Czasami warto przypomnieć sobie, że wojna Rosji przeciwko Ukrainie zabija nie tylko żołnierzy. To zwykli ludzie stają się często ofiarami tego krwawego konfliktu. Niedawno opublikowane listy od dwóch odważnych, młodych kobiet przekazują skalę cierpienia ludzkiego, które spowodował Władimir Putin. Pokazują również odporność ludzkiego ducha i tym samym nieuchronność porażki Putina.
Zwykli ludzie wplątani w wojnę
Pierwszy list pochodzi od 35-letniej Oleksandry Mulkewicz, ukraińskiej wolontariuszki-ratowniczki, która zginęła w wyniku rosyjskiego ataku dronem 14 sierpnia. Oto, co Mulkewicz napisała na Facebooku tuż przed śmiercią (w moim tłumaczeniu):
„Nie ma większego szczęścia dla wojownika niż zginąć w walce. Wszyscy jesteśmy trochę wojownikami, jedni są na polu bitwy, inni walczą z korupcją, a jeszcze inni przywracają sprawiedliwość w sądach…. Jesteśmy tak wojowniczym narodem. Dodatkowo jesteśmy pasjonatami wolności. Ukraińcy są wolnymi ludźmi, którym nie można tego odebrać. Wolni w myślach, poglądach i działaniach. I nie mamy żadnych ograniczeń. Żadnych…”
„Miałam szczęście urodzić się w najlepszym kraju na świecie, Ukrainie, i to jest kraj, za który warto umrzeć. A jeszcze lepiej jest dla niej żyć… Wychowywać młodych Ukraińców w miłości do świata. W sile i niezłomności… Każdy z nas nosi w sobie światło, więc nie bój się go zapalić. Zobaczymy się ponownie, Ukraina będzie istnieć zawsze!”
Patriotyzm i odwaga Mulkewicz nie wymagają dalszych wyjaśnień. Może została zabita, ale duch walki, którego w sobie nosiła, zawsze będzie umykał Putinowi. Nie dziwi więc, że prezydent Rosji nie jest w stanie wygrać wojny i zamiast tego decyduje się na mordowanie ukraińskich cywilów. Mimo to, ostatnie zdanie Mulkewicz sugeruje, że geniusz w Kremlu również kiedyś zawiedzie.
Putin kontra kobiety
Drugi list pochodzi od Rosjanki – 39-letniej reżyserki teatralnej Żenii Berkowicz, która otrzymała sześcioletni wyrok więzienia za wystawienie sztuki, która rzekomo promowała terroryzm (ironia, której tylko sądy terrorystycznego reżimu Putina mogą nie dostrzec).
Oto, co Berkowicz napisała 16 sierpnia: „Niniejszym informuję Państwa, że tymczasowo (mam nadzieję) zabrakło mi optymizmu, radości, przebaczenia, zrozumienia, i tak dalej … Dobrze, przyznaję: więzienie jest ciężkie, do dupy i negatywne. Ostatni raz byłam na słońcu dłużej niż 40 sekund 15 miesięcy temu. Rozmawianie z babcią i dziećmi sprawia, że chcę wyć i utonąć… W celi absolutnie nie ma nikogo i nic do powiedzenia, a możliwość samotności choćby na godzinę zdarza się raz na tydzień lub dwa, jeśli poświęcisz swój spacer. I tak, podczas przeszukań, gdy wchodzisz i wychodzisz z przedwięziennego ośrodka detencji, musisz kucać. Bez bielizny … Krótko mówiąc, w więzieniu nie ma nic dobrego, łatwego ani pozytywnego.”
„Ale są wewnętrzne i zewnętrzne zasoby, dzięki którym jest to całkiem możliwe – i w moim przypadku bardzo konieczne – zminimalizować własne cierpienie i mękę, nie jęczeć i nie czuć się jak ofiara… Nie palę od prawie trzech tygodni. I jestem na diecie. Urodziłam nawet kawałek libretto do nowej sztuki. Więc jestem dobrą dziewczyną. A więzienie jest kompletnym zawrotem głowy … Kocham was wszystkich. Cóż, może nie wszystkich, ale wielu z was!”
Berkowicz wcale nie jest entuzjastyczna co do swojego uwięzienia, ale jej duch i poczucie humoru wyraźnie nie zostały złamane, nawet gdy sugeruje nadużycia seksualne, które musi znosić. Podobnie jak w przypadku Mulkewicz, to kolejny dowód na to, że Putin przegra.
W Ukrainie jest wiele kobiet, takich jak Mulkewicz. Niestety, w Rosji jest zbyt mało kobiet, takich jak Berkowicz. Kiedy tysiące, które protestowały przeciwko jej uwięzieniu w otwartym liście, staną się dziesiątkami tysięcy protestujących przeciwko wojnie na ulicach Moskwy i Sankt Petersburga, Putin będzie zbyt zajęty ucieczką, aby napisać list pożegnalny.
Ten szczęśliwy dzień na pewno nadejdzie, dzięki niemałemu udziałowi trwającej ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim. Wojna została teraz przeniesiona do Rosji i jej narodu w sposób niemożliwy do wyobrażenia jeszcze kilka tygodni temu. Nie ma już udawania, że wojna jest daleko.
Kiedy napływają kolejne doniesienia o rosyjskich stratach, matki i żony tych ofiar wojny w pewnym momencie powiedzą dość. Jak matki i żony na całym świecie, będą wymagać, aby Putin albo poszedł na front, albo samoistnie „się zgubił”.
Fot. UA Future
Tekst open source był pierwotnie opublikowany w The Hill.
O autorze: Profesor Aleksander J. Motyl
Prof. Alexander Motyl jest profesorem nauk politycznych w Rutgers-Newark. Specjalistą od Ukrainy, Rosji i ZSRR, a także w zakresie teorii nacjonalizmu, rewolucji i imperiów. Jest autorem 10 książek popularnonaukowych oraz kilkudziesięciu artykułów w czasopismach akademickich i politycznych, na łamach gazet i czasopism. Prowadzi cotygodniowy blog „Orange Blues Ukrainy”.