Czy tożsamość narodowa może być fałszywa? Pytanie może wydawać się absurdalne. Jeśli jednak ludzie uznają się za jeden naród to tak właśnie jest i nikt nie ma prawa oceniać, czy to dobrze, czy może źle. Ale co, jeśli tożsamość narodowa opiera się na zaprzeczaniu innym tożsamościom. Co więcej, jeśli to zaprzeczenie stało się powodem masowego poparcia dla wojny przeciwko innemu narodowi? Gdyby wojna przeciwko Ukrainie była wspierana tylko przez moralnie zdegradowanych, słabo wykształconych ludzi, można by to było wytłumaczyć propagandą i manipulacją. Ale wojnę popierają dobrzy chrześcijanie, intelektualiści i naukowcy. Co więcej, bardziej ufają Putinowi niż swoim krewnym, kolegom czy współwyznawcom, którzy mieszkają w Ukrainie.
Rosjanie nie ufają nawet swoim bliskim w Ukrainie
Wiosną 2022 roku w mediach internetowych opublikowano wiele historii o tym, jak Rosjanie nie chcieli uwierzyć, gdy ich krewni w Ukrainie mówili, że są bombardowani. Na przykład córka z Charkowa dzwoni do swojej matki w Rosji, aby powiedzieć jej, że uderzają w dzielnice mieszkalne, eksplozje są bardzo blisko, a w odpowiedzi słyszy: „Nie zmyślaj!”, „Nikt cię nie bombarduje!”, „Wkrótce nasi przyjdą i was wyzwolą, nikt nawet nie tknie cię palcem!”. Teraz nie ma już takich historii, ponieważ Ukraińcy przestali próbować przekonywać Rosjan. Mogę to potwierdzić z własnego doświadczenia.
W 2011 roku byłem jednym z organizatorów dialogu międzyreligijnego w syberyjskim mieście Tomsk. Przedstawiciele różnych religii dzielili się swoimi duchowymi doświadczeniami, starali się zrozumieć stanowiska innych i znaleźć wspólną etyczną podstawę do przezwyciężenia ksenofobii. W 2015 roku pojechałem do Donbasu, zebrałem świadectwa o życiu chrześcijan w warunkach wojny i chciałem opowiedzieć o nich moim rodakom, ale uczestnicy dialogu międzyreligijnego powiedzieli, że są „poza polityką” i nie chcieli mnie słuchać.
Po pełnoskalowej inwazji w 2022 roku nie można już było ukrywać swojego stanowiska pod płaszczykiem apolityczności. Byli tacy, którzy wspierali Ukrainę, ale zostali zmuszeni do opuszczenia Rosji lub udania się na wewnętrzne wygnanie. Tak więc w dialogu międzyreligijnym pozostali tylko ci, którzy uważają, że w Ukrainie są naziści i właśnie dlatego Putin powinien ją zdenazyfikować. Zasugerowałem, aby porozmawiali ze swoimi współwyznawcami w Ukrainie i dowiedzieli się od naocznych świadków jak jest naprawdę. Moja propozycja została stanowczo odrzucona. To było dziwne.
Załóżmy, że osoba jest całkowitym zombie przez słuchanie propagandy, ale nadal pozostaje świadkiem codziennego życia w swoim kraju. Na przykład, jeśli spotkam mieszkańca Korei Północnej, to nie będę słuchał jego komunistycznej propagandy, ale spróbuję dowiedzieć się od niego jako świadka czegokolwiek o codziennym życiu w jego kraju. Jeśli rosyjscy chrześcijanie, wajsznawowie i muzułmanie uważają, że wszyscy ich współwyznawcy w Ukrainie są zombie przez nazistowską propagandę, to dlaczego przynajmniej nie zapytają, jak ten nazizm przejawia się w życiu codziennym? Przygnębiający jest całkowity brak takiego zainteresowania i niezachwiana pewność, że wiedzą jak wygląda życie w Ukrainie od samych Ukraińców.
Wynika z tego, że wierzą w kremlowską propagandę, ponieważ sami chcą w nią wierzyć, tak więc boją się komunikować z tymi, którzy mogą kwestionować ich przekonania. Inaczej mówiąć chcą, aby ich obraz świata oparty na imperialnej tożsamości został potwierdzony faktami. Właśnie dlatego specjalnie szukają fałszywych informacji o Ukrainie. Oznacza to, że ich rosyjska tożsamość imperialna przeważa nad ich tożsamością religijną. I ta imperialna tożsamość jest zbudowana na zaprzeczeniu tożsamości ukraińskiej.
Takie zjawisko można zaobserwować w środowisku naukowym i akademickim, gdzie erudycja i krytyczny stosunek do informacji wydają się być kultywowane, więc nie można tego już tłumaczyć skutecznością propagandy. Ile osób w tym środowisku popiera Ukrainę? Po inwazji na dużą skalę skontaktowało się ze mną kilku moich kolegów z Rosji z moralnym wsparciem. Wśród nich był jeden naukowiec światowej sławy, który za moim pośrednictwem dotarł do ukraińskich kolegów, aby przeprosić za kraj. Ale jest to odosobniony przypadek, większość albo milczy, albo wspiera zbrodniczą wojnę. Zapytałem Anatolija Achutina, znanego rosyjskiego filozofa, który wyemigrował do Ukrainy, czy jego koledzy z Rosji zwrócili się do niego z przeprosinami i moralnym wsparciem dla ukraińskich kolegów. Odpowiedział, że oczywiście ma przyjaciół w Rosji, którzy wspierają Ukrainę, ale nikt z filozofów i intelektualistów nie zwrócił się do niego. Wręcz przeciwnie – wielu z nich przestało się z nim komunikować.
W odpowiedzi na moje pytanie, czy naprawdę chodzi o rosyjską tożsamość, Anatolij Achutin odpowiedział: „Myślę, że nie chodzi tylko o »rosyjską tożsamość«, ale o fakt, że ta »tożsamość« jest imperialna. Nie chodzi o imperializm polityczny (tego też jest dużo), ani nawet o imperializm ideologiczny (Moskwa jest trzecim Rzymem itp.), ale o coś znacznie głębszego – na jakimś irracjonalnym, podświadomym poziomie….. Zauważmy, że słowo »russkyj« jest przymiotnikiem, a jaka »istota« się za nim kryje – nie jest jasne: wszystko, co nam się podoba. Ten imperializm jest karmiony mesjanistyczną ideą (skradzioną z Bizancjum), samoświadomością »ludu niosącego Boga« (skradzioną Żydom), poleganiem na wielkiej historii, która została skradziona (a właściwie, niestety, podarowana) właśnie Ukrainie, tym bardziej nienawistnej z tego powodu. Tak więc zaprzeczenie niezależnej ukraińskiej tożsamości wyrasta również ze strachu przed zawiśnięciem w historycznej pustce jako jakieś bękarty Hordy, przed nagłym znalezieniem się bez rzymskiego dziedzictwa, bez sukcesji bizantyjskiego prawosławia, bez własnej historii…. – pustym przymiotnikiem bez rzeczownika”.
Na potwierdzenie myśli Anatolija Ahutina mogę przytoczyć historię, którą opowiedziano mi w Instytucie Orientalistyki Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Przed pełnoskalową wojną odwiedził ich polski badacz Wietnamu z Warszawy, Leszek Sobolewski. W rozmowie z kierownikiem katedry, a obecnie dyrektorem Instytutu Wiktorem Kiktenko, polski naukowiec zapytał, jakie jest jego imię po ojcu, aby grzecznie się do niego zwracać. Ukraiński kolega odpowiedział, że zwrot „Panie Wiktorze” jest całkiem grzeczny i brzmi nawet lepiej, ponieważ jest mniej formalny i bardziej osobisty. Później pan Leszek opowiedział o tym swojemu rosyjskiemu koledze Ilji Usovowi, również badaczowi Wietnamu, który był bardzo oburzony, że w Ukrainie używają zwrotu „pan” i „pani” i zaczął udowadniać, że rzekomo rosyjskojęzyczni ludzie powstali w Donbasie, i nie ma tam rosyjskich wojsk. Pan Leszek był zaskoczony reakcją. Dlaczego rosyjskiego naukowca obchodzi, jak zwracają się do siebie jego ukraińscy koledzy? I dlaczego ma pretensje do Ukraińców, a nie do Polaków, którzy używają tej samej formy grzecznościowej? Należy podkreślić, że była to reakcja naukowca, który ze względu na swoją specjalizację powinien rozumieć zarówno tożsamość narodową, jak i współczesną politykę. Sądzę, że rosyjski naukowiec dostrzegł w formie zwracania się „pan” czy „pani” demonstrację tego, że tożsamość ukraińska jest niezależna od tożsamości rosyjskiej, i to go rozgniewało. Oznacza to, że nie chodzi o propagandę, ale o obraz świata, w którym ukraińska tożsamość jest postrzegana jako wroga antyrosyjska ideologia.
Obraz świata oparty na zaprzeczeniu ukraińskiej tożsamości
Imperializm w Związku Radzieckim był narzucany od szkoły. W szkole mówiono nam, że historia Rosji zaczęła się od Rusi Kijowskiej. Jej rozwój został spowolniony przez Tatarów-Mongołów, a po nich Kijów w jakiś sposób znalazł się za granicami, ale Bogdan Chmielnicki zjednoczył Ukrainę z Rosją, po czym ich historia jest nierozerwalna. Ukraińska edukacja szkolna została uwolniona od tej fałszywej, imperialistycznej interpretacji historii, w związku z czym imperialne nastroje w Ukrainie zniknęły. W rosyjskich szkołach taka narracja jednak nadal wybrzmiewa. Dlatego większość Rosjan przyjmuje pseudonaukowe stanowisko do trójjedynego narodu rosyjskiego (składającego się z Rosjan, Ukraińców i Białorusinów) – spadkobiercy Rusi Kijowskiej, i nie postrzega Ukrainy jako odrębnego kraju z własną kulturą i historią. W rzeczywistości nie było jednego narodu ani w czasach starożytnych, ani teraz, a na terytorium Rusi Kijowskiej żyły różne narody, wśród nich plemiona słowiańskie, które przemieszczały się różnymi falami i w rzeczywistości były również różnymi narodami.
Trójjedyny naród rosyjski to fałszywa koncepcja imperializmu, która zastępuje świadomość historyczną. Patriarcha Cyryl z Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego wykorzystał tę koncepcję, aby uzasadnić swoje roszczenia do kanonicznego terytorium Ukrainy. Jednak Putin poszedł dalej, zapożyczając tę koncepcję od rosyjskich nacjonalistów w bardziej radykalnej interpretacji, według których nie ma w ogóle narodu ukraińskiego, czy języka ukraińskiego, a Ukraina jest tylko peryferiami wielkiej Rosji. Uważają oni, że Zachód zawsze dążył do zniszczenia Rosji i w tym celu narzucił rosyjskiej ludności Ukrainy ideę, że są Ukraińcami, a nie Rosjanami. Ich zdaniem ukraińska tożsamość została wymyślona przez wrogów Rosji – był to austro-węgierski projekt, który stworzył sztuczny język oparty na ukraińskich dialektach wiejskich i zapożyczeniach polskiego słownictwa. Podążając za rosyjskimi nacjonalistami, Putin postrzega ukraińską tożsamość jako wrogą ideologię nazizmu, od której ukraińskie społeczeństwo musi się wyzwolić, czyli przeprowadzić „denazyfikację”. W praktyce oznacza to zniszczenie języka ukraińskiego oraz ukraińskiej świadomości kulturowej i historycznej. Dlatego na okupowanych terytoriach Ukrainy represjom poddawany jest każdy, kto w jakiejkolwiek formie manifestuje ukraińską tożsamość.
Po upadku Związku Radzieckiego w Ukrainie i Rosji zaczęły powstawać nowe narody polityczne. W Ukrainie proces ten przebiegał z coraz większą prędkością, a agresja zewnętrzna tylko go przyspieszyła. Ponieważ ukraińska samoidentyfikacja przejawia się w różnych formach, procesowi temu towarzyszą ostre dyskusje publiczne, aż do wzajemnych oskarżeń, bardzo często niesprawiedliwych, ale wspólna podstawa wzajemnego zrozumienia już się ukształtowała: ukraiński naród polityczny to naród wszystkich tych, którzy biorą odpowiedzialność za ukraińską kulturę i język. Oznacza to, że każdy, niezależnie od przynależności etnicznej lub religijnej kto jest Ukraińcem, uważa się za Ukraińca i bierze odpowiedzialność za Ukrainę. W Rosji proces tworzenia narodu politycznego był utrudniony przez świadomość imperialną. Kiedy służby bezpieczeństwa pod przewodnictwem Putina doszły do władzy, świadomość imperialna zmutowała w nową formę – nekroimperializm. Aby uzasadnić swoje roszczenia wobec Ukrainy, rosyjscy nekroimperialiści deklarują, że ukraińska tożsamość jest ideologią nazistowską, ale aby w ogóle uwierzyć w tak absurdalne twierdzenie, trzeba transformować własną tożsamość w ideologię. To właśnie ta transformacja tożsamości w rosyjskiej masowej świadomości doprowadziła do aborcji rosyjskiego narodu politycznego, a teraz Rosję łączy tylko przemoc i imperialna ideologia, nic więcej. Oznacza to, że zamiast tożsamości narodowej w świadomości Rosjan istnieje pustka pokryta ideologią, co tylko zwiększa strach przed ukraińską tożsamością, zwłaszcza na tle szybkiego formowania się ukraińskiego narodu politycznego. Z tego powodu odrzucają świadectwa nawet swoich bliskich z Ukrainy.
Czy jest jakieś wyjście?
Teraz można udzielić odpowiedzi na pytanie postawione na początku. Tożsamość narodowa może być fałszywa, jeśli identyfikacja jest ideologiczna z reżimem politycznym lub władzą i zaprzecza tożsamości innego narodu. Ta fałszywa tożsamość skazuje na niekończące się wojny – koniec jednej wojny oznacza przygotowanie do nowej. Dopóki Rosjanie nie porzucą tej fałszywej tożsamości, nie będą w stanie zaufać swoim bliskim w Ukrainie i nadal będą wspierać wojnę. W związku z tym pokonanie Rosji nie wystarczy; konieczne jest wspieranie tworzenia nowych tożsamości wśród narodów Rosji, które nie są związane z imperializmem.
fot. pixabay.com