Prof. Andrzej Ossowski, prorektor Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie to jeden ze specjalistów, jacy są zaangażowani w prace poszukiwawcze i ekshumacyjne dot. tzw. zbrodni wołyńskiej. Jest członkiem zespołu Fundacji Wolność i Demokracja, która 24 kwietnia 2025 roku rozpoczęła prace ekshumacyjne w Puźnikach w obwodzie tarnopolskim w Ukrainie. W czerwcu, kiedy temat Wołynia znów odżył w Polsce, rosyjscy dezinformatorzy stworzyli w sieci fałszywe dokumenty i za pomocą sztucznej inteligencji wygenerowali film, w którym jak żywy wypowiada się właśnie profesor Ossowski. Problem w tym, że choć wideo, a nawet głos do złudzenia przypominają polskiego specjalistę, to on sam zaprzeczył, by kiedykolwiek wypowiadał takie słowa. Centrum Strategicznej Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego Ukrainy przeanalizowało ten propagandowy atak na relacje polsko-ukraińskie.
Andrzej Ossowski ofiarą ataku Rosji
W dniach 6-7 czerwca w polskich mediach społecznościowych pojawiła się fałszywa wiadomość o decyzji ukraińskiego rządu o zawieszeniu prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych w Puźnikach w obwodzie tarnopolskim. Jej pierwotnym źródłem była fałszywa strona na Facebooku prof. Andrzeja Ossowskiego, Prorektora ds. Technologii Medycznych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Zduplikowana na potrzeby propagandy strona została utworzona w maju 2024 roku. Pierwsza publikacja na niej ukazała się rok później. Na dzień 6 czerwca na stronie było dziewięć publikacji, z których wszystkie dotyczyły relacji z prac poszukiwawczych w Puźnikach, w których uczestniczył profesor Andrzej Ossowski.
Czytaj także: Koniec ekshumacji w Puźnikach. Znaleziono ponad 40 ciał ofiar tzw. zbrodni wołyńskiej

6 czerwca na tej stronie opublikowano dwa materiały: fałszywy dokument Ministerstwa Kultury i Komunikacji Strategicznej Ukrainy dotyczący zawieszenia prac w Puźnikach oraz wygenerowane przez sztuczną inteligencję wideo Andrzeja Ossowskiego (deepfake) zawierające omówienie tego właśnie podrobionego dokumentu.
Na Facebooku ta informacja miała jednak ograniczony zasięg i tylko trzy tzw. reposty, czyli udostępnienia postu przez innych użytkowników. Zdjęcie fałszywego dokumentu i wygenerowane wideo zostały natomiast rozpowszechnione w polskiej wersji serwisu X (Twitter). Za pomocą narzędzi monitorujących Centrum Strategicznej Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego Ukrainy udało się ustalić, że publikacje z podróbką ukazały się na następujących kontach:

9 czerwca 2025 roku posty z opublikowanymi fałszywymi dokumentami i wygenerowanymi filmami zostały usunięte z tych kont – wynika z ustaleń Centrum Strategicznej Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego Ukrainy. Natomiast zamiast usuniętej treści na stronie @coolfonpl opublikowano odpowiedź:

7 czerwca fake został zamieszczony także w kanale Telegram Ostatnia Rubież RP – Q POLSKA (9 czerwca post został usunięty). Na Facebooku fake był rozpowszechniany w grupach, których znaczna część treści zawierała antyukraińską retorykę, wezwania do niewspierania Ukrainy i ukraińskich uchodźców (STOP POMOCY UKRAINCOM, Polski Ruch Antywojenny, Zjednoczona Polska), a ponadto w komentarzach pod wpisami w mediach społecznościowych na stronach polskich partii i polityków.

Reakcja władz na atak na relacje polsko-ukraińskie
Fałszerstwo zostało szybko obalone zarówno przez władze w Ukrainie, jak i w Polsce. Odpowiednie oświadczenia złożyli minister kultury i komunikacji strategicznej Ukrainy Mykoła Toczycki, polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, poseł do Parlamentu Europejskiego Michał Dworczyk i były premier Polski Mateusz Morawiecki, a także minister Paweł Kowal.
Ich oświadczenia zostały rozpowszechnione przez polskie i ukraińskie media: do 10 czerwca narzędzia monitorujące zindeksowały ponad 200 publikacji obalających fake newsy, powołujących się na ukraińskich i polskich urzędników. Również serwis X oznaczył tę wiadomość jako fałszywą i pod postami zawierającymi nieprawdziwe informacje pojawił się komentarz.

Ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej na tapecie rosyjskiej propagandy
Pod koniec maja przedstawiciele ukraińskich i polskich struktur rządowych ogłosili wyniki terenowych prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych w Puźnikach. 4 czerwca polski Sejm uchwalił uchwałę o ustanowieniu 11 lipca „Narodowym Dniem Pamięci Polaków, Ofiar Ludobójstwa Popełnionego przez OUN i UPA na Ziemiach Wschodnich II Rzeczypospolitej”. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło, że decyzja ta „godzi w duchu dobrosąsiedzkich stosunków między Ukrainą a Polską”. „Po raz kolejny przypominamy, że Polacy nie powinni szukać wrogów wśród Ukraińców, a Ukraińcy nie powinni szukać wrogów wśród Polaków. Mamy wspólnego wroga – Rosję. Dla wspólnej siły, wolności i bezpieczeństwa naszych dwóch zaprzyjaźnionych krajów musimy wspólnie rozwiązywać kwestie problematyczne, a nie je zaostrzać” – podkreśliło MSZ Ukrainy.
Fałszywe wideo i „dokument” towarzyszyły twierdzeniom, że sfabrykowane „zawieszenie” ekshumacji było rzekomo „odpowiedzią” Ukrainy na ustanowienie dnia pamięci w Polsce. Tak więc pojawienie się fałszerstwa zostało zsynchronizowane z decyzją polskiego parlamentu i reakcją Ukrainy.
Fałszerstwo zostało stworzone i rozpowszechnione dla dyskredytowania porozumienia osiągniętego przez Ukrainę i Polskę w prowadzeniu operacji poszukiwawczych, podważenia zaufania do wyników ekshumacji w Puźnikach, wzrostu nastrojów antyukraińskich w Polsce, nastrojów antypolskich w Ukrainie i pogarszaniu stosunków dwustronnych między krajami.
Realizacja tych zadań odpowiada strategicznemu celowi Rosji, jakim jest osłabienie Ukrainy, Polski i całej Europy – podkreślili specjaliści z Centrum Strategicznej Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego Ukrainy w swoim raporcie.
Prof. Andrzej Ossowski, to nie jedyna w ostatnim czasie ofiara rosyjskiej manipulacji w sieci. Fajkowe konta w mediach społecznościowych, rozpowszechniające fałszywe informacje stworzono również między innymi dla polskiego medyka frontowego Damiana Dudy, aktywistki Marii Andruchiw czy pisarza Szczepana Twardocha. – Ta sytuacja nas wszystkich uczula na dezinformację i uczy czujności i uważności. Weryfikować, zgłaszać i nie dać się, pamiętajcie! – napisała w swoim oryginalnym profilu Maria Andruchiw.