1000 dni temu Rosjanie wtargnęli m.in. do Buczy, Irpienia, czy Worzela pod Kijowem. Po wycofaniu się wojsk Federacji Rosyjskich z tych miejscowości świat ujrzał masakry, jakich tam dokonano. Niedawno w kinach ukazał się fabularny film pt. „Bucza”, jaki opowiada historię Konstantina Gadauskasa, który spod rosyjskiej okupacji uratował 204 osoby. Pierwszą dziennikarką, która zobaczyła wyzwolone miejscowości była Ukrainka Alina Turyszyn. – „Nie chciałam uwierzyć w pogłoski o masowych grobach. Pamiętam, jak jeden z zagranicznych dziennikarzy mi o tym mówił, to powiedziałam, że to niemożliwe i to na pewno nie prawda. Później ktoś zauważył wystającą z ziemi rękę”.
Alina Turyszyn: „Naprawdę chciałabym, żeby to był fejk i żeby to nigdy się nie wydarzyło, ale niestety”
Piotr Kaszuwara: Co zobaczyłaś, kiedy wjechałaś do Worzela, niedaleko Buczy, zaraz po tym, jak Rosjanie wycofali się spod Kijowa?
Alina Turyszyn, ukraińska korespondentka wojenna: Pamiętam, że bardzo się bałam. Wiedziałam, że Rosjanie są jeszcze wciąż blisko, ale Konstantin mnie uspokajał. Modlił się głośno, kiedy przejeżdżaliśmy opuszczone, rosyjskie punkty kontrolne. Niby wiedziałam, że armia Federacji Rosyjskiej już odstąpiła, ale i tak trudno było powstrzymać panikę. Jakoś jednak zebrałam się w sobie i wytłumaczyłam, że Rosjanie są już po drugiej stronie Worzela, że tu ich nie ma. Widok był apokaliptyczny. Jeszcze płonęły domy, zewsząd unosił się dym, z daleka słychać było eksplozje. Zsunęłam się na siedzeniu i zaczęłam się modlić, żeby nikt nas w tym aucie nie zabił, bo jechaliśmy strasznie wolno. Samochód był stary, droga poorana od wybuchów, więc jechaliśmy tak z 30 km/h.
Byli jacyś ludzie na ulicach? Rosjanie zabronili komukolwiek wychodzić z domów. Jak opowiadał mi Konstantin, strzelali do tych, którzy wyszli z piwnicy np. po wodę.
Niewiele osób było. Widzieliśmy kilkoro, którzy jechali na rowerach. Wszyscy, których widziałam, mieli na rękach zawiązane białe wstążki. Miałam takie wrażenie jakbym przeniosła się w czasy II wojny światowej, gdzie w podobny sposób naziści oznaczali Żydów. Białe flagi wisiały na domach, a na bramach czy drzwiach były tabliczki, na których po rosyjsku było napisane, ile tam mieszka osób. Ludzie opowiadali, że jak tylko zmieniała się ilość mieszkańców, to trzeba było zmienić znaki na budynku. Brak zmiany groził rozstrzelaniem.
Kiedy wjechaliście do Worzela, to ludzie już wiedzieli, że zagrożenie odeszło?
Na początku nie wierzyli, że jesteśmy Ukraińcami. Kiedy już się upewnili, to zaczynali płakać, bo nie mogli uwierzyć, że Siły Zbrojne Ukrainy zdołały ich uwolnić. Pamiętam kobietę, która miała problem ze wzrokiem. Tuż przed wojną przeszła operację, a podczas okupacji wiele dni spędziła udając martwą w piwnicy. Opowiadała, że leżała wśród rozkładających się ciał. W zasadzie nie mówiła, tylko krzyczała do nas, żebyśmy ją stamtąd wywieźli.
Jest to fragment wywiadu, który ukazał się na łamach portalu Onet. Po dalszą część zapraszamy pod ten link. Cały wywiad jest dostępny w serwisie PostPravda.Info w językach angielskim, ukraińskim oraz rosyjskim.