Po upadku Związku Radzieckiego służby bezpieczeństwa zaczęły przygotowywać się do przejęcia władzy i odbudowy imperium. Pierwszy krok na tej drodze to wojna czeczeńska z lat 1994-1996, którą Rosja przegrała. Była to klasyczna wojna kolonialna, której towarzyszyły przerażające zbrodnie. Jednak jej cel stanowiło wzmocnienie Rosji, a zbrodnie wojenne były efektem ubocznym.
autor tekstu: prof. Nikołaj Karpicki
Kiedy Władimir Putin rozpoczął drugą wojnę czeczeńską w 1999 r., zbrodnie wojenne stały się celem samym w sobie. Jeśli całkowite zbombardowanie miast można jeszcze tłumaczyć jako efekt uboczny (armia rosyjska nie była w stanie walczyć inaczej), to zbombardowanie kolumny uchodźców, którym nie pozwolono opuścić strefy wojny na terytorium Rosji, nie jest już możliwe do wytłumaczenia. Ta zbrodnia ma już motywację irracjonalną, a raczej, jak wówczas podejrzewałem, nekrofilską.
Wojny kolonialne współczesnej Rosji
Nastroje społeczeństwa rosyjskiego również zaczęły się w tym czasie zmieniać. Podczas gdy nie popierało ono pierwszej wojny czeczeńskiej, to po atakach terrorystycznych, w których wysadzono w powietrze cztery budynki mieszkalne w Rosji jesienią 1999 r., Rosjanie generalnie poparli drugą wojnę czeczeńską i jej głównego inicjatora, Władimira Putina. Poparcia tego nie mógł zachwiać fakt, że FSB została złapana na gorącym uczynku podczas próby wysadzenia piątego domu w Riazaniu, o czym otwarcie informowały nawet rosyjskie media. Putin i tak na fali “walki z terroryzmem” został prezydentem.
W konsekwencji tego w każdej kolejnej sytuacji kryzysowej, zawsze wybierał opcję, która prowadziła do maksymalnej liczby ofiar. Na przykład, kiedy terroryści zajęli teatr, zostali zagazowani razem z zakładnikami; kiedy dwa samoloty pasażerskie zostały porwane, zestrzelono je razem z pasażerami; kiedy dzieci zostały wzięte jako zakładnicy w Biesłanie, szkoła została ostrzelana razem z dziećmi przy użyciu artylerii. Oznacza to, że śmierć zaczęła być rozumiana jako uniwersalny sposób rozwiązywania wszystkich problemów, a to właśnie prowadzi do postawy nekrofilskiej, wyjaśniającej irracjonalną brutalność, z jaką Rosja prowadzi obecnie wojnę przeciwko Ukrainie.
W 2014 r. protesty w Kijowie doprowadziły do przedterminowych demokratycznych wyborów nowego ukraińskiego prezydenta. Rosyjski rząd uznał to za zamach stanu i wykorzystał jako pretekst do zajęcia Krymu i militarnej inwazji na wschodnią Ukrainę. W ten sposób w lutym 2014 roku rozpoczęła się pierwsza wojna rosyjsko-ukraińska, która trwała do 24 lutego 2022 roku.
Pomimo straszliwych zbrodni wojennych, czasami irracjonalnych, miała ona całkiem racjonalny imperialny cel – podporządkowanie Kijowa. Miała zatem klasyczny kolonialny charakter, a po drodze Putin osiągnął duży sukces – zmuszając stronę ukraińską do podpisania porozumień mińskich, które przewidywały przeprowadzenie wyborów pod rosyjską obecnością wojskową i legalizację terrorystycznych struktur marionetkowych reżimów w ramach prawnych Ukrainy.
Po wdrożeniu tego «planu pokojowego» kontrolowani przez Rosję bojownicy mieliby oficjalny status w Ukrainie i mogliby terroryzować ludność na całym jej terytorium, a za ich pośrednictwem Putin byłby w stanie kontrolować Ukrainę od wewnątrz. Na szczęście umowy te nie zostały ratyfikowane przez ukraiński parlament, ale na arenie międzynarodowej stały się uzasadnieniem dla odmowy pomocy wojskowej. Zachodni politycy nie rozumieli, dlaczego Ukraina powinna być zaopatrywana w broń, skoro podpisała już porozumienia pokojowe.
Gdyby Władimir Putin miał racjonalny imperialistyczny cel i był rzeczywiście zorientowany na sukces, to zwiększałby presję wojskową i polityczną, koncentrując się na drenowaniu Ukrainy. Dlatego przed pełnoskalową inwazją sądziłem, że Putin dokona zamiast niej kolejnej inwazji lokalnej na Donbasie i ogłosi Zachodowi, że chodzi jedynie o wewnętrzny konflikt Ukrainy z samozwańczymi republikami, który można zakończyć jedynie poprzez wdrożenie porozumień mińskich.
W takim przypadku kraje zachodnie powstrzymałyby się od dostarczania broni, zapasy Ukrainy szybko by się wyczerpały, a Ukraina pozostałaby nieuzbrojona. Jednak Putin, z jakiegoś irracjonalnego powodu, wybrał inną drogę.
Nekro-imperialistyczna wojna
24 lutego 2022 r. Putin przystąpił do pełnoskalowej inwazji, rozpoczynając drugą rosyjsko-ukraińską wojnę na wyniszczenie, która nie miała już racjonalnego celu. Pamiętam jej pierwszy dzień. Pamiętam ranek, słyszałem przez okno, jak dźwięki syren wypełniają całą przestrzeń Kijowa, ale i wciąż trzymałem się w upiorne desperacji myśli, że, że wróg zostanie skoncentruje się na bardziej racjonalnych celach, a nie na bezsensownym bombardowaniu ludności cywilnej. Podczas gdy mój umysł chwytał się iluzorycznej nadziei, moje zmysły mówiły mi, że nadeszła już mała apokalipsa, wielu moich bliskich i zwykłych znajomych zostało już skazanych na śmierć i zginie w nadchodzących miesiącach lub latach. Rzeczywistość okazała się straszniejsza niż jakiekolwiek fantazje. Najeźdźcy rozpętali potworny terror wobec ludności cywilnej.
Pierwsze dni inwazji to mgła wojny. Nadzieja, że straty zmuszą wroga do odwrotu, bo skoro działania militarne nie doprowadzą do podboju, to logika imperialisty nakazuje wycofanie się i zgromadzenie sił do nowego ataku lub sięgnięcia po metody polityczne.
Marzec 2022. Ofensywa wroga na Kijów została stłumiona: stało się jasne, że Ukraina się utrzyma. Rosjanie wycofują się z centralnej Ukrainy. No więc znowu nadzieja, że dostrzegą bezsens kontynuowania wojny.
Kwiecień – sierpień 2022. Nadzieja okazała się płonna. Wróg posuwa się naprzód na Donbasie, stosując taktykę ostrzału. Ukraina marnuje amunicję, a zachodnia pomoc wojskowa jest opóźniona. Ukraińska piechota jakimś cudem powstrzymuje natarcie wroga. W najbardziej krytycznym momencie przybywają himars i linia frontu się stabilizuje.
Wrzesień-listopad 2022. Putin ogłasza przyłączenie czterech ukraińskich obwodów do Rosji. Grozi użycia broni nuklearnej. Szantaż się nie udaje. Armia ukraińska wyzwala Kupiańsk, Izium, Liman, Chersoń.
Grudzień 2022 – maj 2023. Nagle dostawy broni zostają wstrzymane, a wróg ponownie posuwa się naprzód, zdobywa Bachmut, uderza w infrastrukturę energetyczną. Po długiej przerwie zachodnie dostawy broni zostają wznowione, a wraz z nimi pojawia się nadzieja.
Czerwiec-wrzesień 2023. Ukraińska ofensywa powoli przeżuwa rosyjską obronę. To ostatnia szansa na uniknięcie niekończącej się wojny. Kraje zachodnie nie spełniły wszystkich obietnic dotyczących dostaw broni. Rosyjski reżim ucierpiał w wyniku rebelii. Rosyjska armia przeprowadza kontrataki i zatyka wyłomy w obronie.
A co dzieje się teraz? Rosja miała czas na przystosowanie się do niekończącej się wojny na wyniszczenie i nieustannie posuwa się naprzód, ignorując straty, które zatrzymałyby każdą inną armię. Zajmuje Awdijiwkę, zagraża miejscowości Czasiw Jar, rozpoczyna dywersyjną ofensywę w regionie Charkowa. Jednakże głównym kierunkiem uderzenia jest Pokrowsk. Latem, po dłuższej przerwie, wznowiono dostawy pomocy wojskowej, a sytuacja na froncie powoli zaczyna się wyrównywać. Przed nami mglista przyszłość. Sytuacja polityczna na świecie nie napawa optymizmem.
Gdy piszę te słowa, Kijowem wstrząsają eksplozje. Z okna widzę trzy słupy dymu, unoszące się nad dzielnicami mieszkalnymi. Napływają zdjęcia z ataku na dziecięcy szpital onkologiczny. Niestety, tak już teraz będzie. Nie widać końca.
Mutacja rosyjskiej świadomości imperialnej
Archaiczny rosyjski imperializm opierał się na idei gromadzenia ziem, zgodnie z którą życie narodów nabierało znaczenia i wartości tylko wtedy, gdy zostały one włączone do Rosji. Niezależne życie ludzi poza Rosją zostało zdewaluowane, ale nie było jeszcze postrzegane jako zło. Pierwsza mutacja imperialnej świadomości towarzyszyła ustanowieniu bolszewickiej dyktatury. Bolszewicy wierzyli, że zło jest nieodłącznym elementem społecznej natury człowieka, a zatem świat jest skazany na walkę klas. Aby oczyścić świat ze zła, konieczna była światowa rewolucja.
Celem archaicznego imperializmu jest dobrobyt imperium; celem totalitarnego imperializmu stała się sama władza, która na podstawie totalitarnej ideologii jest uzasadniana potrzebą oczyszczenia wrogiego świata ze zła. Dyktaturze Putina towarzyszyła druga mutacja imperialnej świadomości, związana ze strachem przed złożonością świata. Cywilizacja zachodnia przeraża swoim skomplikowaniem i różnorodnością, nowy typ imperialistów wierzy, że jest ona z natury zła, podczas gdy zacofane prymitywne dyktatury są postrzegane jako sojusznicy Rosji w konfrontacji ze złem świata właśnie. W związku z tym w społeczeństwie szerzy się wizja nekrofilska, w której zniszczenie i śmierć są jak najbardziej pożądane, pozwalają bowiem na powrót uprościć otaczający nas świat. Decyzja o kontynuowaniu wojny o zagładę, której nie da się wygrać, została podjęta pod wpływem takiego nekrofilskiego nastroju, który towarzyszył mutacji rosyjskiego totalitarnego imperializmu w nową formę – nekroimperializmu.
Jeśli opinia publiczna i elity polityczne krajów demokratycznych wierzą, że Rosja wyznaczyła sobie jakikolwiek racjonalny cel w tej wojnie, to niebezpiecznie się mylą. Jeśli myślą, że Putin chce czegoś konkretnego, zasobów, pieniędzy, wpływów… Odczytanie racjonalnego celu umożliwiłoby negocjacje z Rosją i znalezienie kompromisu. Jeśli jednak wróg zabija bez żadnego racjonalnego celu, to nie można mu zaoferować niczego, co sprawiłoby, że zabijać przestanie.
Mając nadzieję na negocjacje z Putinem, zachodni przywódcy nie zdawali sobie sprawy, że to oni sami w jego obrazie świata stali się ucieleśnieniem zła, a negocjacje są jedynie sztuczką, która ma pozwolić nadal prowadzić wojnę. Dlatego wojna będzie trwać tak długo, jak długo obecny reżim utrzyma się w Rosji. Możliwe są rzeczywiście tymczasowe okresy rozejmu, ale ta wojna i tak bez wątpienia będzie się rozwijać i obejmować nowe kraje. Tylko Ukraina może powstrzymać atak agresora, chroniąc w ten sposób kraje europejskie.
Rosyjski nekroimperializm tworzy obraz świata, w którym przestają obowiązywać dotychczasowe granice moralne, a wobec wroga dopuszczalna staje się każda zbrodnia. Każdy dobry uczynek jest uważany za zły, jeśli jest popełniany przez wroga, zło jest rozumiane jako dobro, a dobro jako zło. W masowej świadomości nekroimperializm przejawia się poprzez tłumienie empatii, odmawianiu innym prawa do istnienia i traktowaniu śmierci jako sposobu na uczynienie świata prostszym i jaśniejszym.
Inna rzecz, że jeśli niemoralna osoba albo złoczyńca działa samolubnie, w imię zysku, to można z nim zawrzeć kompromis. Tak właśnie zachodni przywódcy myśleli o Putinie, kiedy kupowali od niego ropę i gaz oraz promowali jego wpływy polityczne. Błędnie sądzili, że jeśli bardziej opłaca mu się być cywilizowanym, będzie zachowywał się jak cywilizowany człowiek. Z tego powodu byli nieprzygotowani na wojnę, ponieważ myśleli, że nie jest ona korzystna dla Rosji. A skoro tak to nigdy nie nadejdzie. Jednak rząd rosyjski nie kieruje się własnymi egoistycznymi korzyściami, ale nekrofilskim obrazem świata. Dlatego właśnie Rosja zaatakowała Ukrainę. I zaatakuje kolejny kraj europejski, gdy tylko nadarzy się okazja, mimo że to również nie będzie to korzystne. Również wtedy osiągnięcie z nim porozumienia okaże się niemożliwe. Rosję można powstrzymać tylko siłą. Albo kraje demokratyczne w koalicji z Ukrainą pokonają Rosję i wymuszą dekonstrukcję imperium, albo wojna będzie trwać bez końca.
By jednak imperium zdekonstruować, politycy i opinia publiczna nie tylko w Ukrainie, ale także w innych cywilizowanych krajach, musi zdadzą sobie sprawę i pogodzić się z irracjonalnością przesłanek wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Czytaj więcej w PostPravda.info:
- Atak Ukrainy na stolicę Czeczenii? Kadyrow grozi
- Syria: Dlaczego armia Assada odpuściła?
- Były gruziński ambasador w Moskwie: „Tylko bieda może doprowadzić do rewolucji w Gruzji”
- Gruzja: „Boję się represji” – mówi Gruzinka mieszkająca w Polsce
- Wsparcie dla Ukrainy ma zarówno charakter moralny, jak i geostrategiczny [OPINIA]