Daj śniegu. Rzecz o uchodźczyniach

Ale co my właściwie mamy świętować? Nie ma czego. Że niby wspominać? My właściwie nic już nie pamiętamy, to wszystko się zaciera, to musi się zatrzeć, to trzeba rozmazać i żyć własnym życiem. Żyć razem z Łotyszami, wżyć się w Ventspils, wsiąknąć w to miasteczko, oswoić zimne nawet w czerwcu morze.

  • „Musimy przemówić. Tak żeby za 10 lat nikt nie twierdził, że myśmy same sobie to piekło uwarzyły, że niby straciłyśmy cały świat na własne życzenie, że Ukraina sama sobie winna”.
  • „No więc wszystkie nasze strachy. Opowiemy o tym, że boimy się żyć, boimy się myśleć, boimy się marzyć. Że na walizkach, że z tyłu przerażenie, a z przodu NIC, dawny wiat nie powróci, choćby nawet ostał się dom którejś z nas, choćby tam dalej rosło drzewo, kwiatek, choćby była ławeczka. Nawet jak ławeczka tam nadal stoi, to ludzie na tej ławce już inni. My same już inne”.
  • „Nas jakby nie było nie ma. Bo nasze ciała w Łotwie, w tym akademiku, ale dusze zostały w Odessie, w Chersoniu, w Mariupolu. A potem ciało się budzi, a ty i tak znów oglądasz wiadomości z Ukrainy, rano i wieczór, ciągle te newsy, we dnie newsy, w nocy newsy, newsy, newsy bez końca, newsy i strach, doniesienia na Telegramie i strach, internetowe kanały z twojego miasta, kanał bloku, kanał piwnicy, strach”.
  • „A jak próbowałyśmy wydostać się z miasta to zaczęli strzelać z nieba, jak oni tak mogą w ludzi na dworcu, no przecież chyba nie w nas celują? Chociaż w Kramatorsku przecież zmasakrowali ludzi na peronie, syrena, trwoga, nasze dzieciny zrobiły się białe, znowu coś miażdży duszyczki, wykręca od środka, co za ścisk, do schronu, do piwnicy, a piwnica maleńka, czarna, bez prądu, ludzie-sardynki, piwnica-ciemnica, wrzask, puszka strachu, konserwa, wypełniona dziecięcym wrzaskiem”.

No nie no, pamiętać jednak trzeba… Pisali przecież do nas z Ministerstwa Kultury, że niby mamy czas, ale w końcu znów przyjdzie dwudziesty czwarty, znów będzie luty, kolejna rocznica. Zobaczcie, takie nam tu pismo przysłali.

Podejdźcie bliżej, wy też wchodźcie, no już, wreszcie się nawzajem zobaczymy, bo tak normalnie to tylko ciągle się w tym akademiku mijamy. Dawajcie, kurteczki, tutaj powieście, siadajcie, może koło Swiety? A wiecie, że ona też uciekła z Chersonia? Zupełnie jak wy.

No więc mówiłyśmy, że trzeba coś upamiętnić, przemówić, uwiecznić. Tak żeby za 10, żeby za 20 lat nikt nie mówił, że myśmy same sobie to piekło uwarzyły, że niby straciłyśmy cały świat na własne życzenie, że Ukraina sama sobie winna. Herbatki?

No dobra, będzie więc wyć syrena, od tego zaczniemy.  

A potem wszystkie nasze strachy. To znaczy historie. Tak, życiowe historie, opowiemy o tym, że boimy się żyć, boimy się myśleć, boimy się marzyć. No coś w tym stylu, w ten deseń, że na walizkach, że z tyłu przerażenie, a z przodu NIC, że świat nie powróci, że tamtego nie będzie już nigdy, choćby nawet ostał się dom którejś z nas, choćby tam dalej rosło drzewo, kwiatek, choćby była ławeczka. Nawet jak ławeczka tam nadal stoi, to ludzie na tej ławce już inni. My same już inne.

Inne? Nas nie ma właściwie. Tutaj nas nie ma. Bo nasze ciała niby w Ventspils, w tym akademiku, ale dusze zostały w Odessie, w Chersoniu, w Mariupolu, tam ciągną nasze myśli na jawie, tam wędrują nasze sny. A potem ciało się budzi, a ty i tak znów oglądasz wiadomości z Ukrainy, rano i wieczór, ciągle te newsy, we dnie newsy, w nocy newsy, newsy, newsy bez końca, newsy i strach, doniesienia na Telegramie i strach, internetowe kanały z twojego miasta, kanał bloku, kanał piwnicy, strach.

uchodźczynie
Fot. Jędrzej Morawiecki

Bo my tu jesteśmy jak klony…

My w ogóle nie jesteśmy, przecież mówię, to nie jest prawdziwe, to nie jest prawda, to nie może być prawda, może jeszcze herbatki?

To jest prawda! Venstpils jest prawdziwe, to morze jest prawdziwe, przestańcie, nie wstydźcie się wrzucać zdjęć z plaży na profil, no czego wy się wstydzicie, wstyd wam, że żyjecie? Jakie klony, jakie rozdwojenie, o czym wy? Mariupola już nie ma, nas tam nie ma, domu nie ma, córeczko, nie ma i kropka, zrozum, tam tylko zgliszcza. A córeczka na to, żeby jej pokazać te zgliszcza, plac zabaw, podwórko, pokazać garaż, mamo, jedźmy tam, weźmy choć nasz garaż, przywieźmy go tutaj, chcę garaż, chcę tamte zabawki…

No ale jak tu się nie wstydzić? Ja powiem wam, że czułam straszny wstyd, jak wyjeżdżałam, a potem wstyd, że tu jestem, wstyd, że tu tak bezpiecznie, że nie lecą rakiety, co za wstyd, taki wstyd, ja do tej pory wstyd czuję…

I mnie też wstyd.

I mnie wstyd.

Mnie wstyd także.


Wstydzimy się strasznie, wstyd latem, bo już się zjeżdżają turyści, wstyd zimą, że śnieg, że ten akademik, że miasto w bieli, że w bieli jest plaża i morze, że biały dzień jest dniem a noc czarną nocą, że w nocy cisza, a nie wrzask i grzechot, bo tamta noc w Charkowie bezświetlna, a więc niby też czerń, zaciemnienie, ale potem nad całym miastem zawisła pomarańczowa lampa, światło takie, no mówię, że jak jaka latarnia, tak wtedy pomyślałam, ale to był ogień, wszędzie tylko płomienie i huk. A blok nasz czteropiętrowy dostał takich dreszczy od tych bomb, że aż zaczął chodzić. No więc huk i trzask, syrena, wycie i dreszcze, ja na podłodze, dzieci na podłodze, dzieci wrzeszczą, to nic, to tylko alarm, ale one wrzeszczą dalej, do tej pory wrzeszczą, jak syrenę słyszą, jak fajerwerki słyszą, jak armatnie salwy na dzień miasta.

To prawda, nasze dzieci nadal krzyczą, ale teraz to one wrzeszczą tak raczej do środka, ściśnięte, bo jak TO powraca to wtedy człowieka wykręca i miażdży mu duszę.


Tak, tak, a ciało robi się zupełnie białe. Krew odpływa po prostu.

Aj, to nic, dajcie spokój, to tylko strachy… Chociaż prawdziwy strach to był wtedy, jak na granicy stałyśmy sześć dni pod gołym niebem, nawet mężczyźni płakali jak dzieci, przez ten deszcz, przez śnieg, śnieg z deszczem padał, jak nas cofnęli Rosjanie i znowu filtracja, trzepią, rozbierają, szukają tatuaży, sprawdzają telefon, a my kłamiemy, że marzymy o Rosji, że chcemy w Rosji zostać. Tak bardzo się baliśmy, że wezmą nam dziecko na przesłuchanie, pół roku je szkoliliśmy, co ma mówić, żeby nas nie rzucili do piwnicy, żebyśmy się zdołali wydostać spod okupacji. Trenowaliśmy naszą dziecinę i szykowaliśmy telefony. Ja wykasowałam zdjęcia, przerobiłam profil na Facebooku, wszyscy tak robią. A konto z Instagrama to całkiem usunęłam. Tyle zdjęć, wszystkie zdjęcia orchidei, tak bardzo je kochałam, wszystkie znikły, znajomi ukraińscy też znikli, byle na blokpoście nie znaleziono w książce adresowej nikogo, kto walczy po ukraińskiej stronie, bo Rus… Bo Ros… Bo oni wiedzą, oni mają bazę, oni w tej bazie wszystko sprawdzają.   

A jeszcze gorszy strach był wcześniej. Nie przez te myśliwce nawet, nie jak odcięli prąd, wodę, ale jak znikł internet.

Tak, bez internetu najgorzej. Pamiętam to dobrze, grzeje słoneczko, dzień piękny, a we mnie strach, bośmy poza siecią, bo nic nie wiem, tylko cisza i strach, czemu tak cicho? Może zawieszenie broni? Na pewno, widać się dogadali, wreszcie można wyjść przed blok, rozpalić ognisko, nagotować kaszy gryczanej, dziecko musi przecież coś zjeść, gotuję więc tę krupę i nagle widzę, że leci na nas pocisk, leci bez dźwięku, słońce i cisza, łapię dziecko, byle do bramy, szklany deszcz, pękają szyby, ulewa odłamków, więcej już na ognisku nie gotowałam.

Kończy się jedzenie, skończyła się woda. Bo tę z kaloryferów sąsiad spuścił, nikt nie wie – po co. No więc w kaloryferach wody nie ma, trzeba by iść do sąsiedniego bloku. Synek nabiera póki co wodę łopatką z kałuży, a my modlimy się o śnieg, Boże, daj śnieg, musimy coś pić przecież. Ale śniegu nie ma. Ognia już nie ma. Internetu nie ma. Musimy się stąd wyrwać, mamy przed domem samochód, bak zatankowany benzyną pod korek, butla nabita gazem. Tyle, że samochód nam właśnie ostrzelali, trzeba będzie jakiś przewód naprawić… Udało się, zrobione, auto odpala. Cóż z tego jednak, skoro wkoło walki? Zaczęli znów strzelać, spłonęły sąsiednie domy, nasz ostał się ostatni, trzeba nam nadal siedzieć w piwnicy, ukraiński wojskowy zakazał wychodzić, choćby nawet wasz blok płonął, to i tak nie wychylajcie się, bo zastrzelimy, tłumaczył, strzelę od razu, bo skąd niby nam wiedzieć, kto wy?

Piętnastego piwnica, szesnastego piwnica, siedemnastego trochę ucichło, odpalamy znów auto, ładujemy się wszyscy, ja, mąż, dziecko i babcia, ledwie ją doniosłam, bo ona jakby wrosła w ziemię, siedziała tylko na ławeczce, wkoło strzaskane drzewa, gruz, <<sąsiedzi mi pomogą, nie jadę nigdzie, sąsiedzi pomogą>>, obok niej leżą trupy, ale ona trupów nie widzi i ciągle tylko <<nigdzie nie idę>>. No to ją doniosłam. Siedzimy w aucie. Ruszamy. Udało się, jedziemy, jest w aucie babcia, jest mąż, dziecko i jeszcze świekra.

Ujechaliśmy z 500 metrów, jak zaczęli walić z powietrza. Strzelają więc, a w aucie akurat  puszcza przewód, auto staje, auto martwe, ostrzał z nieba, biegnij, babcia upadła, babcia niesiona przeze mnie, byle do piwnicy, ale to nie nasz blok, do piwnicy, pierwsza piwnica, druga, trzecia, podziemiami przedostajemy się pod nasz budynek. No i jesteśmy w punkcie wyjścia. Jedzenia zostało na trzy dni.


Boże, daj nam śnieg! Śniegu!

A u nas z kolei to woda była, tyle że pięć razy droższa niż mleko. I jak się na przykład kąpałyśmy a zaczynał się ostrzał, tośmy się tylko modliły, żeby się zdążyć przed śmiercią ubrać. Ot taka modlitwa. A internet też u nas bywał, tyle z tym internetem to strach, bo jak cię Rus… Ros. Jak cię oni dorwą na ulicy to każą odblokować telefon, zaczynają przeglądać zdjęcia, kontakty, wpisy… No więc nauczyłyśmy się wszystkie w okupacji dwóch rzeczy. Po pierwsze: nie wychodzić po trzynastej z domu, bo po trzynastej oni zaczynają chlać. Po drugie: nigdy nie brać z sobą smartfona. Wszystkieśmy więc sobie sprawiły telefony na guziki. Tylko syn mój zostawił sobie niestety ajfona. No i go dorwali. Znaleźli foty z demonstracji, wrzucili do piwnicy, worek na głowę, dziewięć dni torturowali.

A po nas to jak kierowca przyjechał, żeby nas ewakuować, to rzucił się od razu pod łóżko, bo samoloty akurat leciały. Leżał tak pod tapczanem i ciągle się trząsł i płakał, nic z tego nie rozumiałyśmy, bo myśmy jeszcze wtedy tych dreszczy nie znały.

A my jak się próbowałyśmy wydostać z miasta to ewakuacyjny pociąg ciągle przenosili, tłum na peronie, aż czarno, odjazd o dziewiątej, nie, o piętnastej, znowu nie, a tu zaczynają z nieba strzelać, jak oni tak mogą w ludzi na dworcu, syrena, no przecież chyba nie w nas celują? Jak nie jak tak, w Kramatorsku przecież zmasakrowali ludzi na peronie, syrena, trwoga, dzieciny znów zrobiły się białe, znowu coś miażdży duszyczki, wykręca od środka, co za ścisk, do schronu, do piwnicy, a piwnica maleńka, czarna, bez prądu, ludzie-sardynki, piwnica-ciemnica, wrzask, puszka strachu, konserwa, wypełniona dziecięcym wrzaskiem.

UA FUTURE

Jak tak można. Jak mogli. Jak Ros… Rus… Jak oni…

Orki, mówię, to orki. Zetki. Potwory. Ja nie mogę patrzeć na literę Zet teraz, a w Ventspils alfabet łaciński i widzę te „zetki” na każdym kroku, na szyldach, rejestracjach… Nie mogę tej litery ścierpieć.

Ja też.

Ja też.

Ja na Dzień Kobiet nie chcę żadnych kwiatów. Niech mi dadzą jednego martwego orka.  

Mnie też.

Mnie też.

I mnie.

uchodźczynie
Fot. Jędrzej Morawiecki

Wiecie, ja byłam zupełnie inna. Byłam dobra. Wszystkie byłyśmy dobre. Ale tamtej mnie już nie ma.

Mnie też

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też.

Mnie też.

Jak dobrze, że jest tutaj morze. I ta zimna plaża. Bo plażą można iść bez końca.


Chcecie jeszcze herbatki? Zagadałyśmy się troszkę, a przecież o tym lepiej nie mówić.

Tekst powstał w ramach rezydencji w International Writers’ and Translators’ House i ukaże się w języku łotewskim nakładem IWTH jesienią tego roku. Reportaż jest również fragmentem książki „Szykuj sanie latem”, pisanej w ramach Stypendium Artystycznego Prezydenta Wrocławia, której premiera będzie mieć miejsce w roku 2025.

uchodźczynie
Fot. Jędrzej Morawiecki

Czytaj więcej w PostPravda.Info:
Dugin wychwala Trumpa i straszy trockistami oraz Antychrystem czyli filmowe podsumowanie tygodnia w rosyjskiej propagandzie (17-22.6.24)
Wybory do PE oczami rosyjskiej propagandy
Kim Dzong Un i Putin – przyjaciele na zabój


W tym tygodniu

SimRus – Symulator Ruskiego Miru

SimRus - Symulator Ruskiego Miru, czyli jak wygląda życie w Rosji. Tekst stworzony na podstawie prawdziwych historii.

SPROSTOWANIE RED. NACZELNEGO POSTPRAVDA.INFO DOT. KARABINKÓW GROT

19 września 2024 roku w PostPravda.Info ukazał się materiał...

Musk kupił Twittera z pomocą funduszu 8VC, który zatrudnia synów rosyjskich oligarchów

Sąd w Kalifornii nakazał firmie X ujawnić dane swoich inwestorów. Wśród nich znalazł się fundusz 8VC, który obecnie zatrudnia synów rosyjskich oligarchów.

Ukraińscy żołnierze szukają zemsty na siłach Putina w Kursku

Ukraińcy szukają zemsty na swój sposób i chcą napierać na terytorium wroga - relacjonuje z Ukrainy Askold Krushelnycky.

Partia Umarłych przeciwko putinowskiej Rosji

Partia Umarłych rozpoczęła swą działalność jako projekt artystyczny i polityczny w 2017 roku w Petersburgu i stała się znana ze swoich akcji, występów i innych wydarzeń w Rosji. Władze Kremla uznały ją za zagrożenie i zaczęły prześladować jej członków. Wielu działaczy partii zostało zmuszonych do emigracji i obecnie organizują podobne akcje na całym świecie.

Czy Wołyń jest wyłącznie sprawą historyków? Odpowiedzialność jest bezwarunkowa

Wołyń nadal dzieli nasze dwa narody, mimo że Ukraina i Polska są obecnie naturalnymi sojusznikami. Czy jest szansa na zamknięcie tego tematu raz na zawsze dla obu narodów? Analiza dr Yulii Fil z Ukraińskiej Akademii Nauk.

Tajna wojna Rosji przeciwko Europie [RAPORT]

W ciągu ostatnich trzech lat Rosjanie zaczęli uciekać się do coraz śmielszych działań dywersyjnych i dezinformacyjnych wobec europejskich sojuszników Ukrainy. To dopiero początek.

Szpiegowali znanych wolontariuszy w Ukrainie. Szajka szpiegów rozbita

Siatka rosyjskich szpiegów rozbita w Ukrainie. Współpracujący z FSB ludzie mieli za zadanie obserwować i raportować o ruchach znanych międzynarodowych wolontariuszy i pracowników organizacji pomocowych.

Rosja przygotowuje się do wojny z NATO. To atuty Kremla i Zachodu [ANALIZA]

Przyszła wojna z NATO to projekt już oficjalnie zaakceptowany przez rosyjski rząd. Poziom wydatków na armię wynosi prawie jedną trzecią budżetu federalnego. Takie wydatki sugerują, że kraj rzeczywiście mobilizuje się do długiej wojny.

Boże Narodzenie na froncie. Sasza pojechał do domu i wszyscy mu zazdroszczą [PAMIĘTNIK WOJENNY]

Boże Narodzenie w Ukrainie to stan podwyższonej gotowości. Prezentów na święta swoim dzieciom nie da Janusz, Mariczka, Rybak i wielu innych - pisze Karolina Kuzema.

Rosyjscy hakerzy zaatakowali ukraińskie dane w Polsce [PEŁNA LISTA ZAATAKOWANYCH INSTYTUCJI]

Rosyjscy hakerzy przeprowadzili największy we współczesnej historii wojny w Ukrainie cyber atak m.in. na serwery ukraińskiego Ministerstwa Sprawiedliwości.

Kreml indoktrynuje dzieci w szkołach. Takie ma plany na edukację w 2025 roku

Kreml ustanowił 2025 rok „Rokiem Obrońcy Ojczyzny” i w związku z tym rozszerza sieć programów edukacyjnych wojskowo-patriotycznych dla młodzieży

Powiązate tematy