Nowo wybrany prezydent Ameryki może być uważany za demagoga i populistę, ale przede wszystkim jest rewolucjonistą. Mając nadzieję, że Ameryka znów stanie się wielka, Donald Trump obiecuje wprowadzić fundamentalną, wszechstronną i szybką transformację amerykańskich instytucji politycznych, gospodarczych, społecznych i kulturowych. Taką ogromną zmianę rozumiemy pod pojęciem „rewolucja”.
Ameryka wybrała nowy kierunek
W tym sensie Trump jest porównywalny i stawiany w tym samym rzędzie z takimi rewolucjonistami jak Maximilien de Robespierre, Włodzimierz Lenin, Adolf Hitler czy Mao Zedong. To porównanie nie ma na celu sugerowania, że ich programy rewolucyjne są identyczne. Chodzi jedynie o to, że ich programy dążą do fundamentalnych, wszechstronnych i szybkich zmian.
Jak wszyscy rewolucjoniści, prezydent Trump szybko stanie w obliczu tego, co niemiecko-amerykański politolog Otto Kirchheimer nazwał „warunkami ograniczającymi”.
Według Kirchheimera, „warunki ograniczające” to „szczególne warunki społeczne i intelektualne obecne przy narodzinach reżimów [rewolucyjnych]”. Oto warunki, „które muszą zostać przezwyciężone, jeśli nowy reżim ma trwać”. Należą do nich „struktura społeczna; natura nowego reżimu; natura dostępnych dla reżimu metod, a także te, które przyjmuje, aby przezwyciężyć ograniczające warunki”.
Kiedy rewolucyjne reżimy napotykają „warunki ograniczające”, mogą albo dokonać „rewolucyjnych przełomów” i w ten sposób przetrwać, albo nie zrobić tego, przez co wygasają lub upadają.
Problemem rewolucjonistów jest to, że zawsze dochodzą do władzy w ramach pewnej istniejącej struktury społecznej, która jest co najmniej konserwatywna i zadowolona z racji bytu, albo co najwyżej nieprzychylna lub obojętna wobec ustalonych celów rewolucji. Mówiąc prościej, instytucje zawsze stanowią barierę dla radykalnych zmian z racji ustanowienia pewnych powszechnie ackeptowalnych wzorców zachowania.
Rewolucyjna Ameryka
Reżim rewolucyjny jest zawsze podzielony na radykałów i osoby o umiarkowanych poglądach, którzy zgadzają się co do ostatecznego celu — takich mglistych założeń, jak ponowne uczynienie Ameryki wielką — ale nie zgadzają się co do środków jego osiągnięcia. W okresie poprzedzającym przejęcie władzy, wszyscy zgadzają się co do tego, kim jest wróg oraz, że musi zostać zniszczony. Różnice, konflikty i wewnętrzne sprzeczki nieuchronnie pojawiają się po przejęciu władzy, a na pierwszy plan wysuwają się konkretne kwestie polityczne.
W tym momencie środki dostępne reżimowi — i co ważne, stopień, w jakim jest on skłonny ich bezwzględnie użyć — stają się istotne. Można wywierać na przeciwników presję polityczną i ekonomiczną, co oznacza tolerowanie ich istnienia przez długi czas i ewentualnie przyjęcie platformy reformistycznej. Można też stosować przemoc ukierunkowaną, czy też masową, aby narzucić zmiany opornym podmiotom społecznym, politycznym i ekonomicznym.
Reżim bolszewicki w Rosji jest klasycznym przykładem „warunków ograniczających” i przełomów rewolucyjnych. Bezpośrednim wyzwaniem tego reżimu było dojście do władzy jako partia proletariacka w „morzu chłopstwa”. Drugim wyzwaniem było to, że Włodzimierz Lenin, Józef Stalin, Lew Trocki i Nikołaj Bucharin byli w konflikcie, aż Stalin w końcu zatriumfował i całkowicie przejął kontrolę.
Trzecie wyzwanie przyszło, gdy Stalin zdał sobie sprawę, że jego reżim przetrwa tylko wtedy, gdy dokona przełomu rewolucyjnego poprzez kolektywizację, industrializację i totalitaryzm. Miliony ludzi zginęło, a reżim radziecki prawie upadł, gdy Hitler zaatakował Rosję w 1941 r., a stało się to tylko po to, by odkryć, że miliony żołnierzy i cywilów było gotowych się poddać.
Podobna dynamika, z podobnie katastrofalnymi konsekwencjami dla milionów ludzi, była widoczna w rewolucyjnej Francji, nazistowskich Niemczech i komunistycznych Chinach.
Przed podobnymi dylematami stanie Trump, rewolucjonista
Amerykanie mogą dużo mówić o zmianie, ale są zasadniczo konserwatystami i chcą, by ich zostawiono w spokoju. Amerykańska struktura społeczna jest wysoce zinstytucjonalizowana, a zatem odporna na rewolucyjne zmiany. To stanowi poważny „warunek ograniczający”.
Tak samo nieuniknione są napięcia, które wyjdą na wierzch w obozie Trumpa, gdy uwaga zwróci się ku polityce i sposobom jej wdrażania. Większości republikańskie w Kongresie i Sądzie Najwyższym szybko doświadczą rozłamów, gdy coś stanie na przeszkodzie, a rewolucyjna prostota okaże się niewystarczająca, by poradzić sobie z empiryczną złożonością.
Dwa obszary, w których Trump niemal natychmiast zmierzy się z nieoczekiwaną złożonością, dotyczą imigracji i wojny rosyjsko-ukraińskiej. Deportacja 10 milionów imigrantów okaże się niemal niemożliwa, nawet jeśli będzie wymagać użycia armii Stanów Zjednoczonych. A oczekiwanie rozwiązania głęboko zakorzenionego konfliktu w Ukrainie w ciągu 24 godzin — zwłaszcza że Władimir Putin dał jasno do zrozumienia, że nie zadowoli się niczym innym niż całkowitym zwycięstwem — jest w najlepszym razie naiwne, w najgorszym głupie.
Robespierre, Lenin, Hitler i Mao — wszyscy stosowali masową przemoc, ponieważ rozumieli, że ostatecznie był to jedyny sposób na przełamanie ich „warunków ograniczających” i przeprowadzenie rewolucji. Trump wyrzeknie się masowej przemocy, częściowo ponieważ nie ma odwagi zabić lub uwięzić milionów, a głównie dlatego, że nawet zdecydowana większość jego zwolenników byłaby oburzona. Oznacza to, że rewolucyjne aspiracje Trumpa zawiodą.
Jeśli Trump w obliczu niemożliwych do złamania „warunków ograniczających” zdecyduje się wycofać z rewolucji i przyjąć bardziej umiarkowaną formę rządów – to jeszcze nie wszystko stracone. Jego baza może wyć, ale on przetrwa.
Niestety, w tym momencie porażka rewolucyjnej polityki wewnętrznej i zagranicznej Trumpa wyrządzi ogromne szkody milionom ludzi — przede wszystkim Amerykanom i Ukraińcom — a naprawienie tych szkód będzie w kwestii nowego rządu i zajmie dużo czasu.
Fot. trumpwhitehouse.archives.gov
Tekst open source był pierwotnie opublikowany w The Hill.
O autorze: Profesor Aleksander J. Motyl
Prof. Alexander Motyl jest profesorem nauk politycznych w Rutgers-Newark. Specjalistą od Ukrainy, Rosji i ZSRR, a także w zakresie teorii nacjonalizmu, rewolucji i imperiów. Jest autorem 10 książek popularnonaukowych oraz kilkudziesięciu artykułów w czasopismach akademickich i politycznych, na łamach gazet i czasopism. Prowadzi cotygodniowy blog „Orange Blues Ukrainy”.