Nie wiadomo, w jaki sposób Donald Trump spełni swoją obietnicę powstrzymania wojny Rosji przeciwko Ukrainie, ale The Wall Street Journal donosi, że doradcy ds. polityki zagranicznej bliscy prezydentowi elektowi przedstawili różne wersje planu powstrzymania wojny. Zgodnie z oczekiwaniami, strategia porażki militarnej i zmiany reżimu w Rosji nie jest brana pod uwagę, co oznacza, że dopóki Trump będzie prezydentem, reżim Putina nie jest zagrożony.
Opcje zakończenia wojny prosto od doradców Donalda Trumpa
Jednym z proponowanych pomysłów jest ustalenie linii demarkacyjnej w jej obecnym położeniu, wzdłuż której Kijów i Moskwa powinny ustanowić strefę zdemilitaryzowaną o długości 1,3 tys. km. Problem jej ochrony ma zostać przekazany Europejczykom, gdyż nie ma planów angażowania wojsk Stanów Zjednoczonych czy sił pokojowych ONZ. Ze swojej strony Ukraina powinna obiecać, że nie wstąpi do NATO przez co najmniej 20 lat. W zamian Stany Zjednoczone będą nadal dostarczać broń do Kijowa, aby powstrzymać ewentualny nowy rosyjski atak.
Wcześniej wiceprezydent Trumpa J.D. Vance wyraził podobny pomysł zamrożenia wojny wzdłuż linii frontu przy jednoczesnym zagwarantowaniu neutralnego statusu Ukrainy. Kluczowi doradcy Trumpa – Keith Kellogg i Fred Fleitz, zasugerowali powiązanie dostaw broni do Ukrainy z jej zgodą na rozmowy pokojowe z Rosją, pozostawiając kwestię zwrotu okupowanych terytoriów do rozwiązania na drodze dyplomatycznej. Trump nie ogłosił jeszcze, który plan ugody preferuje, ale jest już jasne, że w przeciwieństwie do Joe Bidena, wybierze własny termin rozpoczęcia negocjacji, zmuszając strony do negocjacji.
Problem polega na tym, że przyszła administracja USA będzie miała znacznie większy wpływ na Ukrainę, niż na Rosję. Ukraina znajduje się obecnie w bardzo trudnej sytuacji: nie wdrożyła produkcji wojskowej, prowadziła nieudaną politykę dyplomatyczną, jest całkowicie zależna od dostaw broni i nie może powstrzymać rosyjskiej ofensywy, głównie z powodu braku żołnierzy i kryzysu zarządzania państwem i wojskiem. Wszelkie opóźnienia w dostawach broni kosztują tysiące ludzkich istnień. Dlatego nawet demonstracyjna presja na Ukrainę natychmiast przyniesie tragiczne skutki na froncie.
Musimy zrozumieć, że zamrożenie konfliktu na linii demarkacyjnej oznacza przekształcenie milionów ludzi w bezdomnych, represje na okupowanych terytoriach wobec tych, którzy zachowują ukraińską tożsamość, gwałty, tortury i morderstwa cywilów, indoktrynację ukraińskich dzieci ideologią nienawiści do Ukrainy. Z drugiej strony, Ukraina potrzebuje niezbędnego wytchnienia, aby przeprowadzić wybory, odbudować armię, zmobilizować gospodarkę, zreformować administrację państwową i wojskową oraz wymienić dowództwo armii.
Na jaką opcję zamrożenia wojny zgodziłby się Putin?
Putin nie ma jednak powodu, by przerywać wojnę. Wprowadził rosyjską gospodarkę w tryb wojenny, podczas gdy gospodarki Ukrainy i krajów zachodnich nadal działają w trybie pokojowym. Daje to Rosji chwilową przewagę militarną pomimo degradacji kraju. Ponadto Putin zmienił armię z poborowej na najemną. Zapewnia to stały napływ ochotników, których śmierć nie spowoduje napięć społecznych, pozwalając na prowadzenie wojny w nieskończoność. Uzgodnił również wzajemną pomoc wojskową z Koreą Północną, która może teraz wysłać nie tylko pociski, ale także regularną armię na front ukraiński. W obliczu wyczerpania ukraińskiej armii Putin zachowuje inicjatywę na froncie. Wojna pozwoliła mu skonsolidować władzę wewnątrz Rosji. Pięć milionów siłowików jest gotowych wykonać każdy zbrodniczy rozkaz, byle tylko nie wysłano ich na front.
Duża część rosyjskiego społeczeństwa czerpie korzyści z wojny. Co więcej, zawarcie pokoju wywołuje strach i to nie tylko dlatego, że przepływ pieniędzy do regionów zostanie zatrzymany. Masy rozgoryczonych żołnierzy, którzy są przyzwyczajeni do pieniędzy i zabijania, powrócą z frontu. Zakończenie wojny osłabi i zdestabilizuje reżim, więc Putin nie może przestać walczyć. Teoretycznie, jeśli Trump zmusi go do podpisania porozumienia pokojowego z Ukrainą, wojna zacznie się gdzie indziej, ale potem i tak wróci do Ukrainy. Putin może zgodzić się co najwyżej na tymczasowe zamrożenie działań wojennych, ale tylko wtedy, gdy zawieszenie broni da mu czas na przygotowanie się do nowej fazy wojny z lepszej pozycji wyjściowej.
W 2014 roku Putin był gotów zawrzeć pokój z Ukrainą na warunkach porozumienia Mińsk-2, co oznaczało zniszczenie ukraińskiej państwowości. Zgodnie z tym porozumieniem Ukraina miała włączyć do swojego systemu państwowego formacje wojskowe, sądy i prokuraturę, które byłyby skutecznie kontrolowane przez Putina. Na szczęście umowa ta nie została ratyfikowana przez ukraiński parlament, dlatego też nie weszła w życie. Nie przeszkodziło to jednak zachodnim przywódcom, wraz z Putinem, zmusić Ukrainę do jej przestrzegania. Oczywiście nawet teraz Putin będzie żądał od Ukrainy – nie tylko ustępstw terytorialnych, ale także częściowego lub całkowitego zrzeczenia się suwerenności.
Istnieje jednak jeszcze gorsza opcja niż ta, którą proponują doradcy Trumpa. Udając chęć zawarcia pokoju, Putin mógłby przekonać Trumpa do odcięcia Ukrainie pomocy wojskowej, podczas gdy on sam zwiększyłby presję militarną na linii frontu. Zachód już wcześniej dał się nabrać na tę sztuczkę, z bardzo tragicznymi konsekwencjami na froncie. Chociaż Putin nie ukrywa swojej motywacji do wojny z Ukrainą, zachodni przywódcy po prostu tego nie rozumieją, a zatem konsekwentnie wybierają błędną strategię powstrzymywania Rosji.
Niezrozumienie motywacji Putina prowadzi do wyboru błędnej strategii utrzymania Rosji
Przed 2014 rokiem zachodnie elity próbowały zintegrować Putina z cywilizowanym światem. Błędnie uważały, że główną motywacją Putina jest bogactwo i szacunek na arenie międzynarodowej, a jeśli dadzą mu to czego chce, stanie się cywilizowanym politykiem. Nie wzięli jednak pod uwagę, że dla dyktatora imperialna idea jest ważniejsza niż korzyści materialne. W 2014 r., kiedy Rosja zajęła Krym, Donieck i Ługańsk, zachodnie elity zdały sobie sprawę, że prawdziwym interesem Putina było coś zupełnie innego – wzmocnienie i rozszerzenie strefy wpływów imperium. Wciąż jednak nie udało im się w pełni zrozumieć motywacji Putina i dlatego wybrali błędną strategię powstrzymywania opartą na kompromisie poprzez ustępstwa.
W końcu nawet imperialista musi mieć racjonalnie zrozumiałe interesy, co oznacza, że można z nim negocjować, aby pokazać mu, że eskalacja wojny nie jest korzystna dla nikogo. Z tego powodu nie tylko nie dostarczyli Ukrainie broni, ale wręcz przeciwnie, naciskali na nią, aby poddała się zgodnie z porozumieniem Mińsk-2. Jednak Ukraina nie wykorzystała również czasu na wdrożenie produkcji wojskowej i reformę armii, co oznacza, że ukraińskie elity popełniły ten sam błąd, co Zachód. Co więcej, Wołodymyr Zełenski wygrał wybory z hasłem „Powinniśmy po prostu przestać strzelać!”, wzywając do zawieszenia broni bez warunków wstępnych.
W 2022 r. Rosja rozpoczęła wojnę na dużą skalę i ponownie niezrozumienie motywacji Putina doprowadziło do wyboru błędnej strategii. Zarówno Ukraina, jak i kraje zachodnie zakładały, że Rosja będzie zachowywać się jak imperium, które wysłało wojskowy korpus ekspedycyjny do obcego kraju, ale nie chce zrezygnować z pokojowego trybu życia. W tym przypadku wystarczyłoby pokonać korpus ekspedycyjny, aby zakończyć wojnę, najważniejsze jest tutaj zapobieganie eskalacji. Opierając się na tej błędnej postawie, ukraińskie kierownictwo zdecydowało, że może zakończyć wojnę z pomocą zachodniej broni, bez przenoszenia gospodarki na tory wojskowe, a tym samym zminimalizować straty gospodarcze. Wszyscy się mylili, nie tylko Ukraina.
Pamiętam, jak w 2022 roku w prasie pojawiły się doniesienia, że w USA biznesmeni nie chcą zwiększać produkcji amunicji, aby nie ponosić strat, ponieważ wojna wkrótce się skończy i pociski amunicja nie będą potrzebne. I rzeczywiście, dzięki zachodniej pomocy wojskowej, Ukraina zmiażdżyła armię inwazyjną i rozpoczęła kontrofensywę. Kiedy jednak Putin zmobilizował gospodarkę wojenną, stworzył nową armię najemników i rozpoczął wojnę na wyniszczenie, Ukraina i Zachód nie były na to przygotowane.
Plan doradców Trumpa jest również wątpliwy, ponieważ nie rozumieją oni w pełni motywacji Putina, wierząc, że mają do czynienia z konwencjonalnym imperialistą pragnącym przejąć nowe terytorium. Wystarczy spojrzeć na Bachmut, miasto duchów, w którym nikt nie mieszka, aby zdać sobie sprawę, że tak nie jest. Jaki pożytek ma imperium z anektowania ruin? Putin nie potrzebuje ukraińskich miast, walczy dla samego zniszczenia. Tutaj pragnienie zniszczenia przeważa nad pragnieniem wzbogacenia i wzmocnienia jego imperium. To pragnienie zniszczenia ma charakter nekrofilny, innymi słowami, mamy do czynienia z nową formą imperializmu – nekroimperializmem.
Podsumowując
Do 2014 r. polityka Putina pokazywała, że dąży on do bogactwa i szacunku na arenie międzynarodowej. Potem okazało się, że to nie było najważniejsze. Wraz z wybuchem wojny przeciwko Ukrainie stało się jasne, że kieruje nim motywacja imperialna – pragnienie rozszerzenia swojej strefy wpływów bez względu na straty. Ale to nie wszystko. Przejście do wojny na wyniszczenie pokazało, że motywacja imperialna łączy się z nekrofilnym pragnieniem zniszczenia. Ale nawet to nie wyjaśnia jeszcze jego szczególnego stosunku do Ukrainy.
Pierwszego dnia wojny na dużą skalę, 24 lutego 2022 r., Putin ogłosił swój cel: denazyfikację Ukrainy. Osoby spoza Rosji nie zdawały sobie sprawy, o czym mówi, ponieważ słowo to jest używane w innym znaczeniu. Przez denazyfikację Putin rozumie zniszczenie ukraińskiej tożsamości, w której widzi egzystencjalne zagrożenie dla siebie. Więc nawet jeśli zawrze zawieszenie broni, nadal nie zaprzestanie swoich dążeń do zniszczenia Ukrainy za wszelką cenę. Niezrozumienie tej motywacji może ponownie doprowadzić do błędnej strategii przeciwdziałania Rosji, dlatego tak ważne jest wyjaśnienie, dlaczego Putin, i nie tylko on, ale miliony Rosjan, postrzegają ukraińską tożsamość jako egzystencjalne zagrożenie. Ale to temat na osobną rozmowę.
Fot. trumpwhitehouse.archives.gov