawet zakłócenia w dostawach wody, które mogą zagrażać zdrowiu i życiu setek tysięcy obywateli Unii Europejskiej.
W grudniu 2024 r. Sekretarz Generalny NATO Mark Rutte ostrzegł Europejczyków, że muszą „przejść do myślenia militarnego”. Dla kontynentu przyzwyczajonego do pokoju będzie to krok trudny, ale konieczny – oceniają amerykańscy dziennikarze. Ich zdaniem nie tylko dlatego, że Ukraina powoli, ale systematycznie oddaje terytorium Rosji, ale także dlatego, że nowa administracja USA, na czele której stoi nowo wybrany prezydent Donald Trump, wyraziła już sceptycyzm co do dalszej pomocy dla Ukrainy i otwarcie zagroziła pozostawieniem sojuszników z NATO samym sobie, jeśli ci nadal nie będą się wywiązywać swoich obowiązków w zakresie obrony i nie zwiększą nakładów finansowych na wojsko.
Mimo że sytuacja wymaga szybkiej reakcji, uwaga Europy wydaje się rozproszona – czytamy. Dowody wysuwane przez naukowców z Holandii sugerują, że to Niemcy i Francja mogą być najbardziej podatne na ataki. To zresztą wobec nich Rosja prowadziła intensywne kampanie propagandowe jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej wojny w Ukrainie w 2022 roku. Obecne działania w tych krajach w większym stopniu skupiają się na pogorszeniu ich koniunktury gospodarczej, pogłębieniu deficytów budżetowych i zaognianiu sporów politycznych. To z kolei podważa ich zdolność do dotrzymania obietnic złożonych Ukrainie. W Wielkiej Brytanii, która jest jednocześnie potężną potęgą europejską, pomimo trudnej sytuacji międzynarodowej, wydatki na obronność są obcinane.
Z kolei w Holandii czy w Polsce wewnętrzna debata od miesięcy toczy się wokół zwrotów akcji i losach koalicji rządzącej, problemów z opozycją, czy spoorach historycznych z sąsiadami, tym samym skupiając uwagę przede wszystkim na wewnętrznych problemach politycznych, zamiast na zagrożeniu z zewnątrz.