Jedynym zwycięzcą wojny w Ukrainie, przynajmniej na szczeblu gospodarczym, na razie wydają się być Chiny. – Moim zdaniem Rosja spróbuje ograć Stany Zjednoczone, bo świadczy o tym chociażby skład delegacji z Moskwy, jaka bierze udział w spotkaniu w Arabii Saudyjskiej. Jest tam wiele osób z wywiadu, a żadnego generała. Jak więc ma zostać uzgodniona np. linia zawieszenia walk?
– Rosjanie będą chcieli ugrać zdjęcie sankcji, a Amerykanie będą próbowali porozumieć się co do wspólnych interesów. Największym problemem obecnej administracji jest to, że zamieniają swój kraj w zjednoczone stany komercji i biznesu. Myślą kwestiami finansowymi, a za kilka lat obudzą się z pytaniem, jak to to się stało, że straciliśmy Europę – komentuje Marek Meissner, analityk wojskowy, dziennikarz i publicysta.
Najważniejsze punkty rozmowy:
- Czy można ufać Rosji?
- Jak bardzo gospodarka Kremla jest uzależniona od pomocy z Chin?
- Jak Chiny zamierzają rozegrać wojnę o lit Ukrainy?
- Gdzie zatrzyma się rosyjska machina wojenna?
- Dlaczego Amerykanie łamią stare porozumienia z Europą?
- Co mogą stracić USA na takich negocjacjach z Rosją?
- Czemu Chiny nie będą chciały wojny w Europie?
- Czy gospodarka Rosji jest na wykończeniu?
Forum w Monachium miało być kolejną Jałtą, ostatecznym rozwiązaniem konfliktu w Ukrainie, pokazem siły Stanów Zjednoczonych, nadzieją dla Berlina. Skończyło się odrzuceniem przez prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego niemal wszystkich propozycji Donalda Trumpa, oskarżeniem USA o próbę nowego kolonializmu względem złóż Ukrainy, powolną utratą cierpliwości przez kraje Europy, a także tryumfalnymi nagłówkami kremlowskich gazet.
I pytanie: czy Rosji, rzeczywiście się udało? Jeśli tak, to co konkretnie? O tym rozmawiamy dziś z Markiem Meissnerem.
Czytaj również: Chiny: oto jak budują lobby i światowe wpływy