Czy ludobójcza wojna Putina z Ukrainą zakończy się w 2025 roku? Jeśli wierzyć prognozom trzech wybitnych ekonomistów — Rosjanina, Szweda i Amerykanina — odpowiedź brzmi, że prawdopodobnie tak. Władimir Miłow, Anders Aslund i Jeffrey Sonnenfeld zgadzają się, że wojna Rosji jest ekonomicznie, a zatem i militarnie nie do utrzymania. Według nich rok 2025 będzie decydujący dla reżimu Putina.
Gospodarka Rosji upada
Podczas gdy rosyjska gospodarka się załamuje, w kraju rośnie zubożenie i niezadowolenie społeczne. Pieniądze wysychają, a Putinowi w końcu zabraknie zasobów na paliwo dla swojej wojennej machiny. Samolubny dyktator Rosji ma skłonność do absurdalnych przechwałek i pewnie nie zgodzi się z ich analizą, ale jego puste kieszenie wskażą na inny wniosek.
Sednem sprawy jest to, że kraj może być wielką potęgą lub prowadzić ogromną wojnę tylko wtedy, gdy ma niezbędne do tego ekonomiczne środki. Żołnierze, zaopatrzenie i uzbrojenie kosztują ogromne pieniądze. Imperializm wymaga jeszcze więcej, ponieważ wiąże się ze zwiększonym wydatkiem zasobów. Ekonomiczni krasnoludowie nie mogą być gigantami militarnymi, a zbankrutowani, ekonomiczni krasnoludowie tym bardziej nie mogą prowadzić wojen.
Gdyby Putin nie uważał się za historycznie wyjątkowego, spojrzałby w przeszłość i zauważył, że wkroczył na drogę do porażki — co jest złe — i do upadku swojego reżimu, a być może i państwa.
Austro-Węgry i Imperium Osmańskie nie miały zasobów ekonomicznych, aby zmodernizować swoje armie. Nie tylko przegrały I wojnę światową, ale w trakcie tego procesu się rozpadły. Nie będąc gospodarczym gigantem, imperialna Rosja znalazła się po zwycięskiej stronie, ale i tak się rozpadła. Cesarz Wilhelm II i Adolf Hitler posiadali w rękach potężne gospodarki i myśleli, że stać ich na rozpoczęcie megawojny. Ale kiedy wciągnęli USA w swoje konflikty, tym samym przechylili równowagę zasobów na swoją niekorzyść.
USA i Chiny mają najsilniejsze systemy gospodarcze na świecie i — co nie jest zaskakujące — są supermocarstwami. Nic dziwnego, że Ameryka zachowała ten status nawet po poniesieniu porażek w Wietnamie i Afganistanie oraz połowicznej porażki w Iraku. Z kolei Putin i jego towarzysze nie mogą sobie pozwolić na przegraną. Wiedzą, że przegrana w Ukrainie prawdopodobnie oznacza utratę pieniędzy, siebie i państwa.
Ekonomiczna nieodpowiedzialność zawsze jest rozliczana
Związek Radziecki pod przywództwem Leonida Breżniewa powinien czegoś nauczyć Putina. Podupadła gospodarka radziecka nie była w stanie utrzymać wydatków wojskowych Breżniewa, awantur w polityce zagranicznej i represji w Afryce, na Bliskim Wschodzie, w Europie Wschodniej i Afganistanie. Konkurowanie z dużo bogatszymi Stanami Zjednoczonymi zadłużyło Sowietów, obniżyło ich status gospodarczy, zdemoralizowało Rosjan, rozgniewało nie-Rosjan i skłoniło Michaiła Gorbaczowa do przyjęcia reform, które ostatecznie zabiły ZSRR.
Obecny udział Rosji w nominalnym globalnym PKB wynosi stosunkowo niewielkie 2 biliony dolarów, w porównaniu do 29 bilionów dolarów Ameryki, 19 bilionów dolarów Chin i 5 bilionów dolarów Niemiec. W rzeczywistości udział Rosji jest praktycznie taki sam jak Kanady i Meksyku, które nie przejawiały imperialistycznych aspiracji.
Te liczby nie powstrzymały Putina przed podjęciem walki z całym NATO (którego łączny udział w globalnym PKB wynosi około 30 razy więcej niż udział Rosji), wydaniem ogromnych sum na wojnę w Ukrainie, skłonieniem prawie miliona młodych rosyjskich profesjonalistów i fachowców do ucieczki za granicę, zabiciem lub okaleczeniem ponad 600 000 ich towarzyszy w kraju, zaniedbaniem sektorów konsumenckich, wywołaniem inflacji przekraczającej 20 procent, przekształceniem Rosji w chińską kolonię i zestawieniem jej z takimi gospodarczymi beznadziejnymi przypadkami jak Korea Północna, Iran i Wenezuela. Nieodpowiedzialność ekonomiczna o tak imponującej skali nigdy nie pozostaje bezkarna.
Nadchodzi kryzys gospodarczy w Rosji
Nadchodzący rok prawdopodobnie będzie czasem, kiedy wiadomo co uderzy w Putina. Jeśli gospodarka Rosji upadnie, to samo stanie się z wojskiem i wojną. Nawet jeśli machina wojenna tylko zwolni, a Ukraińcy odzyskają inicjatywę, konsekwencje dla Putina będą druzgocące.
Pozbawiony pieniędzy Putin będzie miał tylko dwa wyjścia. Jedno to przedstawienie swojej sprawy szerszemu społeczeństwu i zrobienie ustępstwa w zamian za zasoby — nie do pomyślenia dla megalomana takiego jak on. Drugie to popchnąć swoją armię poza punkt wyczerpania w nadziei na jakiś cud. To tylko opóźni jego porażkę i potencjalne konsekwencje zamachu stanu dokonanego przez jego byłych sojuszników.
Nadchodzący kryzys gospodarczy Rosji posiada trzy konsekwencje. Po pierwsze, jeśli Ukraina wytrzyma i otrzyma potrzebne jej wsparcie, wygra, choćby dlatego, że Rosja przegra. Po drugie, czas na negocjacje z Putinem będzie w 2025 roku, kiedy jego wojsko i gospodarka utkną w martwym punkcie — nie teraz, kiedy wciąż jest w trybie bicia się w pierś. Po trzecie, Putin może wkrótce stać się podobny do Ludwika XVI we Francji, który stanął w obliczu podobnego problemu w 1789 r., kiedy kryzys finansowy zmusił go do zwołania Stanów Generalnych.
I wszyscy wiemy, co wydarzyło się później.
Fot. pixabay.com
Tekst open source był pierwotnie opublikowany w The Hill.
O autorze: Profesor Aleksander J. Motyl
Prof. Alexander Motyl jest profesorem nauk politycznych w Rutgers-Newark. Specjalistą od Ukrainy, Rosji i ZSRR, a także w zakresie teorii nacjonalizmu, rewolucji i imperiów. Jest autorem 10 książek popularnonaukowych oraz kilkudziesięciu artykułów w czasopismach akademickich i politycznych, na łamach gazet i czasopism. Prowadzi cotygodniowy blog „Orange Blues Ukrainy”.