Od kilku dni w Tbilisi i innych miastach trwają masowe demonstracje przeciwko rządowi. Protestujący domagają się m.in. uwolnienia politycznych więźniów, przeprowadzenia nowych wyborów i przyspieszenia procesu integracji z Unią Europejską. Demonstranci zarzucają rządowi przybliżanie się do Rosji, zachwianie demokracji oraz korupcję.
– Środowisko akademickie, sportowcy, którzy zdobywali złoto na igrzyskach olimpijskich, ludzie, których opinia naprawdę ma znaczenie – oni wszyscy się zjednoczyli. To, że tyle ludzi się zjednoczyło, to nie znaczy od razu, że wszyscy są za jakąkolwiek opcją polityczną. Oni protestują za tym, by były przestrzegane procesy demokratyczne, które są zapisane w gruzińskim prawie – stwierdza dr Irina Tkeshelashvili, ekspert ds. rozszerzenia Unii Europejskiej oraz państw kandydujących do europejskich struktur w rozmowie z PostPravda.info.
Dr Tkeshelashvili: „Nie wiem w ramach jakich praw działa premier”
Sytuacja w Gruzji jest napięta. Na ulice wyszły tysiące ludzi, a w trakcie protestów dochodzi do starć z policją, w wyniku których zatrzymanych zostaje wielu demonstrantów. Po jednej stronie znajduje się rząd na czele z premierem Iraklim Kobachidze, którym zarzuca się przeprowadzenie nielegalnych wyborów pod koniec października. Z drugiej strony natomiast jest prezydent Salome Zurabiszwili, opozycja oraz tysiące zmartwionych Gruzinów.
Demonstracje odbywają sie już w całym kraju, a wielu ekspertów porównuje obecną sytuację do tzw. Euromajdanu w Ukrainie w 2014 roku. Jak przyznaje nasza ekspert, wokół wydarzeń wybija się również dezinformacja. – Wiele ludzi opowiada, że demonstracje odbywają się tylko w Tbilisi. To nieprawda, demonstracje zorganizowały się w błyskawicznych tempie różnych miastach: Tbilisi, Kutaisi, Batumi, Gori, Rustawi. Należy podkreślić, że ci ludzie często nie wychodzili, to pierwszy raz od 30 lat, gdy w takich ilościach wyszli na gruzińskie ulice. W tak zorganizowany i przejrzysty sposób wiedzą czego wymagają, a jest tym przede wszystkim wypełnienie kryteriów wypisanych w konstytucji i konkretne umiejscowienie polityki zagranicznej Gruzji – ocenia dr Tkeshelashvili.
Sytuacja w Gruzji jest wielowymiarowa, gdyż nie jest to pierwszy raz w tym roku, kiedy tłumy wyszły na ulice. Partia Gruzińskie Marzenie, która obecnie rządzi w kraju wprowadziła m.in. kontrowersyjną ustawę o „zagranicznych agentach”, która była wzorowana na rosyjskim odpowiedniku i wzbudziła obawy o wolność słowa. Partia jest też odpowiedzialna za zawieszenie rozmów o członkostwie w UE. – Nie wiem w ramach jakich praw działa premier Kobachidze.(…) Rząd jest tak skonstruowany, że posiedzenie obecnego parlamentu jest po prostu nielegalne i nie legitymizuje się z żadnym gruzińskim prawem – mówi ekspert.
Sytuacja w Gruzji jest niepewna
Prezydentka Zurabiszwili zadeklarowała, że nie złoży urzędu wraz z końcem kadencji, która upływa 16 grudnia, dopóki nowego prezydenta nie wybierze legalny parlament, który będzie miał uprawnienia do wyznaczenia jej następcy. – Pani prezydent już wczoraj zgłosiła plan działania, który zakładałby powrót poprzedniego rządu i ogłoszenie ponownych wyborów parlamentarnych, a dopiero później prezydenckich. Natomiast przedstawiciele partii rządzącej już odkryli karty i ogłosili swojego kandydata na prezydenta, którym jest były piłkarz Michaił Kawelaszwili. On nie posiada wyższego wykształcenia i nie był wybrany nawet na prezydenta gruzińskiej federacji piłki nożnej. A teraz nagle jest kandydatem na prezydenta całego kraju. Oburzenie wśród społeczeństwa jest ogromne – zdradza nasza rozmówczyni.
Sytuacja w Gruzji ma wpływ na relacje między tym krajem a jego sąsiadami, zwłaszcza Rosją i Unią Europejską. Moskwa konsekwentnie przeciwstawia się dążeniom Gruzji do integracji z Unią Europejską i NATO, obawiając się utraty wpływów w regionie. – Gruzja jest niestety najdalej od Unii Europejskiej, nie ma instrumentów finansowych oraz zasobów dodatkowego wsparcia, które posiadają członkowie UE. Przez to jest bardziej podatna na rosyjską dezinformację. (…) Wpływy Federacji Rosyjskiej nie są ani nowe, ani niespodziewane dla wielu przedstawicieli państw zachodnich.
Trudno przewidzieć, jak długo będą trwały protesty i jakie będą ich ostateczne skutki. – Ogromną rolę gra w tej całej sytuacji społeczność międzynarodowa i reakcja innych państw. Unia Europejska ogłosiła, że wspiera naród gruziński, Stany Zjednoczone natomiast powiedziały, że wstrzymują współpracę strategiczną z Gruzją, co wywołało dodatkowe oburzenie ze strony społeczeństwa. (…) Przedstawiciele Estonii, Łotwy i Litwy już ogłosili, że są gotowi wdrażać sankcje wobec przedstawicieli władzy.
W PostPravda.info znajdziecie informacje o Gruzji, prosto z miejsca wydarzeń. Śledźcie nas w mediach społecznościowych.