Rosyjska opozycja w Stanach Zjednoczonych zwiera szyki po wygranej Donalda Trumpa w wyścigu o fotel prezydencki. W Waszyngtonie w pobliżu Kapitolu otwarto Dom Wolnych Rosjan. Niedługo część przeciwników Putina ma przyjechać także do Warszawy. Jak to często bywa z tego typu ruchami w Rosji, także i wewnątrz niejednolitej opozycji, trwają walki o władzę. Jak i czy uda im się dogadać między sobą, a do tego z nową administracją USA? Bez wątpienia będą szukali wsparcia wuja Sama, by obalić reżim na Kremlu.
Rosyjska opozycja podzielona… jak zawsze
Do konfliktu pomiędzy liderami antyputinowskiej opozycji doszło niedawno podczas zamkniętego spotkania tzw. Kongresu Deputowanych Ludowych w Warszawie. Do tego stopnia, że jeden z nich został pobity przez drugiego. Zaatakowanym był ojciec byłego deputowanego do rosyjskiej Dumy Ilii Ponomariowa – Wladimir Ponomariow.
To, co wydarzyło się w Polsce znamy tylko z relacji syna, czyli Ilii Ponomariowa. Jak powiedział PostPravdzie, w Polsce doszło do próby przejęcia Kongresu Deputowanych Ludowych, którego pomysłodawcą jest właśnie Ilia Ponomariow. Według niego ta próba zorganizowana była przez rosyjskiego oligarchę Leonida Niewzlina, także opozycjonistę Putina, który w 2022 roku uciekł do Izraela i tam prowadzi interesy. – Akcja zakończyła się niepowodzeniem – relacjonuje Ponomariow.
– Newzlin od jakiegoś czasu stara się skompromitować jak najwięcej ruchów opozycyjnych, prawdopodobnie licząc na własne korzyści płynące z tego chaosu. Ostatnia próba również nie przyniosła sukcesu, ponieważ frekwencja na spotkaniu była bardzo niska. Uważam, że po oficjalnym spotkaniu Kongresu Deputowanych Ludowych, które odbędzie się niebawem w Warszawie, po prostu pójdziemy dalej. Zawsze jest to przykre, gdy rosyjska opozycja próbuje działać a wychodzi z tego skandal, jak miało to miejsce w tym przypadku. Niestety, taka jest rzeczywistość rosyjskiego życia politycznego w opozycji. Zawsze tak było. Staramy się to naprawiać, ale jak widać, przed nami jeszcze długa droga – mówi w rozmowie z PostPravda Ilia Ponomariow.
Wraz z innymi członkami rosyjskiej opozycji współtworzy on w Waszyngtonie tzw. Dom Wolnych Rosjan (ang. The Free Peoples of Russia House). Instytucja dopiero co powstała, a jej pierwsze spotkanie odbyło się 5 listopada 2024 roku. Rosyjska opozycja śledziła wspólnie wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych.
Rosyjska opozycja tworzy The Free Peoples of Russia House
Wśród członków założycieli i ścisłego kierownictwa Domu Wolnych Rosjan w Waszyngtonie są m.in. były deputowany rosyjskiej Dumy Arkadij Jankowski, były dziennikarz Radia Liberty Alexei Sobchenko i były szef opozycyjnej, rosyjskiej telewizji NTV Alexander Gerasimov, a także wspomniany już polityk, przedstawiający się jako jeden z liderów walczących w Ukrainie rosyjskich jednostek militarnych – Ilja Ponomariow.
Arkadij Jankowski to były członek Dumy Państwowej, reprezentujący Nowosybirsk z ramienia Partii Liberalnej. Jankowski pełni funkcję ambasadora Kongresu Deputowanych Ludowych w Stanach Zjednoczonych, a także ambasadora tzw. Wolnej Republiki Rosji. Dyrektorem domu jest Aleksiej Sobczenko, który przez wiele lat pracował w Departamencie Stanu USA, a wcześniej w Radiu Wolna Europa. Sobczenko jest uważany za rosyjskiego intelektualistę. To on bezpośrednio odpowiada za funkcjonowanie Domu Wolnych Rosjan w Waszyngtonie.
Kolejną kluczową postacią dla tej nowej instytucji jest Aleksander Gierasimow, jeden z założycieli i przez pewien czas redaktor naczelny NTV, niezależnej rosyjskiej stacji telewizyjnej. NTV było jednym z pierwszych mediów w Rosji, które stało się celem ataków Putina po objęciu przez niego władzy. – To oznaczało początek ofensywy prezydenta Rosji przeciwko wolnym mediom i było ważnym krokiem w kierunku rozmontowywania demokracji w Rosji – tłumaczy Ponomariow.
– Nasz dom ma skupiać przedstawicieli rosyjskiej opozycji politycznej oraz różnych ruchów narodowowyzwoleńczych, reprezentujących narody i społeczności zamieszkujące współczesną Federację Rosyjską. Dom znajduje się na Capitol Hill, czyli dosłownie około 300 metrów od Kongresu Stanów Zjednoczonych, co czyni go najbliższym biurem międzynarodowej instytucji w pobliżu tej kolebki demokracji – mówi nasz rozmówca.
Jak dowiadujemy się od niego, głównym celem Domu Wolnych Rosjan jest stworzenie centralnego punktu, mającego służyć komunikacji między rosyjską opozycją a amerykańskimi elitami politycznymi, w tym członkami Kongresu oraz przedstawicielami administracji prezydenta USA.
Prezydent Donald Trump, Ukraina i rosyjska opozycja
– Wiele osób twierdzi, że nowa administracja USA może stanowić poważny problem dla Ukrainy, a niektórzy nawet sugerują, że przyszli urzędnicy działają w interesie Putina. Nie zgadzam się z tym. Uważam, że prezydent Donald Trump działa przede wszystkim dla Ameryki i dla siebie, ale z pewnością nie dla Putina – komentuje wybory w USA Ilia Ponomariow.
– Wierzę, że USA pod jego przewodnictwem będą aktywnie będą szukać rozwiązania dla wojny w Ukrainie, ale jak to często bywa z Amerykanami, być może będą dążyć do krótkoterminowego rozwiązania — możliwe, że prowizorycznego lub tymczasowego — ale mającego na celu przede wszystkim zatrzymanie działań wojennych. Czy może to być niebezpieczne dla Ukraińców? Być może. To w dużej mierze będzie zależało od tego, jak ukraińskie przywództwo polityczne poradzi sobie z tą sytuacją. Kluczowe będzie więc skuteczne komunikowanie się i pokazanie nowej administracji, że to nie Ukraińcy są stroną dążącą do wojny, lecz to, że realnym agresorem jest i była Moskwa. Fakt faktem nie jest to szczególnie trudne do udowodnienia, ale nadal będzie wymagało jakiegoś wysiłku – uważa Ponomariow.
Jego zdaniem Donald Trump ma taki typ osobowości, który wierzy, że na świecie może być tylko jeden „silny człowiek”, i tym kimś jest on sam. Dlatego zdaniem rosyjskiego opozycjonisty istnieje duże prawdopodobieństwo, że Trump ostatecznie wejdzie w konflikt z Putinem.
Jak jednak dodaje, przyszła administracja USA wielokrotnie podkreślała w trakcie kampanii wyborczej, że ich priorytetem będzie m.in. gospodarcza rywalizacja z Chinami. – Rzeczywistość jest taka, że Chiny są już największym beneficjentem wojny między Rosją a Ukrainą i będą czerpać z niej jeszcze większe korzyści. Jeśli Putin wygra, NATO zostanie osłabione, a jeśli z kolei Rosja zostanie osłabiona, to Chiny uzyskają lepszy dostęp do zasobów naturalnych np. Syberii – a to zdaniem Ponomariowa może szkodzić interesom Stanów Zjednoczonych.
Jakie jest więc wyjście? Jak mówi Ponomariow, jedynym scenariuszem, w którym Chiny coś faktycznie tracą, jest zmiana reżimu w Rosji i objęcie władzy przez rząd, który zbliży kraj do Zachodu, zamiast pozostawać satelitą Chin, jak to ma miejsce obecnie pod rządami Putina.
– Wierzę, że nowa administracja w Waszyngtonie szybko dojdzie do tego wniosku, bo wielokrotnie podkreślali, że rozdzielenie Rosji od Chin jest jednym z ich priorytetów. Jestem więc ostrożnym optymistą, jeśli chodzi o przyszłość. Zdaję sobie sprawę, że będzie to wymagało wiele pracy, zręcznej dyplomacji i jasnej komunikacji. To powody, dla których otworzyliśmy Dom Wolnych Rosjan w Waszyngtonie. Właśnie po to, aby stworzyć platformę do takich działań – wyjaśnia Ponomariow.
Niebawem zjazd rosyjskiej opozycji, członków tzw. Kongresu Deputowanych Ludowych, ma odbyć się w także Warszawie, między 24 a 26 listopada 2024 roku.