Wojna atomowa wciąż wydaje się tylko pomysłem twórców filmów science-fiction, ale czy jesteśmy od niej tak bardzo odlegli? Jak mógłby wyglądać świat po takim konflikcie? Czy faktycznie bomby atomowe unicestwiłyby ludzkość? Czego nauczył nas Czarnobyl i Hiroszima? Co Rosjanie wywieźli z Ukrainy na początku wojny?
Wojna atomowa w Ukrainie jest nadal możliwa?
Od zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę mijają 3 lata. Od tego czasu rannych i zabitych możemy liczyć w setkach tysięcy. Pieniądze, które przeznaczono na tę wojnę pewnie skutecznie pomogłyby nam polecieć na Marsa lub udoskonalić wiele leków, a już na pewno stworzyć miejsca pracy, czy znacznie poprawić komfort życia wielu ludzi na świecie, w tym samych agresorów, czyli Rosjan. Zamiast idyllicznej wizji, mamy kolejną wojnę w Europie, której mimo wysiłków wielu państw czy organizacji nie udaje się zatrzymać.
Wrażliwość opinii publicznej na codzienne ataki rakietowe, niszczenie całych miast, torturowanie więźniów, czy masowe egzekucje cywili nie jest już taka jak na początku 2022 roku. Zaledwie trzy lata wystarczyły, żeby uspokoić sumienia. Chciałbym, żebyśmy dziś wrócili do tych dni. Do przełomy lutego i marca 2022 roku, kiedy Rosjanie wtargnęli na teren Ukrainy.
Zajęli okolice Sum, Czernichowa, Żytomierza, Charkowa, Chersonia, Mikołajewa, a także Sławutycz, położony tuż przy zbiegu granic Ukrainy, Rosji i Białorusi. Sowieckie miasteczko zostało wybudowane blisko 40 lat temu, jako miejsce, gdzie przesiedlono wielu mieszkańców Prypeci, skażonego miasta w pobliżu Czarnobyla. Zamieszkało tam również wielu inżynierów i pracowników uszkodzonej elektrowni.
Aleksander Kupny mieszka tam do dziś. W elektrowni atomowej w Czarnobylu pracował przez 20 lat, jako dozymetrysta. Jest też jedną z niewielu osób na świecie, które odważyły się wejść pod betonowy sarkofag zniszczonego bloku 4 i sfotografować wciąż aktywne atomowe niebezpieczeństwo. Jego zdjęcia obiegły cały świat.