„Globalna Partia Wojny” – tajemnicza organizacja, która chce wciągnąć Gruzję w wojnę z Rosją – stoi za zamachem na Roberta Fico, Donalda Trumpa i planowaną likwidacją Bidziny Iwaniszwilego, zwanego także „właścicielem” Gruzji. Tak przynajmniej twierdzi premier tego kraju, Irakli Kobachidze i kilku innych wiodących polityków Gruzińskiego Marzenia, rządzącej tam od 2012 roku partii.
Modus operandi gruzińskich rządzących
Ale to nie wszystko. W czerwcu Gruzińska Służba Bezpieczeństwa (SSG) podała do publicznej wiadomości, że prowadzone przez nią śledztwo wykryło spisek, który miał na celu przeprowadzenie w Gruzji zamachu stanu. Mają za nim stać: zastępca dyrektora ukraińskiego kontrwywiadu – Giorgi Lortkipanidze, były ochroniarz Micheila Saakaszwilego – Michael Baturiani oraz dowódca Legionu Gruzińskiego, który od 2014 roku walczy w Ukrainie – Mamuka Mamulaszwili.
Warto zaznaczyć, że śledztwa w sprawie planowanych prób zamachu stanu są swego rodzaju modus operandi gruzińskich rządzących. Za prezydentury Saakaszwilego także kilka razy używano tego argumentu, ale to Gruzińskie Marzenie bezsprzecznie wiedzie prym w tej konkurencji. W ciągu dwunastu lat ich rządów SSG aż osiem razy dowodziła o istnieniu tego typu spisków choć nigdy nie podała do publicznej wiadomości wyników śledztw, które prowadziła.
Pierwszy raz zamach stanu miał mieć miejsce w 2014 roku. Jak podają gruzińskie media stała za nim partia założona przez Saakaszwilego, Zjednoczony Ruch Narodowy. Spiskowcy chcieli otworzyć namiotowe miasteczko i zablokować strategiczne budynki rządowe w Tbilisi. Scenariusz miał być podobny do ukraińskiego Euromajdanu. SSG twierdziło, że plan obejmował także przeprowadzenie ataku terrorystycznego i zdetonowanie bomby w jednym z namiotów.
Potem do zamachu stanu miało dojść rok później. SSG wysnuło taki wniosek na podstawie rozmowy, którą przeprowadził Saakaszwili – ówczesny gubernator Odessy – z członkami ZRN. We wrześniu 2016 roku sytuacja się powtórzyła. SSG znów mówiła o próbie zamachu stanu na podstawie przechwyconej rozmowy byłego prezydenta z kolegami z partii.
Droga na szczyt Irakliego Kobachidze
Po chwili „pozornego” spokoju w czerwcu 2019 roku spiskowcy znów się uaktywnili. W Tbilisi doszło wtedy do brutalnie tłumionych masowych antyrosyjskich protestów, które były wynikiem niezgody na to, że przedstawiciel rosyjskiej Dumy, Siergiej Gawriłow, zajął miejsce spikera w gruzińskim parlamencie. Na swoje miejsce wpuścił go Irakli Kobachidze, dzisiejszy premier Gruzji. Ta decyzja kosztowała go stanowisko, a wydarzenia przeszły do historii jako „noc Gawriłowa”.
Rok później Kobachidze, który zajął miejsce sekretarza wykonawczego Gruzińskiego Marzenia, stwierdził, że ZRN chciał dokonać zbrojnego zamachu stanu z udziałem byłych funkcjonariuszy policji i wojskowych. Akt miał zostać dokonany w sytuacji niekorzystnych dla opozycji wyników jesiennych wyborów parlamentarnych.
W listopadzie 2021 roku, krótko po powrocie Saakaszwilego do Gruzji, SSG wydało oświadczenie, że wszelkie apele wzywające do rewolucji czy zamachu stanu są przestępstwem, za które zgodnie z kodeksem karnym można trafić za kratki na pięć lat. Służby twierdziły także, że protestujący, którzy domagali się uwolnienia byłego prezydenta rozważali zabójstwo jednego z liderów opozycji, by wywołać niepokoje społeczne i doprowadzić do zamachu stanu.
Gruzja a Unia Europejska
O ósmym śledztwie SSG, które wykryło spisek, Gruzini dowiedzieli się we wrześniu 2023 roku. Ten miał być organizowany za granicą przez grupę ludzi z obywatelstwem gruzińskim, która walczy w Ukrainie przeciwko Rosji oraz młodzież, która jest pod ich wpływem. Spiskowców finansowały Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska, a przygotowania do przeprowadzenia rewolucji miały się odbywać niedaleko granicy polsko-ukraińskiej.
Jesień 2023 roku była dla gruzińskich władz nerwowa. Kraj czekał na decyzję Komisji Europejskiej dotyczącą nadania jej statusu kandydata do UE. Werdykt stał pod znakiem zapytania. Gruzja wniosek o status złożyła razem z Ukrainą i Mołdawią w marcu 2022 roku, ale jako jedyna go nie dostała. Przyznano jej wtedy „perspektywę europejską” i zarekomendowano przeprowadzenie reform. Miała się skoncentrować m.in. na poprawie sądownictwa, zwrócić szczególną uwagę na wolność słowa i prawa człowieka oraz przeprowadzić deoligarchizację. Z dwunastu rekomendacji wypełniła dwie i coraz silniej „podpadała” Unii. Nie wprowadziła sankcji na Rosję po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, długo nie nazywała wojny wojną, wiosną 2023 roku podjęła próbę wprowadzenia tzw. prawa o zagranicznych agentach, wzorowanego na rosyjskim prawie, a w maju przywróciła loty na linii Tbilisi-Moskwa, które zawiesił Putin po „nocy Gawriłowa”. Na domiar złego, jesienią USA nałożyły sankcje na generalnego prokuratora, Otara Partskeladzego (prawnik ma być powiązany z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji).
Kolejny „sukces” Gruzińskiego Marzenia
Zdaniem gruzińskich mediów na tym tle wypuszczenie informacji o planowanym zamachu stanu mogło stanowić dobre podglebie i zabezpieczenie dla rządu. Tłumaczyłoby potencjalne protestu społeczne, które zapewne wybuchłby w kraju w razie odmowy statusu kandydata. Rządząca partia mogłaby starać się całą winę zarzucić na „agentów obcego wpływu”, którzy chcą „otworzyć w Gruzji drugi front” i doprowadzić do obalenia rządu.
Do niczego takiego jednak nie doszło, ponieważ pod koniec 2023 roku Gruzja otrzymała warunkowo status kandydata do UE, co Gruzińskie Marzenie przypisało sobie za sukces.
W ciągu ostatnich kilku tygodniu temat spisku znów odżył. Tym razem wrogiem numer jeden stał się walczący w Ukrainie Gruziński Legion dowodzony przez Mamukę Mamulaszwilego. W czerwcu Rosja uznała go za organizację terrorystyczną i siedemdziesięciu jego członkom wytoczyła zaocznie sprawy karne (Mamulaszwili podaje w wywiadzie dla sowa.news, że poszukiwanych w Rosji jest 700 członków Legionu). Sam jego dowódca, jak podaje agencja TASS, jest tam ścigany listem gończym. Został na niego wydany zaocznie wyrok w dwóch sprawach karnych – werbunek oraz podżeganie do nienawiści do żołnierzy Federacji Rosyjskiej.
13 czerwca Mamulaszwili oświadczył, że został otruty. Badania toksykologiczne wykazały, że jego organizmie znaleziono arszenik, rtęć i ołów.
Wszystko wyjaśni się podczas najbliższych wyborów
Na początku lipca SSG zaczęło wzywać na przesłuchania weteranów wojny w Ukrainie, członków Legionu Gruzińskiego, w związku z domniemanym spiskiem, który miał na celu obalenie rządu oraz zaplanowanego ataku terrorystycznego wymierzonego w Bidzinę Iwaniszwilego oraz najwyżej postawionych członków Gruzińskiego Marzenia. Jeden z nich, Lasza Czigladze, aktywista „Ruchu antyokupacyjnego”, powiedział gruzińskim mediom, że zarzuty, które mogą mu (i innym członkom Legionu) postawić wynikają z artykułu 315 kodeksu karnego Gruzji i dotyczą terroryzmu oraz zamachu stanu. Grozić im może pięć lat pozbawienia wolności.
Mamuka Mamulaszwili w wywiadzie dla sowa.new stwierdził: „Iwaniszwili działa pod dyktando Kremla. Członkom Legionu w Gruzji powiedziano jasno, że powinni wyjechać z kraju, bo służby nie są w stanie zapewnić im bezpieczeństwa ze względu na zbyt wielką obecność rosyjskich agentów”. Mamukalszwili nie wyklucza także, że rząd Gruzji może wydać weteranów wojny w Ukrainie Rosji.
W Gruzji zbliżają się wybory parlamentarne, od których zależy czy Gruzińskie Marzenie utrzyma się u władzy. 1 sierpnia 2024 roku weszło w życie tzw. rosyjskie prawo, które zobowiązuje organizacje pozarządowe oraz media, których finansowanie z zagranicy przekracza 20 procent, do wpisania się na rejestru zagranicznych agentów. Gruzińscy eksperci twierdzą, że represje zaczynają rosnąć, a dla polityków Gruzińskiego Marzenia od tej jesieni zależy wszystko.