W samym sercu Odessy na Prospekcie Aleksandrowskim w połowie marca 2025 roku dochodzi do egzekucji. Zastrzelono Damiana Hanula, jednego z liderów odeskiego ruchu nacjonalistycznego i szefa tamtejszego Prawego Sektora. Do wyrachowanego zabójstwa dochodzi dzień po tym, jak Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok, zgodnie z którym państwo ukraińskie powinno wypłacić odszkodowania ludziom, którzy ucierpieli podczas starć między proukraińskimi a prorosyjskimi demonstrantami w maju 2014 roku w Odessie.
Kulikowe Pole symbolem rosyjskiej propagandy
Tragedia na Kulikowym Polu stała się symbolem dla rosyjskiej propagandy, wielokrotnie wykorzystywanym przeciwko Ukrainie. Demyan Hanul uznawany był za prowodyra tych wydarzeń, to on miał być organizatorem zamieszek, które przerodziły się w groźne starcie ludzi o odmiennych poglądach, w czasie, gdy niezależność Ukrainy była zagrożona.
Bo należy dodać, że tzw. antymajdany, prorosyjskie manifestacje wybuchały wtedy także w Charkowie, Kijowie, w Doniecku, Ługańsku i wreszcie w Odessie. Realnym na wówczas była groźba oderwania się tych miast od reszty kraju i stworzenie w nich na wzór Donbasu, separatystycznych, zarządzanych z Kremla parapaństw.
Czytaj także: Ormianin, który uciekł z Odessy przed mobilizacją: „Jakbym wyszedł z więzienia”
Odessa zapisała się w pamięci wielu ludzi właśnie między innymi tragedią na Kulikowym Polu. Co się tam wydarzyło? O tym rozmawiamy z Borysem Tynką, autorem książki pt. „Krwawy ślad rosyjskiej wiosny”.